Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 24 pa?dziernika


Kiedy us?ysza?em, ?e chodzi o program Bo?eny Walter, powiedzia?em bez wahania - tak. Powodowa?a mn? sympatia do krakowianki, która osiad?a wprawdzie w stolicy, ale od lat wyró?nia si? w telewizyjnej bran?y. Dawno temu prowadzi?a s?ynne Studio 2, potem stworzy?a blok m?odzie?owy "5, 10, 15". Teraz wci?? podejmuje nowe inicjatywy i dba, by to, co proponuje, mia?o jaki? sens. Na dodatek przysz?o mi zmierzy? si? ze s?ynnym tematem operetkowym. Pie?? Lehara z "Krainy u?miechu", znana w Polsce pt. "Twoim jest serce me", tr?ci dzi? przys?owiow? myszk?, ale tak?e mobilizuje do wysi?ku, jakiego moje ?piewanie nie zna. Nat??a?em wi?c gard?o, maj?c na uwadze fakt, ?e to tylko zabawa, nic wi?cej. Zawodowym tenorom chleba nie odbior?. A rzecz ca?a ma promowa? amatorów próbuj?cych zmaga? si? z estradow? materi?. Tych ostatnich jest sporo - perspektywa bycia gwiazd? kusi wielu, problem jedynie w tym, by rzeczywi?cie ?wieci? pe?nym blaskiem, a nie mruga? z oddali.

Targi Ksi??ki w Krakowie mia?y dla mnie w tym roku wyj?tkowy charakter. Sta?o si? tak za spraw? wydawnictwa "Twój Styl", które postanowi?o pokaza? ?wiatu ?piewaj?cych bardów. Powsta?y wi?c na pocz?tek 4 ksi??eczki - seria ma by? kontynuowana. Wspomnian? czwórk? tworz?: Miros?aw Czy?ykiewicz, Andrzej Garczarek, Andrzej Poniedzielski i ni?ej podpisany. ??czy ich podobny wiek, studenckie korzenie, gitara i to, ?e swój pogl?d na otoczenie staraj? si? wyartyku?owa?, pisz?c teksty piosenek. Tomiki maj? pastelowy spokojny ton, zawieraj? prócz wierszyków tak?e ilustracje. Mój ozdobi? rysunkami Andrzej Mleczko. Zasiedli?my zatem wpierw przed mikrofonami w ma?ej salce obok stoisk przeró?nych, st?oczonych g?sto, by zanuci? zebranym i przybli?y? materi? owych zbiorków. Pó?niej podpisywali?my egzemplarze, ?artuj?c jak za dawnych lat, gdy sk?adali?my pierwsze rymy. I jak wtedy, nie by?o w nas cienia zazdro?ci o to, ?e inny dosta? d?u?sze oklaski, cieszy si? wi?ksz? sympati? lub wzgl?dami. Przy okazji spacer w?ród ksi??ek, czyli ?wiat bliski, m?dry, kolorowy, kusz?cy tytu?ami, nazwiskami przednich autorów.

I przykra refleksja. Te wszystkie cacka s? piekielnie drogie. A przecie? adresowane g?ównie do inteligencji, czyli grupy, która nie ?mierdzi przys?owiow? "kas?". Wiem, ?e ceny papieru, sk?adu, druku s? ?wiatowe, produkt wi?c finalny ta?szy by? nie mo?e, ale przecie?, u licha, moi rodacy nie zarabiaj? tak jak Amerykanie, Niemcy czy Francuzi, którzy za dniówk? mog? naby? wcale powa?n? pozycj? literack?. ?al obserwowa? m?odych okularników kartkuj?cych z oskom? wspania?e albumy i odstawiaj?cych je z westchnieniem na pó?k?. Humor poprawia widok t?umów wokó? Stanis?awa Lema. Autorski autograf to symbol przecie?, ale nadaje dzie?u wyj?tkowy, jednostkowy charakter.

W sobot? przemi?a uroczysto??. Pó? wieku temu ks. Mieczys?aw Mali?ski uzyska? ?wi?cenia kap?a?skie. Nie podejm? próby opisania postaci, która wymyka si? klasyfikacjom. Kap?an, filozof, pisarz, podró?nik, doradca, kaznodzieja. Epitety nie potrafi? okre?li? sylwetki wros?ej w Kraków, z?ytej z tyloma ?rodowiskami, szczególnie bliskiej artystom. I w?a?nie arty?ci, przede wszystkim, dzi?kowali Dostojnemu Jubilatowi w przytulnej sali szko?y teatralnej, której widowni? wype?nili szczelnie bliscy i znajomi bohatera wieczoru. A bohater, skromny i wzruszony, kwitowa? ho?dy i ?yczenia u?ciskami oraz ciep?ym s?owem, do jakiego przyzwyczai? rzesze praktykuj?cych, ale te? wielu, dla których m?dro??, dobro? i wiara w drugiego cz?owieka s? religi? najwa?niejsz?. Tego wieczoru za?piewa?em króciutki toast wybrzmiewaj?cy nast?puj?co:

"... To jest toast za nasze dzieci

i za ksi??yc który im ?wieci

kiedy w wieczornej zamieci

id? za nami pod wiatr..."

i doda?em, ?e z takimi, jak ks. Mali?ski, pod wiatr idzie si? ?atwiej. Sto lat!



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki