Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 28 listopada


"Najdro?szemu Stefkowi w dniu imienin 2.9.1921 - ?ona". Tak? dedykacj? kaza?a wygrawerowa? na srebrnej papiero?nicy moja babcia. Trzymam stary przedmiot w d?oniach, obracam, otwieram i zamykam, a wyobra?nia pracuje. Nie zna?em matki mojej mamy - zmar?a kilka miesi?cy przed wybuchem wojny, a teraz dotykam rzeczy, na której tak?e jej dotyk sprzed lat. Dziadek Stefan - chor??y polskiego wojska, w?a?ciciel jednego z pierwszych w Warszawie sklepów z radioodbiornikami, nosi? pewnie imieninowy prezent w kieszeni munduru, a nad t? kieszeni? baretki odznacze?, które dzi?ki wujowi Bogdanowi znalaz?y si? w moim posiadaniu. A wi?c: Polska Swemu Obro?cy 1918-1921, Medal z Józefem Pi?sudskim, Krzy? Zas?ugi Rzeczypospolitej. Przechowam te pami?tki z pietyzmem.

Podpisze, czy nie podpisze? Takie pytanie zadawali sobie Polacy w ci?gu ostatnich kilku dni. Zbytecznie. Odpowied? pad?a kunktatorska i wykr?tna. Bo podpisa? i nie podpisa? jednocze?nie, by wilk cz??ci spo?ecznej opinii by? syty i partyjna owca ca?a. ?enuj?co brzmi? zapewnienia pana prezydenta, ?e nadchodz?ca kampania o najwa?niejszy fotel w tym kraju nie mia?a z podatkowymi postanowieniami nic wspólnego. Retoryka telewizyjnego wyst?pienia, ton troski o losy pa?stwa sk?d? znajome. S?ysza?em to dziesi?tki razy z ust facetów, o których chcia?bym zapomnie?.

W poniedzia?ek wernisa? fotograficznej wystawy autorskiej Jana Poprawy. Zdj?cia opatrzone wspólnym tytu?em "Co nam zosta?o z tych lat..." dotycz? studenckich festiwali piosenki w naszym mie?cie, a zawis?y na ?cianach galerii "Poprawiana", której znany krytyk muzyczny jest gospodarzem. Okazuje si?, ?e zr?czne pióro Janka idzie w parze z bystrym okiem, a to przez wizjer aparatu obserwuje otoczenie, szczególnie ludzi rozmaitych, by utrwali? ich twarze, sylwetki, w charakterystycznych grymasach lub gestach. Sam znalaz?em si? na jednym z bia?o-czarnych portretów, gdy juroruj? konkursowi. T? ostatni? czynno?? Poprawa opanowa? w stopniu nadzwyczajnym, b?d?c w moim przekonaniu jednym z najbardziej kompetentnych, rzeczowych i dok?adnych s?dziów artystycznych zmaga?. Pomaga mu w tym ?y?ka archiwisty, która ka?e gromadzi? wszystko, co dotyczy zjawiska pod tytu?em estrada i by? wsz?dzie tam, gdzie tworz? graj?c i ?piewaj?c.

Ciekawym Ja?kowego zdania na temat ostatnich wyczynów Maryli Rodowicz. By? mo?e jej flirt z muzyk? latynowsk? oka?e si? komercyjnym sukcesem, wszak naród kocha gor?ce rytmy, wielbi egzotyk?, wci?? przybli?an? przez kolejne telewizyjne seriale. Mnie takie wcielenie Maryli dra?ni, bo uwa?am, ?e wielka dama naszego show-biznesu powinna starze? si? godnie. ?eby by? na topie, nie trzeba koniecznie podejmowa? wy?cigu z podlotkami, którym popularno?? zapewnia podkasanie i bylejako??. Czekam na recital swojej warszawskiej kole?anki, podczas którego ubrana w prost? czarn? sukienk? za?piewa przejmuj?co (a umie!) z akompaniamentem samego np. fortepianu. Bo bieganie po sali z kie?bas? w jednej r?ce i pasztetow? w drugiej, gdy w powietrzu unosi si? refren okupacyjnego (sic!) kupletu o kaszance i r?bance, jest skrzy?owaniem biesiadnej z disco polo, przepraszam disco latino.

Z?apano g?o?nego gangstera. Akcja by?a w filmowym stylu. Brawo, pomy?la?em. A potem czytam, ?e go?? wcze?niej dosta? 25 lat za morderstwa i siedzia? w wojskowym wi?zieniu. Teraz czeka?em ju? tylko na opis brawurowej ucieczki z tego krymina?u. I tu niespodzianka. Przest?pca wyszed? na przepustk?, bo powiedzia?, ?e ma chor? mam?. Ta za? zdrowa jak ryba handlowa?a gdzie? na bazarze. W kraju, gdzie bandyta z ?wier?wiekowym wyrokiem opuszcza cel? "na g?b?", nic ju? nie dziwi. Tylko smutno jako?.

Wspomnianej na pocz?tku papiero?nicy przyby?a w tych dniach jeszcze jedna dedykacja: "dla 50-letniego synka pami?tka po dziadkach od mamy". Chc?, by kiedy? wywo?a?a ciep?e wspomnienia o nas.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki