Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 14 stycznia


Kol?dujemy w Bydgoszczy. Widownia Filharmonii Pomorskiej wype?niona po brzegi - sala ma wyborne warunki akustyczne, wi?c ?piewane z publik? "W?ród nocnej ciszy" brzmi pot??nie. Na koniec brawa na stoj?co - mi?e, ale troch? kr?puj?ce, zw?aszcza po lekturze wisz?cych na korytarzach afiszów. Od wielkich nazwisk, których w?a?ciciele dawali tutaj popis, zawraca si? w g?owie.

Umar? Jarema St?powski. Zetkn??em si? wiele lat temu z legendarnym warszawiakiem przy okazji jakiej? estradowej sk?adanki. Opowiada? fantastycznie, wi?c chciwie ch?on??em frazy, którymi raczy? rozmówców. Pami?tam relacje z pobytu w Mongolii, gdzie pan Jarek je?dzi? polowa?. By? bowiem zapalonym my?liwym, tak?e w?dkarzem. Komentarze do tych wynurze? dorzuca? Jerzy Dobrowolski (te?, niestety, po drugiej stronie) i w ten sposób w garderobie odbywa? si? spektakl kabaretowy, kto wie czy nie bardziej ?mieszny ni? ten na scenie.

Á propos kabaret. "Przekrojowy" recenzent lub recenzentka (wdzi?czna ksywa W?ajerka, któr? podpisane s? telewizyjne felietony, sugeruje niewiast?) przy?o?y?a solidnie Marcinowi Da?cowi za program "Wizyta na plebanii". Bra?em udzia? w tym przedsi?wzi?ciu, ale odzywam si? nie po to, by broni? autora lub uczestników zabawy, czyli tak?e siebie. Ka?dy widz ma prawo do wyra?ania opinii na temat tego, co obejrza?, i ta nie musi by? pochlebna. Gdyby zatem napisano, ?e Sikorowski plót? bzdury, fa?szowa? ?piewaj?c, mia? kwa?n? min?, by? impertynencki, siedzia?bym cicho. Natomiast stwierdzenie, ?e sk?ada?em Da?cowi ho?dy, jest k?amstwem. Nie pad?o z mych ust ani jedno s?owo sugeruj?ce tak? tez?.

Wybra?em si? do Zach?ty, by wyrobi? sobie s?d o g?o?nej ju? wystawie. Uwa?am, ?e jest ?rednia. Widzia?em wiele ciekawszych ekspozycji retrospektywnych. Wspomnianej warszawskiej brak pomys?u, pope?niono tu sporo b??dów merytorycznych (zbyt du?a ilo?? prac jednych artystów, wobec ca?kowitego braku innych) i technicznych (doskona?e polskie plakaty wisz? st?oczone, a wiele tak wysoko, ?e trudno nimi cieszy? oczy - autorów dostrzec niepodobna).

Oczywi?cie wszyscy p?dz? do sali, gdzie powalona posta? papie?a. Odrzucenie meteorytu spowodowa?o, ?e teraz praca szwajcarskiego artysty straci?a jakikolwiek sens, wymiar, ekspresj?. ?wi?tobliwi pos?owie zniszczyli wymow? dzie?a, wywo?ali niezdrow? sensacj? i s?uszne oburzenie wszystkich ceni?cych zdrowy rozs?dek. Pilnuj?ca eksponatów starsza pani pó?g?osem relacjonowa?a zdarzenie dwóm innym s?dziwym kobietom. Pods?ucha?em (nie?adnie, bij? si? w piersi), ?e parlamentarzy?ci przyprowadzili ze sob? "10 zbirów" - cytat z wypowiedzi. ?adne, jak na mi?uj?cych bli?niego.

Humor poprawi?y mi rysunki Czeczota i Raczkowskiego pokazywane w Muzeum Karykatury. Pierwszego przedstawia? nie trzeba, drugi osi?gn?? ju? tak?e spor? popularno?? za spraw? "Polityki" - obaj cho? w ró?ny sposób, to z tak? sam? maestri? szydz? z g?upoty, nietolerancji, ksenofobii, ob?udy. Pokazuj?, jak bardzo my - Polacy, my - ludzie, jeste?my niedoskonali.

Wczoraj mia?em okazj? zrobi? co? dla swego najbli?szego, w sensie administracyjnym, otoczenia. Mieszkam wszak w Rz?sce nale??cej do gminy Zabierzów, która to gmina nagradza?a dorocznymi Oskarami swych wybitnych przedstawicieli. Przypad? mi w udziale zaszczyt wype?nienia artystycznej cz??ci wieczoru. By?o wytwornie i dostojnie, jak na wag? wydarzenia przysta?o. ?rodowisko za? odwzajemni?o si? wy?amaniem zamka w drzwiach prowadz?cych na ganek mojego domu. Próba w?amania sko?czy?a si? na szcz??cie jedynie na tym - spiesz? wo?a? fachowców, by szkod? naprawi? przed duszpastersk? wizyt?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki