Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 3 pa?dziernika


Jad? do Jordanowa. Za My?lenicami droga biegnie wzd?u? Raby, która po wielu bezdeszczowych dniach s?czy si? leniwie w?ród kamieni. Ile mi?ych chwil sp?dzi?em nad t? rzek?, w niej nauczy?em si? p?ywa?, tu ?apa?em "na r?k?" pstr?gi i jelce. P?askimi, obrobionymi przez nurt otoczakami puszczali?my "kaczki" i jeszcze teraz, gdy znajd? odpowiedni kamyk, ciskam go, by odbi? si? od lustra wody, a potem jeszcze raz i jeszcze... Wprawni miotacze zaliczali nieraz kilkana?cie takich odbi?. A dzisiaj ludzie le?? plackiem na rozgrzanych kamiennych wysypiskach i opalaj? si?, jakby to by? lipiec, a nie jesie?. Kaniku?? mieli?my zreszt? od wielu tygodni.

Miniony zacz??em wizyt? w Kazimierzu Dolnym. Wyobra?cie sobie t? pere?k? architektury, ukochan? przez malarzy, pisarzy, artystów wszelkiej ma?ci, utopion? w z?ocie i czerwieni starzej?cych si? drzew. Goszcz? u Janka Wo?ka, o którym ju? kiedy? pisa?em. Mieszka tu we wspania?ym domu góruj?cym nad okolic?, pisze piosenki i maluje przede wszystkim. Ale tak?e para si? dzia?alno?ci? z pogranicza dziennikarstwa, bo z telewizyjn? kamer? odwiedza miejsca niecodzienne, rozmawia z nietuzinkowymi lud?mi. Teraz zapragn?? prowadzi? te gaw?dy pod w?asnym dachem, pocz?tkuj?c nowy cykl programów. I na pierwszy ogie? wzi?? Jacka Nie?ychowskiego oraz mnie.

Osoba pana Jacka to materia? na obszerny artyku? co najmniej. Przypomn? jedynie, ?e wspó?tworzy? kiedy? wraz z Tadeuszem Chy?? i Kazimierzem Grze?kowiakiem Siln? Grup? "Pod Wezwaniem". Osiad? w Chicago, ale wpada od czasu do czasu do kraju, by zda? relacj? ze swych peregrynacji. Opowiada? umie jak ma?o kto, pisze zreszt? tak?e ?wietnie, w jego wspomnieniach dotycz?cych przedwojennych, ?wi?tecznych, ziemia?skich sto?ów zaczytywa?em si? po?ykaj?c ?link? ?akomstwa. Za temat dywagacji obra? Wo?ek buty. Maluje je zreszt? wci?? z pasj? i mi?o?ci?. Nie móg? lepiej trafi?. Szanuj? t? cz??? garderoby, jak ?adn? inn?, snujemy zatem przeró?ne obuwnicze asocjacje, które prowadz? daleko, daleko, jak na dobre buty przysta?o.

We wtorek feta przy Szewskiej. Musz? nadmieni?, ?e mam tak?e s?abo?? do zegarków i je?li ju? zatrzymuj? si? przed jakimi? witrynami, to w?a?nie tymi, gdzie wystawia si? wszystkie te cykaj?ce cacka. No, mo?e z cykaniem rozp?dzi?em si? nieco, wszak mamy er? ciek?ych kryszta?ów, a te odmierzaj? godziny bezszelestnie. Tak czy siak, firmie P?onka wybi?o sto lat. Z tej okazji odby?o si? spotkanie rodzinne, na które zosta?em zaproszony, co ceni? sobie i poczytuj? za niema?y zaszczyt. Zjawi?em si? tedy punktualnie o 17.02, bo tak? godzin? wybrano na pocz?tek imprezy. Trudno si? dziwi? tej dok?adno?ci, za?o?yciel zak?adu by? przecie? zegarmistrzem genewskim.

Nazywa? si? Józef P?onka. Fachu uczy? si? zagranic?, a po uzyskaniu niezb?dnych certyfikatów otworzy? punkt zegarmistrzowski w Krakowie dok?adnie przed wiekiem. Potem sched? po panu Józefie przej?? jego syn, a teraz dzier?y j? wnuk ?ukasz i jego nast?pca Filip. Uroczysto?? prowadzi? ze swad? Leszek Mazan. Od?piewano ari? Sko?uby, czyli s?ynne basowe "Ten zegar stary", wspominano dawne dzieje, pito szampana, losowano okoliczno?ciowe upominki. W roli "sierotki Marysi" czy te? lepiej "krakowianki" wyst?pi? napastnik Cracovii Pawe? Zegarek. Krzysztof Litwin (zespo?owy kolega wspomnianego Jacka Nie?ychowskiego) "paln??" specjalny monolog i obdarowa? jubilatów zdj?ciem ciotki swej Heleny, która tak?e sko?czy?a 100 lat. Zaintonowali?my wi?c "200 lat", z tym wi?ksz? werw? i dodatkow? motywacj?.

A ja dosta?em w prezencie najprawdziwszy kieszonkowy stary czasomierz, nakr?cany kluczykiem, "cebul?" pi?kn?, ?e dech mi zapar?o. Nie rozstaj? si? z tym przedmiotem i co chwil? podnosz? do ucha, by us?ysze? cykanie ?wiadcz?ce o duszy, w jak? wyposa?ano dawno temu wszystkie zegarki. W rozmowach pojawia? si? zreszt? motyw t?sknoty za latami, które dzwoni?y, cyka?y, szele?ci?y zaczarowanym j?zykiem mechanizmów, jakie obecnie ust?puj? miejsca innym, nowoczesnym, superdok?adnym, supertrwa?ym, ale pozbawionym wyrazu. Dlatego z minuty na minut? niemal urodzi? si? w mej g?owie rym nast?puj?cy:

"Na staro?? dziwne mam
pomys?y

lecz chc? by ziemsk? m?
godzin?

Zegar odmierza? zwyk?y

Co w sercu ma spr??yn?..."



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki