Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 5 marca


Nieustanne w?drówki. One nie pozwalaj? na udzia? w rozmaitych wydarzeniach w naszym mie?cie. Opu?ci?em zatem uroczyste wr?czenie nagród 10 Asom regionu. Odby?o si? w Hotelu Francuskim i zgromadzi?o sportow? ?mietank?. G?osowa?em tak?e w owym plebiscycie i je?li dobrze pami?tam, na pierwszym miejscu wymieni?em ?wietnego sprintera Marcina Urbasia. Wygra? ten ranking zas?u?enie, a jest mi bliski tak?e dlatego, ?e ?piewa. Tylko nieco inn? muzyk?.

Nie poszed?em tak?e - ?ci?lej: nie pojecha?em na Srebrn? Gór? do ojców kamedu?ów. Prezentowano tam nowy album Adama Bujaka "Tajemnica Kamedu?ów" - wszystko odbywa?o si? w kryptach eremu dzi?ki specjalnej dyspensie, bo do klasztoru na Bielanach normalnych ?miertelników si? nie wpuszcza. Wyj?tek stanowi? wyznaczone dni. A miejsce to niezwyk?e. Wiele razy spacerowa?em w?ród drzew otaczaj?cych mury ?wi?tyni i zastanawia?em si? nad motywacj? ludzi, decyduj?cych si? na dobrowolne odosobnienie od ?wiata. Tam, w dole, pulsuje miasto, tutaj cisza, pustka, spokój. Idealne warunki, by ws?uchiwa? si? w siebie, przyrod?, Boga. Wierz?, ?e fotografie Bujaka uchyl? nam drzwi do przedsionka wieczno?ci.

Omin?? mnie równie? wernisa? malarstwa Stanis?awa Jakubczyka. Artysta wystawi? obrazy inspirowane poezj?. Przejrza?em katalog i znalaz?em 3 swoje teksty. To du?y zaszczyt i przyjemno?? wielka by? "namalowanym". O s?dziwym mistrzu p?dzla pisze Jerzy Madeyski, ?e "... nale?y do formacji sztuki aspiruj?cej do rangi sumienia i moralno?ci ?wiata, do sztuki ?wiadomej swego pos?annictwa i odpowiedzialno?ci, jaka na niej spoczywa".

Zd??y?em natomiast na wielki bal w krakowskim magistracie, opluwany tradycyjnie przez anarchizuj?c? m?odzie?. By?o wytwornie, wystawnie, zamo?nie. I bardzo dobrze. Im wykwintniejsze towarzystwo, atrakcyjniejszy program, tym ?atwiej zebra? fors?, by w ko?cu odda? j? potrzebuj?cym. Pami?tajcie o tym, krzykacze rzucaj?cy jajkami. Ka?dy z uczestników tej zabawy zostawia spor? sum? pieni?dzy przeznaczonych na charytatywne cele. A mnie przypad?a w udziale króciutka cz??? artystyczna, w której za?piewa?em specjalnie na t? okazj? przygotowan? piosenk?:

Walczyk na koniec stulecia

Kiedy dobrze jest tak

?e ju? lepiej nie mo?e by?

kiedy nie chce si? spa?

to wystarczy ?e rozum ?pi

gdy?my wreszcie bogaci i czy?ci

kiedy sen o wolno?ci si? zi?ci?

gdy zmówiony ró?aniec

i sumienia bielutkie jak ?nieg

zaczynamy nasz taniec

bo si? ko?czy XX wiek

Zakr?cimy si? jeszcze doko?a

wodzireja kochani nam trzeba

wybierzemy nowego chocho?a

on o ?wicie nas porwie do nieba

i tak wiatrem niesieni i kacem

popatrzymy na miasto hen z góry

pomy?limy ?e bycie Polakiem

to jest sprawa szczególnej natury

Czasem fartu nie mamy

i straconych okazji ?al

ale bale kochamy

bo na chandr? najlepszy bal

kotyliony ostrogi lampasy

kandelabry wysokie obcasy

i dlatego nie wierz?

pijanemu go?ciowi przy szatni

który nuci nieszczerze:

"bal to jest nasz ostatni"



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki