Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 27 maja


Podpisujemy now? p?yt?. Du?o m?odzie?y - prosz? najcz??ciej o dedykacje dla rodziców, ale bywa, ?e sami ciep?o mówi? o tych piosenkach i wyra?aj? ?al, i? takiego grania coraz mniej. Buduj?ce. Ukazaniu ka?dego kolejnego kr??ka towarzyszy tzw. promocja, czyli szum maj?cy na celu jak najlepiej i w mo?liwie wielu miejscach produkt zachwala?, by go kupiono. Do sprawdzonych i tradycyjnych ju? metod, czyli audycji radiowych, wywiadów prasowych lub telewizyjnych do??cza obecnie jeszcze jedna - informacja internetowa. Ilo?? ludzi ?egluj?cych nami?tnie po niezmierzonych obszarach komputerowej wiedzy ro?nie z dnia na dzie? i warto ich pozyska?.

Przyswajam wi?c sobie przy okazji, cho? nie bez oporów, wiadomo?ci o portalach, serwerach, linkach i z podziwem obserwuj? znawców nowej stosunkowo dyscypliny. Takich cho?by jak sympatyczny fan z Poznania, który zbudowa? internetow? stron? "Pod Bud?" zawieraj?c? histori? zespo?u, wycinki prasowe, dyskografi? i Bóg wie jeszcze co. Istnieje mo?liwo?? ?ci?gania naszych zdj??, a dla mnie - chorego, gdy musz? stuka? na maszynie, niezwyk?a gratka - teksty piosenek, które po kilku klikni?ciach mysz? wypadaj? gotowe z drukarki. Koniec ?wiata!

Odnosz? od dawna wra?enie, ?e w naszym pi?knym kraju trwa nieustaj?ca cz??? artystyczna. Kiedy? ?wi?towano przy byle okazji, ale wydawa?o si?, ?e wyrzucanie pieni?dzy nale?y do przesz?o?ci. Nic podobnego. Nie ma takiego jubileuszu, ods?oni?cia, otwarcia, sympozjum naukowego, zjazdu kole?e?skiego, by nie towarzyszy?y owym imprezom popisy artystyczne. Kto? pomy?li, ?e straci?em rozum - przecie? zarabiam w takich razach, czemu wi?c dobrowolnie rezygnuj? z mamony krytykuj?c zjawisko. Nie mog? inaczej. Zbyt cz?sto odnosz? wra?enie, ?e moje wyst?py to tylko kwiatek do ko?ucha, zb?dna aplikacja podczas degustowania zimnego bufetu. Nieraz przysz?o przebija? si? przez gwar rozmów ludzi zupe?nie nie zainteresowanych obowi?zkow? rozrywk?.

Apeluj? wi?c do organizatorów tych wszystkich imprez: je?li nie macie absolutnej pewno?ci, ?e komedianci s? potrzebni - dajcie kas? biednym dzieciakom! Chyba ?e potrzeba duchowych prze?y? jest taka, jak u warszawskich aptekarzy, którzy w Kaw?czynie zgotowali nam pod go?ym niebem rzadko spotykan? owacj?.

Spaceruj? po warzywniaku. W?a?ciwie kupuj? kwiaty i dumam nad ich wyborem. Maj jest por? kwitnienia tylu pi?knych ro?lin, ?e zaczynam gubi? si? w tym kolorowym, pachn?cym bukiecie. A potem zerkam na stragany i dr?twiej? na widok czere?ni w cenie 40 z?. 10 dolarów za kilogram ma?o egzotycznych, chocia? smacznych owoców, mo?na by ??da? na Antarktydzie, a nie u nas, gdzie mijane podczas spaceru drzewa uginaj? si? pod szkar?atnym ci??arem. Kto? znowu pomyli? czas i miejsce.

Taksówkarz podejmuje dyskusj? sportow?. Dotyczy oczywi?cie pi?ki no?nej, w której dziej? si? coraz dziwniejsze rzeczy. A rozterka sympatycznego kierowcy zrozumia?a. Nie umie bowiem wyt?umaczy? 7-letniemu synowi, ?e polski futbol to przekr?t, oszustwo, brak skrupu?ów, cynizm, a nie harmonia i hart cia?a, nie szlachetna walka herosów. Jeszcze do niedawna odnosi?em wra?enie, ?e do wizyt na stadionach zra?aj? mnie pseudokibice. A teraz my?l?, ?e nie mam ochoty na siedzenie na trybunach ze wzgl?du na pi?karzy. Po prostu nie lubi? by? nabijany w butelk?.

Pomnik D?oka, o który walczono zajadle, sta? si? faktem. Cieszy i satysfakcjonuje podwójnie. Po pierwsze - kocham czworonogi, po drugie - jest realizacj? postulatu zawartego w jednej z ostatnich piosenek:

Wi?c niech postawi wreszcie ?wiat

pe?en oszustów oraz drani

chocia? niewielki pomnik psa

za to, ?e umie kocha? za nic.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki