Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 27 czerwca


"Mamy zaszczyt zaprosi? na uroczysto?? wr?czenia nagrody honorowej krakowskiej Filii Fundacji Kultury Polskiej - Z?oty Laur za Mistrzostwo w Sztuce i spotkanie z laureatami". Nast?pnie pojawia si? pi?? nazwisk, w tym moje. Uroczysto?? odby?a si? w Sali Che?mo?skiego Muzeum Narodowego w Sukiennicach w poniedzia?kowe po?udnie. Mia?a charakter podnios?y. Ju? samo miejsce wydarzenia nobilitowa?o dostojno?ci? i tradycj?. Za plecami s?ynna "Trójka", po lewej "Sza?" Podkowi?skiego, naprzeciwko licznie zgromadzeni wytworni go?cie i na osobnych fotelach nagrodzeni, czyli Józef Du?yk, Jerzy Madeyski, Krzysztof Nitsch, Adam Ziemianin i ni?ej podpisany. By?y mi?e s?owa, kwiaty, szampan, gratulacje, czyli wszystko, co w takich chwilach by? powinno.

Fundacja powsta?a w Warszawie w 1987 r. Jej krakowska filia narodzi?a si? 6 miesi?cy pó?niej. Przewodnicz?c? Rady jest Beata Tyszkiewicz, prezesem za? naszego oddzia?u Aleksander Krawczuk. Gdy przegl?dam nazwiska ludzi, którzy tworz? krakowskie zgromadzenie, odnosz? wra?enie, ?e to najlepszy dowód, i? kultura i sztuka unosz? si? dumnie nad ?wiatopogl?dem i ró?nicami politycznych przekona?. Cieszy pi?kny okoliczno?ciowy dyplom, cieszy towarzystwo zacnych laureatów. Dwaj spo?ród nich to moi s?siedzi z dziennikowych ?amów. Od Józefa Du?yka dowiedzia?em si? wi?cej o Italii ni? z wielu podr?czników, przewodników czy folderów. Publicystyk? Jerzego Madeyskiego ceni? za fachowo??, lekko?? i poczucie humoru. Ze wstydem skonstatowa?em, ?e niewiele wiem o rze?biarskiej twórczo?ci Krzysztofa Nitscha, ale po obejrzeniu katalogu jednej z jego wystaw postanowi?em jak najszybciej braki te uzupe?ni?.

No, i jeszcze Ada? Ziemianin. "Ziemiank?" znam ?wier? wieku, mo?e wi?cej, przecie? razem studiowali?my zawi?o?ci ojczystego j?zyka. Ja próbowa?em do rymu z melodi?, Ada? obywa? si? bez pomocy nut, ale jego talent i umiej?tno?ci lapidarnej komunikacji nie wymagaj? dodatkowych ozdób. Przeczyta? zreszt? wierszyk b?d?cy najlepszym tego dowodem. Z ostatniej ksi??eczki poety "Plac Wolno?ci" przepisuj? w ca?o?ci utwór "Balkon":

Balkon

prowadzi

?ycie

ca?kiem

domowe

Ale jednak

troch?

oderwane

od ziemi

A na koniec pani z radia prosi o kilka s?ów i ?eby uzyska? mo?liwie najwi?ksz? cisz? - t?um gaworzy, popijaj?c szampana - wchodzimy... za wielkie p?ótno Józefa Che?mo?skiego, na którym spienione konie p?dz? gdzie? w dal. Pierwszy raz widz? taki wielki obraz z drugiej strony, gdzie ci??kie drewniane ramy, metalowe naci?gi i rozmaite zabezpieczenia cennego obrazu.

Gdy odbiera?em laur, my?lami by?em z córk?, która w?a?nie wtedy pisa?a testy egzaminacyjne na wy?sze studia. Dzieci? moje po maturze w Liceum Muzycznym wybra?o Akademi? Wychowania Fizycznego, co brzmi odrobin? niedorzecznie, ale jest najprawdziwsz? prawd?. Wydzia? Turystyki i Rekreacji oblegany jest ponad miar?, co by? mo?e stanowi znak czasów, gdy apetyty i pomys?y m?odych ludzi zmieniaj? si? diametralnie. Okazuje si?, ?e podczas gdy na medycyn? ubiegaj? si? trzy osoby na jedno miejsce, na wspomniany wy?ej wydzia? AWF jest ich siedem. Majka znalaz?a si? w grupie przyj?tych szcz??liwców.

W pi?tek ruszamy nad morze. W Wicku Morskim ko?o Ustki na poligonie wojskowym wielka firma telekomunikacyjna pod wodz? jeszcze wi?kszego (gabaryty i serce) szefa W?adka Bartoszewicza, urz?dzi?a festyn dla swoich pracowników. Ustawiono namioty, zainstalowano kuchnie, sto?ówki, profesjonaln? scen? z o?wietleniem i rozpocz?to trzydniowe hulaj dusza. Spacery po pla?y by?y atrakcj? specjaln?, bo normalnie ten wojskowy teren jest zamkni?ty dla cywilów. Znajdujemy wi?c ?adne okazy bursztynów. W sobot? odbywa si? wieczór grecki. Nad Ba?tykiem piosenki Theodorakisa rozbrzmiewaj? tak samo pi?knie, jak w Salonikach i Atenach. Dawno ju? nie prze?ywa?em takich wzrusze? jak teraz, gdy stoj?c pod estrad? ?piewa?em razem z kapel? Christosa Mitrenczisa te pi?kne melodie. A potem by?a kolacja z greckimi przysmakami i d?uga zabawa do bia?ego rana.

Dzisiaj o ?wicie wyjechali?my do Rzeszowa na miejscowy piknik. Wierzcie, 800 km w nagrzanym do czerwono?ci samochodzie to przygoda dla m?odych kulturystów, a nie dla m??czyzn w sile wieku. Ale jeszcze raz si? uda?o, czego najlepszym dowodem te s?owa pisane pó?n? noc?, gdy dom ?pi sprawiedliwym snem, a mnie przytula ukochany fotel. Pewnie si? st?skni?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki