Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 30 lipca


Postanowi?em, ?e g?o?nego ju? "Gladiatora" zobacz? w kinie Kijów. Bo to i ekran odpowiednio du?y, i fotele wygodne, i sprz?t do odtwarzania d?wi?ku przyzwoity, a muzyk? w tym filmie chwal? wszystkie recenzje. Gdy zjawi?em si? przy kasie, stwierdzi?em, ?e ta biletów nie posiada. Mo?na je by?o natomiast kupi? u "koników". Tak, tak - instytucja, o której my?la?em, ?e nale?y do zamierzch?ych dziejów, prosperuje doskonale, bezkarnie i... dystyngowanie. "Paskarze" poinformowali mnie uprzejmie, ile kosztuje bilet w oficjalnej sprzeda?y, jaki jest ich narzut, zapytali, gdzie ?ycz? sobie siedzie?, wszystko z u?miechem, bez cienia strachu, jakiejkolwiek konspiracji. Zatem po chwili przenios?em si? na dwie godziny do staro?ytnego Rzymu. Ameryka?ska superprodukcja poprzedza rodzime starania Kawalerowicza ("Quo Vadis"), by pokaza? ?wiat sprzed niemal dwóch tysi?cleci. Nie zawodzi, ale te? potwierdza tez?, ?e w Hollywood maj? patent na wszystko i potrafi? w mistrzowski sposób imitowa? staro?ytno?? lub kosmos, niewiele mówi?c jednocze?nie o jednym i drugim.

Szefowa "Szansy na sukces" zach?ca telewidzów do wizyty w Mr?gowie. Z ods?oni?tym pon?tnie ramieniem zachwala folkow? edycj? popularnego programu i mówi: "Pami?tajcie, 2 sierpnia". Byk upowszechnia si?, bo reklamówk? nadaj? kilka razy dziennie. Zosta? zatem przeoczony nie tylko przez wspomnian? pani? redaktor, tak?e przez ca?? ekip? realizatorów. A Mr?gowo go?ci aktualnie fanów muzyki country, którzy niezra?eni deszczem bawi? si? szampa?sko byle czym. Pami?tam pierwsze festiwale nad jeziorem. Nie twierdz?, ?e by?y wy?mienite, ale s?dz?, i? dbano tam o pewn? stylistyczn? spójno??. Dzi? jest od Sasa do lasa. Po estradzie p?taj? si? panienki z disco polo, piosenki ra?? brakiem pomys?u i nieporadno?ci?, towarzystwo fa?szuje niemi?osiernie - ten grzech pope?niaj? tak?e starzy wyjadacze. Zdarzy?a si? w Mr?gowie tak?e tragedia. ?miertelnie pchni?to no?em jednego z widzów. Co si? dzieje? Czy w Polsce, je?li t?um, to od razu nienawi?? i agresja?

Jedziemy do Ustki. To ju? ostatnia impreza przed wakacjami. Gdy w ca?ym kraju leje jak z cebra, tu nad S?upi? pogodne niebo. Miejscowy taksówkarz mówi, ?e 15-tysi?czne miasteczko potrafi w sezonie powi?kszy? sw? liczebno?? 6-krotnie. Takie zjawisko nie nast?pi?o jednak w tym roku, z?a aura i niskie temperatury Ba?tyku odstraszy?y skutecznie amatorów wypoczynku nad polskim morzem. A ci, którzy tu dotarli, przechadzaj? si? po promenadzie wzd?u? pustej pla?y, okupuj? sma?alnie ryb oraz piwiarnie i ku uciesze organizatorów zjawiaj? si? tak?e t?umnie na naszym recitalu.

Wzburzone szaroseledynowe morze, na którym ?migaj? wrzaskliwe mewy, ma niew?tpliwy urok, kryje jak?? tajemnic?, wzbudza we mnie nostalgi?, ale nie wywo?uje takiej rado?ci jak lazurowe wody ?ródziemne. Za dwa dni zanurz? w nich jestestwo, oderw? si? od spraw bie??cych, zapomn? o kampanii prezydenckiej, o stanach przedpowodziowych itd. Przez miesi?c nie przeczytam tak?e mojej gazety, przez miesi?c sam nie napisz? do niej ani s?ówka. Zanim to jednak nast?pi, wracam z Ustki i obserwuj? grzybiarzy, którzy wzd?u? szos ustawili szpalery stolików i oferuj? dorodne okazy. Obfito?? kurek, borowików, kozaków jest niezwyk?a. Te ostatnie obrodzi?y przedwcze?nie, bo tak zwane krakowiaki, z pomara?czowo-br?zowym kapeluszem na d?ugiej bia?ej nó?ce, zbiera?o si? zawsze z ko?cem sierpnia.

Mój dom przypomina lotnisko. Majka wróci?a z trampingu, który przebiega? w S?owenii, przepakowa?a rzeczy i polecia?a do Anglii. Ja lada moment frun? do Grecji, przygotowuj? wi?c potrzebny ekwipunek. Jego najwa?niejsze elementy to gitara, notes, dyktafon - mam ambitny plan napisania piosenek do kolejnej p?yty. Studio nagraniowe zarezerwowane od dawna, a materia?u jak na lekarstwo. Tak wi?c wypoczynek (o paradoksie!) zapowiada si? pracowicie. ?eby tylko nie ulec pokusom ?ycia towarzyskiego, tej przemo?nej ch?ci biesiadowania, gdy ciep?e noce, niebo wyiskrzone od gwiazd, które od zarania dziejów patrz? ?askawie na greck? ziemi?. Czy oka?? w tej materii m?stwo prawdziwego gladiatora? Czas odpowie. Wynik zmaga? opisz? we wrze?niu.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki