Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 21 marca


Pierwszy dzie? wiosny, czyli dzie? wagarowicza. Ale przecie? niedziela, zatem m?odzie? zrobi?a sobie lab? w pi?tek. Uwa?am to za dowód arogancji, nie mam nic przeciwko temu obyczajowi, wiosna szumi w g?owie nie tylko dzieciakom, sam cz?sto mam ochot? porozrabia?. Natomiast nie popieram przenoszenia takich okazji. Je?li nawet ustawowo wolny dzie? wypada w niedziel?, to nie ?wi?tujemy kiedy indziej i kropka. S?ucham naiwnych t?umacze? uczniów przy?apanych gdzie? w mie?cie, zas?aniaj? si? zwolnieniami lekarskimi. G?upi wybryk ma niewielkie szanse, by obrosn?? rzeteln? tradycj?.

Kiedy rano podchodz? do okna, czyni? to z uwag? i ostro?no?ci?, by nie p?oszy? ptaków, które tu przylatuj?. Je?li jaki? niecodzienny lotnik siedzi na p?ocie, id? po lornetk?, prosz?c w my?lach skrzydlatego go?cia, by jeszcze chwil? poczeka?. Potem lustruj? go dok?adnie i sprawdzam w atlasie, czy moje rozpoznanie jest w?a?ciwe. Tak obserwowa?em wczoraj pustu?k?, czyli jednego z soko?ów. Posiedzia?a i odfrun??a. Mo?e ?owi nornice i krety, których aktywno?? jest tego roku wyj?tkowa. Wystarczy spojrze? na krakowskie B?onia, wygl?daj? jak po wybuchu bomby. Psioczymy wi?c na wszechobecne kopce, ale prawdziwie w?ciekamy si? na okolicznych wypalaczy trawy. Mimo wielu apeli wci?? pojawiaj? si? ci wandale. Oprócz tego, ?e gro?? po?arem, ?e smrodz?, to jeszcze niszcz? bogate ?ycie. Niedowiarkom powiem tylko, ?e tu? pod Krakowem, w miejscu, gdzie mieszkam, pe?no jest lisów, zaj?cy, ?asic, je?y, ba?antów, zaskro?ców, którym te zielone po?acie s? niezb?dne do przetrwania.

Kupi?em sobie p?yt? "Kraków, Piwna 7". Wydana przez Pomaton, w serii z?ote przeboje, zawiera 19 piosenek tak dobrze znanych, tyle razy za?piewanych. Nie wiem, czy z tego powodu radowa? si? czy smuci?. Z jednej strony cieszy fakt kolejnego (który to ju??) kr??ka. Z drugiej refleksja, ?e jeste?my, my "Pod Bud?", w klubie estradowych matuzalemów, dyskontuj?cych w?asn? przesz?o??. Nie umiem s?ucha? tego mojego cienkiego zawodzenia sprzed 20 lat. Ale znajomi twierdz?, ?e sentyment jest decyduj?c? kwesti? w wypadku takich przedsi?wzi?? i nie zwracaj? uwagi na techniczne niedoskona?o?ci starych nagra?. Dla nich to co? jak cofni?ty film.

W pi?tek o ?wicie pomaszerowa?em z rodzin? do "Ch?opskiego jad?a". Przy suto zastawionym stole zasiedli krakowscy arty?ci, odpytani wpierw przed telewizyjnymi kamerami o ?wi?teczny stó?, o kuchni? domow?, ulubione smaki, kulinarne zwyczaje. ?wi?ta wszak za pasem, wi?c prezenterzy popularnej "Kawy czy herbaty" postanowili dowiedzie? si?, jak jada si? pod Wawelem. ?niadanie zaserwowane przez Jana Ko?ciuszk? nie by?o bynajmniej wiede?skie. Ci od zdrowej ?ywno?ci z?apaliby si? za g?owy, widz?c nasz? grup? zawzi?cie wcinaj?c? zup? chrzanow?, zapiekane z boczkiem ziemniaki, szynk?, salceson, pasztety rozmaite, chleb ze smalcem i popijaj?cych to wszystko, o zgrozo, siwuch?. Lokal przy ul. ?w. Agnieszki nie potrzebuje reklamy, jest wci?? pe?ny, bo amatorów prostego i smacznego jedzenia nie brakuje. A ?e niezdrowo? T? w?tpliwo?? rozstrzygam zawsze stwierdzeniem, ?e ?ycie w ogóle nie jest zdrowe, ale przyjemne za to.

Dzi?kuj? serdecznie wszystkim, którzy do mnie pisz?, tym, którzy komplementuj? moje wyczyny i tym, którzy je krytykuj?. Ucz? si? wci?? od jednych i drugich. Zawstydzi? mnie wytkni?ty przez Czytelnika b??d j?zykowy, który poloni?cie nie powinien si? przydarzy?. Czasami poczynione uwagi bawi?, jak ta cho?by, zawarta na karcie pocztowej, otrzymanej niedawno. Otó? jej autor dozna? szoku, gdy przeczyta?, ?e chodz? na mecze pi?karskie. Twierdzi, ?e to bieganina prymitywów i ?e dawniej takie zawody mia?y sens, a teraz ju? go nie posiadaj?. Mi?y Panie! Znam wielu pi?karzy i zar?czam, ?e obcowanie z nimi nie przynosi uszczerbku mojemu intelektowi. To obyci i m?drzy ludzie. Wolny czas po?wi?cam natomiast ró?nym sprawom. Cz?sto banalnym i ma?o uczonym. I wi?cej prawdy odnajduj? w sporcie czy biesiadzie alkoholowej ni? w polityce b?d? nauce. Trudno.

Dosz?y mnie tak?e s?uchy, ?e bezprawnie (nie jestem wszak filmowym krytykiem) zruga?em "Ogniem i mieczem". Te zapiski to jedynie refleksje na gor?co, moje osobiste zdanie, nie za? obowi?zuj?cy kanon. Mnie si? ten film nie podoba? i dodam jeszcze, ?e moim zdaniem nie osi?gnie sukcesu na rynku zachodnim, bo tam si? na kinie znaj?. Natomiast nasi rodacy w Ameryce oszalej? z zachwytu. Gwarantuj?! Sprawdz? to zreszt? osobi?cie, bo w po?owie kwietnia wybieram si? za ocean.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki