Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 19 wrze?nia


Pocz?tek tygodnia przynosi króciutk? wizyt? w Muszynie. Pi?knie prezentuje si? ta miejscowo?? w?ród wzgórz pomalowanych jesieni?. Jest czysta, zadbana, oddalona od zgie?ku wielkich miast, senna jaka? i zamy?lona, inna ni? modne kurorty. Kiedy po d?ugim postoju id? op?aci? parking, dowiaduj? si?, ?e nale?no?? wynosi... 70 groszy! Brzmi jak bajka. Muszyna zawsze kojarzy mi si? z poezj?. Mo?e za spraw? Adasia Ziemianina, który st?d pochodzi, mo?e te? dlatego, ?e lirycznym wysi?kom grupy "Tylicz" (miejscowo?? opodal), któr? "Ziemianka" wspó?tworzy? z Jurkiem Gizell? i Andrzejem Torbusem - moimi kolegami z polonistycznych studiów, patronowa? zmar?y niedawno Jerzy Harasymowicz. On tak?e ukocha? podgórskie pejza?e, kaza? zreszt? swe prochy rozsypa? w Bieszczadach. Robi na mnie wra?enie taka decyzja, bo niecz?sta, jeszcze ma?o popularna, a tak bliska istocie przemijania. Mam ko?o domu stawek z liliami wodnymi i rybkami, wi?c mo?e kiedy?...

Wspominkowy nastrój b?d? kontynuowa? za spraw? przeczytanego w prasie zawiadomienia o ?mierci artysty muzyka Tadeusza Ko?ucha. Pod wyrazami ?alu podpisa?a si? Capella Cracoviensis, w której ?wietny altowiolista kiedy? gra?. Ale przecie? by? tak?e wieloletnim filarem zespo?u Anawa, w jego najlepszym okresie. Na pocz?tku lat 70. spotykali?my si? cz?sto przy kuflu piwa, czasem spe?niali?my toasty mocniejszymi trunkami. Tadek zdawa? relacje z woja?y po kraju i ?wiecie, brzmia?y wtedy niemal fantastycznie. K?opoty z oczami, które spowodowa?y, ?e nie móg? czyta? nut, przerwa?y jego karier?. Potem nasze kontakty towarzyskie rozlu?ni?y si?, wiedzia?em tylko, ?e utrzymuje si? z renty. A teraz gra pewnie w najlepszej orkiestrze ?wiata, do której wcze?niej czy pó?niej wszyscy do??czymy.

Sta?ym elementem jesiennego krajobrazu s? grzybiarze wynosz?cy z lasu kobia?ki, by ich zawarto?ci? wabi? przeje?d?aj?cych. Przypominam sobie rodzime grzybobrania sprzed 40 lat. W Zakopanem chodzi?em z ojcem do Doliny Lejowej, gdzie rydze ros?y pomara?czowym dywanem i nikt nie kara? za naruszanie ?wi?tej nietykalno?ci Tatrza?skiego Parku Narodowego. Ale je?dzi?o si? tak?e bli?ej znacznie po malutkie borowiki idealne do marynaty, kozaki z czerwonymi kapeluszami na d?ugiej bia?ej nó?ce, podgrzybki rozmaite. Wiedz? na temat przydatno?ci poszczególnych osobników nabywa?em od wytrawnych zbieraczy. Wiem, ?e bardzo prymitywnym, równocze?nie niezawodnym niemal sposobem sprawdzania jadalno?ci jest kosztowanie grzyba. Gdy po rozgryzieniu gorzki, trzeba zaniecha?. Córka kolegi - dzisiaj u progu kariery prawniczej - wtedy 4-latka, ujrza?a kiedy? tak? degustacj? i bior?c j? na powa?nie poch?on??a podniesion? z igliwia br?zow? czapeczk? nim zd??yli?my zareagowa?. Na szcz??cie grzyb by? szlachetny.

Zasiad?em w wygodnym fotelu "Kijowa" i obejrza?em "Mat-rix". Nie ma w nim przyrody, s? komputery i maszyny tak inteligentne, ?e sprowadzi?y rodzaj ludzki do roli pokarmu, czyli dostarczyciela potrzebnej energii. Jest w tym obrazie przestroga - uwa?ajmy na cywilizacj?, któr? tworzymy, by nie wymkn??a si? spod naszej kontroli. Jest te?, niestety, wszystko to, co we wspó?czesnym filmie akcji by? musi. Czyli przemoc, szybkostrzelna bro?, zawrotne tempo. Je?li przysz?o?? ?wiata ukazana w dziele re?yserów polskiego notabene pochodzenia przera?a, to przysz?o?? komercyjnego kina jeszcze bardziej.

Otrzyma?em poczt? egzemplarz podr?cznika do kszta?cenia literackiego i kulturowego dla klasy czwartej. Nazywa si? "Ja i ?wiat" i jest ksi??k?, na któr? w podstawówce mówili?my "Wypisy". Wydrukowano w niej tekst jednej z moich piosenek, co daje satysfakcj? nielich?, bo lokuje mnie w towarzystwie Tuwima, Ga?czy?skiego, Brzechwy, Andersena. A pod rymowank? zestaw pyta? z kardynalnym: "Co jest tematem wiersza?". Na wyrost przepraszam wszystkie dzieciaki, które b?d? poci?y si?, interpretuj?c moje wypociny. Stawiam wam, kochani, nieustaj?c? pi?tk?.

Odej?cie trenera Wis?y by?o w minionych dniach wiadomo?ci? pierwszych stron gazet, wywo?a?o mnóstwo spekulacji i komentarzy. Sam zainteresowany m??nie znosi? natarczywe pytania o powód dymisji i nie pu?ci? pary z ust. Nie ulega dla mnie kwestii, ?e rozstanie z dru?yn? mistrza kraju, to nie kwestia ostatnich niepowodze?, to nie widzimisi?, jakie spada na cz?owieka z dnia na dzie?. Smuda znajdzie prac? gdzie indziej, nowy coach poprowadzi Wis?? dalej - oby drog? zwyci?stw. Martwi mnie bardziej to, ?e w spójnej, jak si? przynajmniej dot?d wydawa?o, polityce mened?erów pi?karskiej sekcji pojawiaj? si? p?kni?cia i ró?nice zda?. To ich, a nie szkoleniowca, obarczam win? za zaistnia?y stan rzeczy. Jest jeszcze czas na napraw? b??dów. Na wierno?? kibiców mo?ecie panowie liczy? zawsze. Przynajmniej wy?ej podpisanego.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki