Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 15 czerwca


Po?egnali?my Bena. Kto to Ben? Ju? mówi?. T?umacz, dziennikarz, zwi?zany przez lata z krakowsk? pras? katolick?. Bernard Bia?ecki. Kolega mojego nie?yj?cego ojca. Bywalec rodzinnych uroczysto?ci. Prawy facet. Gorzki gorycz? przebytych okupacji - hitlerowskiej i sowieckiej, m?dry m?dro?ci? tych prze?y?, spokojny i rozwa?ny w s?dach, bo ludzie. do?wiadczeni ten spokój w sobie maj?. Krytyczny ale wyczulony spocz?? na Rakowicach 300 metrów w linii prostej od mojego Taty - b?d? blisko siebie, tak jak za dawnych lat przy kieliszku.

Umar? te? Bu?at Okud?awa, jeden z najwybitniejszych wspó?czesnych bardów. Napisz? o Nim tomy, bo "wo?enie si?" na takich "wydarzeniach" to specjalno?? wielu. Przy okazji prasowa klepsydra, w której kto? przedobrzy?, Napisano Wspania?y Cz?owiek - zgoda, ale zaraz potem Wspania?y Rosjanin. Co za bzdura, go?? by? mieszank? gruzi?sko-ormia?sk?, a Rosjanie wyko?czyli mu w ?agrze ojca. Pewnie w niebie krew Go zalewa, gdy czyta takie idiotyzmy.
No, i nie ma nas definitywnie w fina?ach mistrzostw ?wiata w pi?ce no?nej. Wi?c dyskusja mi?dzy trenerem Antonim Piechniczkiem a dziennikarzami. W tym drugim zespole m.in. Janusz Atlas. A rozmowa skandaliczna. By?y selekcjoner obarcza dziennikarzy win? za b??dy reprezentacji, ci za? wytykaj? mu zawodowe braki. Wszystko w stylu k?ótni podwórkowej 8-letnich wyrostków. Jeden mówi: d?ubiesz w nosie, a na to drugi: to ty d?ubiesz i jeszcze masz brudn? koszul?. Okazuje si?, ?e nie tylko sport nasz jest chory, choroba toczy tak?e ?rodowisko, które ten sport ma przybli?a?.
W Pa?acu Sztuki wystawa "W stron? tajemnicy" dedykowana Janowi Paw?owi II. Id?, bo lubi? atmosfer? wystaw, t? cisz? i spokój pustych pomieszcze?, gdzie ze ?cian patrzy sztuka. Tym razem zawód srogi. Wystawa po prostu z?a. I refleksja taka oto: rozpinanie nad nieudolno?ci? parasola, którym jest nimb Wielkiego Cz?owieka, to nadu?ycie nie tylko artystycznej natury. Ale humor poprawia mi si? za moment, bo schodz? do piwnic tego samego budynku. A tam kameralnie i swojsko, fotograficzne portrety Konrada Pollescha. Twarze znane, twarze znajome, twarze m?dre i przyjazne. Zdj?cia ?wietne, dzie?o cz?owieka, który posiad? umiej?tno?? utrwalania rzeczywisto?ci i nadawania jej artystycznego kszta?tu. Przecie? znam te panie i tych panów i nagle spostrzegam, ?e gdy z nimi rozmawiam albo z nimi milcz?, to tak w?a?nie patrz?, tak w?a?nie si? u?miechaj? b?d? krzywi?, jak na fotografiach Pollescha. Ten ostatni na dodatek lubi chyba bohaterów swoich prac. A oni t? sympati? odwzajemniaj?. Ciep?o ko?o serca, gdy si? to ogl?da.

We czwartek ogrody Muzeum Archeologicznego. Wymarzone miejsce plenerowych koncertów. A impreza "Poeci w wie?y pie?ni" gromadzi spor? widowni?. Mieszanina stylów od Kazika do Turnaua, w której bior? udzia?, chyba przypada do gustu publiczno?ci, a autorskie piosenki dobrze czuj? si? z Wawelem w tle i Plamtami obok.

S?ucham teraz ostatniej p?yty McCartney'a, a potem Edyty Bartosiewicz. Jedna i druga bardzo dobra. Legendarny beatles d?wi?czy nut? swoich dawnych dokona?, trudno mu wprawdzie przebi? stare hity, bo nie ma powrotu do tamtej muzyki i tamtych lat. Ale klasa pozosta?a. Edyta jest bardzo uzdolnion? niewiast?, pisze zmy?lne hity i pi?knie je ?piewa. Na Dziennikowych ?amach kto? doczepi? si? do tekstów, ?e banalne i mia?kie. Chyba nie ws?ucha? si? w teksty, które króluj? na naszym muzycznym rynku. Przy grafomanii kole?anki z O.N:A., "odkryciach" Robertów - Chojnackiego czy Jansona, wyznania Edyty s? po prostu zwyczajn? rockow? literatur? ani gorsz? ani lepsz? od tej, jak? na ca?ym ?wiecie si? ?piewa. S? potrzebne, by wype?ni? muzyczne frazy, które mnie osobi?cie poruszaj?.

Nowemu dyrektorowi Bagateli, mojemu s?siadowi, Krzysztofowi Orzechowskiemu ?ycz?, ?eby stworzy? wielki teatr. Na miar? miejsca, w jakim si? znajduje.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki