Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 18 maja


Na stole "Atlas ptaków", obok szklanka wody mineralnej, bo gor?co, patrz? na skrzydlate stworzenia, których pe?no w moim ogródku. Rozpoznaj? kosy, drozdy, szpaki, pliszki, jest nawet czubaty dudek. Gdyby ptasi ród wiedzia?, jak popularne zrobi?y si? jego jaja i do czego s?u??, pewnie zabra?by si? z mojego ludzkiego obej?cia.

Tymczasem to mnie trzeba rusza? w drog?. Najpierw Szczecin. Juwenaliowe koncerty odbywaj? si? pod go?ym niebem, bra? studencka pije piwo i ko?ysze si? w rytm muzyki, która w du?ym wyborze dzi?ki organizatorom. ?r? nas tylko komary i pierwszy raz rad jestem estradowym dymom, które troch? zniech?caj? krwiopijców. Do Szczecina samochodem wiele godzin, wi?c ob?o?ony gazetami czytam. W "Machinie" (przyzwoity miesi?cznik po?wi?cony muzyce) wywiad z Kasi? Nosowsk? z zespo?u Hey". Ze zdumieniem dowiaduj? si?, ?e artystka marzy o wygraniu w totka, by rozwi?za? problemy bytowe. Wiem, ?e nie kokietuje, wi?c dziwi? si? tym bardziej i my?l?, ?e kto? j? i jej m?odych kolegów strasznie zrobi? "w konia". Przecie? "Hey" to kapela, która prze?ywa?a wybuch niesamowitej popularno?ci, a jej nagrania bi?y rekordy sprzeda?y. Pewnie znów, jak to u nas cz?sto bywa, skasowa? kto? inny ni? zainteresowani.

Hanna Baku?a tymczasem z?o?ci si? na rodaków z telefonem komórkowym i wytyka im brak wychowania i og?ady. A te telefony nied?ugo b?d? w tornistrach naszych dzieci, czy chcemy czy nie, bo u?atwiaj? ?ycie i kropka. To za?, ?e kto? nie potrafi je?? no?em i widelcem, nie znaczy, ?e winne s? sztu?ce, tylko si? konsument jeszcze nie nauczy?. Nie nauczy? si? te? Centertel szacunku dla klienta. Opowiada? mi kolega z zespo?u, ?e zepsu?a mu si? ?adowarka w jego komórkowcu. W punkcie napraw oznajmiono mu, ?e naprawa potrwa dwa tygodnie. Abonament op?acony i nikogo nie obchodzi, ?e przez ten czas korzystanie z urz?dzenia b?dzie niemo?liwe. Wreszcie po awanturze wypo?yczaj? zast?pczy zasilacz za... 240 z?! Arogancja naszych monopolistów jest niezwyk?a.

Ze Szczecina jedziemy do Che?ma Lubelskiego. Po drodze zatrzymujemy si?, by zje?? i odetchn??. O gastronomii nie b?d? pisa?, bo teraz urodzaj na smakoszów, którzy wci?? radz? co, gdzie, jak smacznie i za ile. Za hotele te? si? nie zabior? - uczyni? to kiedy? Wies?aw Górnicki w zgrabnej "Balladzie hotelowej". Natomiast par? s?ów o.... ubikacjach. ?e s? p?atne - trudno, chocia? ci??ko p?aci? za wyj?tkowe doznania zapachowe i wzrokowe. Nagminny jest natomiast znany ?wietnie w ca?ym by?ym Zwi?zku Radzieckim model kabiny otwartej. Chodzi o to, ?e drzwi nie maj? zamków, zasuwek, zaczepów czy diabli wiedz? czego, co pozwala bezpiecznie poczu? si? w ustronnym miejscu. Ten okropny zwyczaj s?u?y? kiedy? pewnie temu, by obywatel wiedzia?, ?e nigdzie nie jest sam, ?e wsz?dzie zajmuje si? nim opieku?cza w?adza. Ale teraz i tutaj? Zale?no?? za? mi?dzy brudem i smrodem a geografi? banalnie prosta. Im bardziej na wschód, tym paskudniejsze toalety, tym gorszy papier, myd?o, zanika woda w kranach itd.

Mia?o nie by? o gastronomii, ale oto par? dni temu rozmawia?em w redakcji "Przekroju" o planowanej wspó?czesnej "uczcie u Wierzynka". Pomys? pyszny, w ogóle próba przywrócenia temu miejscu dawnej ?wietno?ci bliska memu sercu. Wszak par? lat temu za?piewa?em "Po królewsku gotuje Wierzynek". Tylko kiedy? legendarna restauracja by?a jedna. Teraz ma konkurencj?, i to powa?n?. I trzeba si? z t? konkurencj? upora?. A tu znajomy opowiada, jak poszed? do Wierzynka z grup? Niemców, którzy po wielu latach przyjechali ponownie do Krakowa i chcieli powtórzy? rozkoszn? wy?erk?. Tymczasem z karty, gdzie zapisano kilkadziesi?t pozycji, nie mogli dosta? nic z... ciel?ciny. Zmienili miejsce - karta by?a skromniejsza, ale wybór pe?ny. W?a?ciciel za? tak skwitowa? zdziwienie go?ci: bo tu jest, prosz?, pa?stwa, knajpa, nie czytelnia. ?ycz? Wierzynkowi, ?eby zosta? knajp? numer 1 w naszym mie?cie, bo mu si? to przez pi?kn? tradycj? nale?y.

Zako?czy? si? 33. Festiwal Piosenki Studenckiej. Te? pi?kna tradycja, nie b?d? wymienia? artystów, których temu festiwalowi zawdzi?czamy, to po?owa naszej sceny piosenkarskiej. Za?piewa?em w dzisiejszym koncercie galowym, który, gdy to pisz?, jeszcze trwa. Maraton w zaduchu ciasnej sali teatru Bagatela troch? chyba nie wypali?, ale te? b??dów organizacyjnych by?o mnóstwo, a co najgorsze - najmniej zainteresowana przegl?dem jest publiczno?? akademicka, wi?c...

W?a?nie s?ysz? ptaki za oknem, ale pó?no, nic nie wida?, wi?c atlas nie pomo?e.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki