Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 4 czerwca


Pi?kny film Lyncha "Prosta historia". Wzruszaj?ca opowie?? podró?y. Odbywa j? za pomoc? traktora-kosiarki pewien ameryka?ski zdziwacza?y staruszek, który jeszcze przed ?mierci? chce zobaczy? równie s?dziwego i schorowanego brata. Jedzie wi?c do niego, przemierzaj?c setki mil w skwarze i s?ocie, spotyka po drodze przeró?nych ludzi, których ujmuje szczero?ci?, prostoduszno?ci?, dobroci? - cechami coraz rzadziej dzi? spotykanymi. Kiedy opuszczam sal? kinow?, s?ysz? od jednej pani: "Niech pan napisze o tym koniecznie - to takie wspania?e". Pisz? wi?c i namawiam gor?co do obejrzenia.

Informacja z pierwszych stron gazet. Ponad po?owa polskich dzieci nie wie, kto jest premierem naszego rz?du. Ale zmartwienie! Interesuje mnie stan wiedzy nadwi?la?skich milusi?skich na temat mi?o?ci, prawdy, cz?owiecze?stwa, poezji. Je?li wystarczaj?cy, to po diab?a im zaprz?ta? sobie g?owy nazwiskami papierowych polityków, którzy z ka?dym dniem pogr??aj? si? g??biej i g??biej w topieli pod nazw? kompromitacja.

Opodal ?odzi miasteczko Brzeziny. Zwyczajne, jak setki innych. Ale te? ma swój powód do dumy. Tutaj urodzi? si? Zbigniew Zamachowski. Tutaj chodzi? do szkó?, st?d wyfrun?? w wielki ?wiat. I z tego wielkiego ?wiata nasprasza? go?ci, by w sobotnie po?udnie wyst?pili przed licznie zgromadzonymi ziomkami. Atmosfera by?a podnios?a i uroczysta. Miejscowi organizatorzy koncertu prze?cigali si? w staraniach, by nas ugo?ci? i dopie?ci?. Nas, czyli Magd? Umer, Wojtka Malajkata, Zbyszka Wodeckiego, Grzegorza Turnaua i ni?ej podpisanego.

Z boiska, na którym usytuowano estrad?, podnosi? si? kurz za lada st?pni?ciem, przywiezione z remizy stra?ackiej pianino posiada?o do?? tajemniczy strój, ale te okoliczno?ci nie przeszkadza?y nikomu. ?piewali?my i grali dla Zbyszka i jego miasteczka, które sam wiele lat temu opisa? w piosence. Kto dzi? pami?ta pierwsze estradowe kroki popularnego Mumina? Stawia? je w Krakowie podczas studenckiego festiwalu, b?d?c uczniem ?ódzkiej filmówki. Ju? wtedy zdradza? nieprzeci?tne zdolno?ci i tzw. iskr? Bo??. Iskra zapali?a stos.

Z Brzezin jad? do Gostynina. Korzystam z uprzejmo?ci Zbyszka Wodeckiego, który zmierza w to samo miejsce - mkniemy wi?c razem, maj?c niecz?st? okazj? do pogadania. Wci?? mijamy si? gdzie? w drodze, a przecie? obaj mieszkamy pod Wawelem i znamy si? jak ?yse konie. ?wietnie pami?tam pocz?tki kariery artysty, którego Stwórca obsypa? tyloma talentami. Telewizyjny recital Zbyszka wyre?yserowany wiele lat temu przez Andrzeja Wasylewskiego by? wydarzeniem, bo oto nagle objawi? ?wiatu showmana w najlepszym wydaniu. Nienagannie ?piewaj?cy, ?wietny instrumentalista (skrzypce, tr?bka, fortepian), kompozytor przebojowej muzyki, posiadaj?cy w?asny rozpoznawalny wizerunek - czego chcie? wi?cej.

A móg? sko?czy? akademi? i dzi? gra?by w orkiestrze symfonicznej za marne grosze. Smutn? t? refleksj? snujemy podczas samochodowej pogaw?dki, bo rzeczywisto?? nie pie?ci wirtuozów, z pogard? odnosi si? do ci??kiej pracy, premiuj?c to, co ju? przys?owiowo lekkie, ?atwe i przyjemne. We wspomnianym Gostyninie festyn. Na estradzie w rynku wyst?py b?d?ce najlepsz? ilustracj? wyg?oszonej przed momentem tezy. Adresowane g?ównie do najm?odszych - te znios? wszystko - s? popisem nieudolno?ci i z?ego smaku.

Ale wystarczy, ?e wykonane przez znan? telewizyjn? twarz. W ten sposób "grasuj?" bohaterowie popularnych seriali, posiadaj?cy w repertuarze trzy kuplety na krzy? i osobowo?? s?upa og?oszeniowego. Ale jest te? przyjemny aspekt pobytu tutaj. Nocleg w Lucieniu. ?ci?lej bior?c, w Rezydencji Lucie?, bo tak nazwano o?rodek wypoczynkowy nad pobliskim jeziorem, oddalony od szlaku, otoczony g?stym lasem. Zbudowany dawno, kiedy panowa? nam mi?o?ciwie Edward Ochab, modernizowany wielokrotnie, dzi? stanowi w?asno?? Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej. Kierownik obiektu podejmuje mnie pysznym bigosem, a potem spaceruj? w cudownej ciszy, przerywanej ptasimi trelami. I my?l? o tych wszystkich miejscach, jakie w ?yciu odwiedzi?em, i tych, które przyjdzie jeszcze zobaczy?. Bom wci?? w drodze.

I czy na staro??, je?li los ?askawy pozwoli jej doczeka?, zachowam t? ch?tk? do podró?owania i ciekawo?? ?wiata ameryka?skiego farmera z filmu? Kto wie. Jedno jest pewne, nie pojad? nigdzie kosiark?, koszenia nie lubi?em i nie polubi?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki