Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 25 lipca


Zauwa?y?em, ?e w moich zapiskach coraz cz??ciej pojawia si? Zakopane. Nie mo?e by? inaczej, wij? tam sobie niewielkie gniazdko, zatem pod Tatry ju? nied?ugo b?d? je?dzi? do siebie. Teraz ciesz? si? na wszystkie spotkania ze znajomymi, których tu nie brakuje. W poniedzia?ek wpadam z przyjació?mi do "Poraja". Krupówkami p?ynie rzeka ludzi, jest pi?kne, s?oneczne po?udnie. Siedzimy pod daszkiem u samego wej?cia do zabytkowego, drewnianego domu zbudowanego w stylu szwajcarskim. Pomalowan? na zielono cha?up? kojarz? wszyscy, tym bardziej znajduj?c? si? wewn?trz restauracj?. S?yn?? kiedy? "Poraj" doskona?? kuchni?, potem s?aw? jakby utraci?, aby dzi? nawi?zywa? do najlepszych momentów. Wierzcie - rydze z patelni i borowiki na g?sto to czysta poezja. Dla amatorów szybkiej przek?ski, wy?mienite, pomys?owe kanapki. Na dodatek wszystkie delicje pojawiaj? si? natychmiast po z?o?eniu zamówienia, co w szczycie sezonu zdarza si? niezwykle rzadko.

Gdzie najlepiej czuj? si? nastrojowe, poetyckie ballady? Gdzie rozbrzmiewaj? najpi?kniej i najbardziej dono?nie? Na krakowskich podwórzach i dziedzi?cach. Wie o tym Halina Bisztyga i dlatego od kilku lat organizuje si?ami w?asnej agencji koncerty, podczas których arty?ci maj? okazj? prezentowania swego dorobku w miejscach niezwyk?ych. Dano i nam tak? szans? - dziedziniec Collegium Medicum przy ul. ?w. Anny p?ka? w szwach, a gotowa scenografia w postaci starych krakowskich murów stanowi?a opraw? niezwyk??, prawie mistyczn?. Na biletach napisa?em:

W Collegium Medicum

Wylecz? rodaków

Pod Bud? lipiec i Kraków

Jestem g??boko przekonany, ?e w?a?nie Krakowowi najlepiej udaje si? terapia naszych sko?atanych g?ów i rozklekotanych serc.

Majka ruszy?a w ?wiat. Pierwszy raz bez rodziców uda?a si? w doros?? podró? do Pary?a. Wróci?a nafaszerowana wra?eniami, które próbuje przekaza? w tempie karabinu maszynowego. Z wystrzeliwanych s?ów uk?ada si? obraz wyprawy niezwykle interesuj?cej, cho? m?cz?cej. Ch?? dotkni?cia metropolii nad Sekwan? wymaga solidnej bieganiny, je?li na ca?e przedsi?wzi?cie organizatorzy daj? tylko tydzie?. Ale mia?o to wszystko r?ce i nogi i oby?o si? bez przykrych rozczarowa?, jak te cho?by, które zafundowa?a swoim klientom g?o?na ju? Alpina Tour. Jeszcze 3 lata temu robi?em dla tego biura radiow? reklamówk?; z jego pomoc? sp?dzi?em mi?e chwile we W?oszech, wszystko wygl?da?o zawodowo i solidnie. A tu klapa i przestroga dla globtroterów. Trzeba trzyma? si? firm sprawdzonych, z do?wiadczeniem i renom?, nawet je?li s? odrobin? dro?sze.

W sobot? odwiedzamy stolic?. Na placu Zamkowym ustawiono estrad?, na której przed nami pojawia si? stary, dobry znajomy Tadeusz Wo?niak. Jego melodyjne piosenki i s?ynny hit "Zegarmistrz ?wiat?a purpurowy" wprawiaj? publiczno?? w doskona?y nastrój, którego my mamy ju? tylko nie popsu?. Udaje si?, ku rado?ci sprawców tej fety, czyli... policji. Tak w?a?nie postanowi?a uczci? 80-lecie swego istnienia.

Z Warszawy ju? tylko ?abi skok do Augustowa. Odbywaj? si? tutaj "Balladowe nocki nad Neckiem". Znów pomys?, by przemówi?y wiersze i zagra?a muzyka inna ni? ta z dyskoteki. Stoj?c za kulisami podziwia?em wyst?p Anny Marii Jopek, przemy?lany i dopracowany - obserwowa?em z satysfakcj? jej muzyków akompaniuj?cych z wielk? kultur? i smakiem. A po g?owie wci?? pl?ta? si? stary przebój Marii Koterbskiej "Augustowskie noce". Pani? Mari? zna?em z anteny radiowej od dziecka, pó?niej pozna?em osobi?cie, bo przyja?ni?em si? z jej synem Romkiem Franklem, gdy studiowa? aktorstwo w naszym mie?cie. A potem ruszy? na podbój Austrii i odniós? tam sukces. Jest uznanym showmanem i aktorem rewiowym, pracuje w najlepszych teatrach, a popularno?? zdoby? tak?e w Niemczech, graj?c w telewizyjnym serialu. J?zyk niemiecki opanowa? od podstaw i pos?uguje si? nim jak rodowity wiede?czyk. A jego mama, urocza pogodna osoba, z dum? relacjonuje osi?gni?cia jedynaka i od czasu do czasu bawi wnuki. Wieczorem l?dujemy w greckiej knajpie, mam okazj? pogada? z w?a?cicielem lokalu, najprawdziwszym Grekiem, który rozpromieniony i rozklejony konwersacj? w ojczystym j?zyku cz?stuje nas winem i zapiekank? z ziemniaków, bak?a?anów, mielonego mi?sa, beszamelu - potraw? znan? w Helladzie pod nazw? mousakas. Zatem przedsmak wakacji, do których wzdycham coraz cz??ciej. Lato przecie? ucieka, ?niwa w pe?ni, lada moment po?ó?kn? r?yska, lada dzie? bociany zaczn? si? szykowa? do odlotu, a ja jeszcze ani raz nie zanurzy?em grzesznego cia?a w morzu, jeziorze czy rzece, ani raz nie wy?o?y?em si? z ksi??k? w d?oni, bez obowi?zku podró?owania, wyst?powania, ?ycia stadnego, czyli wszystkiego tego, na co cz?owiek wci?? narzeka, a co stanowi tre?? jego ?ycia.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki