Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 9 kwietnia


O "?piewa? ka?dy mo?e" pisa?em ju? kiedy?. Rotundowa impreza obros?a w piórka i gromadzi t?umy. Wida? formu?a otwartego mikrofonu intryguje tych, co chc? si? z nim zmierzy? i tych, którzy pokonywanie estradowych trudów lubi? tylko ogl?da?. Nic przecie? tak nie cieszy, jak niedola bli?niego. Moj? za? uwag? przyci?gn?? nast?puj?cy fakt. Otó? m?odzie?, której marzy si? kariera w showbiznesie, uparcie szuka repertuaru w przesz?ych, cz?sto nie znanych sobie czasach. Jakie to mi?e, gdy ?piewa piosenki Niemena, Niebiesko-Czarnych. Dwa razy zabrzmia?a cudna kompozycja Nahornego "Jej portret". Bywa i tak, ?e wykonawca nie pami?ta oryginalnego wzoru. O piosence Ady Rusowicz dowiedzia?em si?, ?e jest przebojem jakich? "Dzwonków" czy "Go?dzików". A mo?e po prostu kiedy? tam dbano, by melodia zostawa?a w uchu. Taka wszak zasada dzia?ania hitów.

Czytam z zapartym tchem now? ksi??k? Stanis?awa Lema "Okamgnienie". Jest jakby komentarzem do wcze?niejszej, ju? klasycznej pozycji "Summa technologiae". I znów pora?a trafno?ci? diagnoz, które pisarz stawia. Jest wszak wykszta?conym lekarzem. Diagnozy to nie najweselsze, bo idzie w nich o przysz?o?? naszego ?wiata. A ten traci kontakt z rzeczywisto?ci?, dumny ze swoich osi?gni??, które tak naprawd? niewiele jeszcze dla kosmosu znacz?. Lem jest m?drcem i powinni?my go s?ucha?.

Od Jarka ?mietany dosta?em p?yt? "Extra cream". Zawiera 12 utworów, w których wybitny gitarzysta daje przegl?d swych mo?liwo?ci. I oboj?tnie, czy to wirtuozerski popis solowy, czy akompaniament, czy granie zespo?owe, jest w tych nutach rozpoznawalny ton, którego wypracowanie udaje si? tylko najwi?kszym. Kocham ?mietanow? muzyk? za jej bezpretensjonalno?? i ciep?o, bo wzruszaj?. Czy mo?e by? co? wa?niejszego?

Nadchodz?ce ?wi?ta to czas malowniczy. Bo wiosna, bo ziele?, ale te? w sensie dos?ownym. Malujemy pisanki. W?a?nie dosta?em propozycj?, by ozdobi? kolorami 2 gipsowe jajka, które pó?niej zostan? zlicytowane na aukcji, a dochód zasili konto Szpitala Bonifratrów. Znalaz?em si? w niema?ym k?opocie, bo to, co jest chlebem powszednim Andrzeja Mleczki (te? b?dzie krasi?), czyli p?dzelki, farby, tusze, piórka, to dla mnie czarna magia. Ale zawzi?cie kombinowa?em i wyszed? ró?owy prosiak oraz kwiecista ??czka. Reszta w r?kach licytuj?cych - oby byli hojni.

Szczodrze potraktowa?o nas Stowarzyszenie Estradowe Polest, daj?c nagrod? Prometeusza. Feta odby?a si? w pozna?skiej Arenie. W gronie laureatów znale?li si? jeszcze Urszula, Waldemar Koco?, zespó? ?l?sk, Bernard ?adysz. Gra? Big-band Aleksandra Mazura, a publiczno?? "bawi?" kabaret Jana Pietrzaka. Kuriozalna ta impreza, osadzona estetyk? w dobie gierkowskich sp?dów, jest jeszcze jednym dowodem naszej paranoi.

50-lecie ZSP zgromadzi?o w auli warszawskiej Politechniki rzesze by?ych dzia?aczy tej organizacji i przedstawicieli najwy?szych w?adz. Koncert za? wykonali arty?ci zwi?zani mniej lub bardziej z tak zwanym ruchem studenckim. By?o wspominkowo, czasem rzewnie, ale te? jak to u nas, pokracznie, chwilami nonsensownie. Bo czy wyobra?acie sobie solidarno?ciowych bardów Kaczmarskiego i Gintrowskiego ?piewaj?cych, gdy w pierwszym rz?dzie widowni zasiadaj? prezydent Kwa?niewski, panowie Oleksy, Miller, Kalisz? To? to czysty Witkacy.

Ale gdzie szuka? zdrowego rozs?dku, skoro brakuje go senatowi najstarszej wszechnicy? Najpierw przeg?osowuje decyzj? o przyznaniu honorowego doktoratu Romanowi Pola?skiemu i gdy wybitny re?yser ju? wie, poinformowany poczt? pantoflow? o wyró?nieniu, zmienia si? postanowienie z uwagi na brzydki wyst?pek z nieletni?. Pachnie to bardzo "?opusza?szczyzn?" i stanowi krok do kolejnej lustracji. Przyjrzyjcie si? uwa?nie, uczeni m??owie, dotychczasowym doktorom honorowym. Mo?e który? ma w ?yciorysie brzydk? skaz?, wi?c trzeba zabra? mu rulon? Istne pisanki.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki