Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 8 kwietnia


Z prawdziw? rado?ci? wys?ucha?em koncertu promuj?cego p?yt? Pauliny Bisztygi. Autorski kr??ek m?odej artystki (pisze teksty, tak?e wspó?tworzy z Romanem ?lazykiem muzyk?) zawiera pi?kne, m?dre, ?wietnie zaaran?owane piosenki. Nie mam zamiaru wyg?asza? opinii na temat stylistyki tego grania - klasyfikacje wszelkie pozostawiam krytykom muzycznym - powiem jedynie, ?e to kontynuacja najlepszych przejawów ?piewanej literatury, której na dodatek nadano nowoczesn? form?. Polecam gor?co "Nie ma co si? ba?", tak?e radiowcom, bo znajd? tam ewidentne przeboje. I tylko od ich gustu zale?e? b?dzie dalszy los Pauliny. Wszak w dzisiejszych czasach bez medialnej promocji najbardziej nawet warto?ciowa twórczo?? trafia w pró?ni?.

Wspomniany koncert odby? si? w chwalonym przeze mnie niedawno Klubie Pod Jaszczurami. Nie jest to, niestety, najlepsze miejsce do kontemplowania sztuki. Z?a akustyka pomieszczenia, gwar pracuj?cego przez ca?y czas trwania imprezy baru burz? ka?d? intymno??, niwecz? nastrój. Ja wiem, ?e rachunek ekonomiczny jest bezlitosny dla metafory - tak czy siak wola?bym prze?ywa? te piosenki w atmosferze teatralnego skupienia. Utalentowanemu za? dziecku przyjació? szczerze gratuluj?!

Poruszaj?cy, dwucz??ciowy film o Jedwabnem. Chwyta? na przemian za gard?o i serce. Chwile grozy, gdy relacjonowano makabryczny mord, przeplata?y si? ze wzruszaj?cymi dowodami pami?ci o przesz?o?ci, dzieci?stwie, m?odo?ci, korzeniach. Na zawsze zapami?tam uduchowion?, natchnion? twarz starego rabina ?piewaj?cego ?aman? polszczyzn? "Pojedziemy na ?ów". Ale te? nie zapomn? okropnej, ksenofobicznej niech?ci bij?cej z relacji niektórych mieszka?ców pod?om?y?skiej wioski. Bardziej ni? okrutna zbrodnia przerazi?y mnie wypowiedzi, w których pojawia?a si? pretensja o to, ?e ?ydzi zmonopolizowali miejscowy handel czy ?e popierali si? nawzajem. To typowa wrogo?? do wszystkich lepiej zorganizowanych, bardziej utalentowanych, pracowitszych, przybieraj?ca dzi? form? lepperyzmu. Przetrwa?a, niestety, i ma si? ?wietnie. To retoryka w stylu: "Wiesz, dlaczego ?le ci si? wiedzie? Dlatego, ?e jaki? X lub Y prosperuje wy?mienicie. Zatem nie próbuj go na?ladowa?, tylko mu zabierz".

Na murze okalaj?cym wysepk? naszych domów pojawi? si? onegdaj napis: "J... ?ydów z tego osiedla". W opinii otoczenia (nie ca?ego zapewne, ale jednak) funkcjonujemy w naszych schludnych domach, przed którymi stoj? przyzwoite auta, jako jacy? kombinatorzy, bo przecie? prawdziwy Polak uczciwie dorobi? si? w ?aden sposób nie mo?e. Czy jeste?my narodem tolerancyjnym? Jasne, ?e nie. Inno?? nigdy na tej ziemi nie by?a dobrze postrzegana, oboj?tnie czy dotyczy?a koloru skóry, ubioru, wyznania czy obyczaju. Wszak w slangu pseudokibiców wróg (czytaj: zwolennik innej dru?yny) to peda? lub ?yd. Gwiazd? Syjonu wiesza si? na szubienicy obok inwektyw zwi?zanych z nazwami klubów sportowych.

Za moment Wielkanoc. Czas baranków, bukszpanu i pisanek. Wy?piewa?em kiedy? takie malowane jajko. By? w piosence nast?puj?cy fragment:

"Ta pisanka najpi?kniejsz? jest z pisanek

dla was wszystkich j? maluj? cudn? wiosn?

id? ?wi?ta zmartwychwstania wnet poranek

i w koszykach do ko?cio?a Polsk? nios?".

Niech?e ta Polska b?dzie szcz??liwym schronieniem dla wszystkich, którzy j? wybrali na ojczyzn?. Drogim Czytelnikom Weso?ego Alleluja.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki