Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 18 listopada


Tydzie? spi?ty malownicz? klamr? Teatru im. S?owackiego. W poniedzia?ek odby? si? tam uroczysty koncert, w którym zaprezentowali?my piosenki z ostatniej p?yty Pod Bud?. Prócz zespo?u wzi?li w nim udzia? muzycy zaproszeni do nagrania materia?u o nazwie "Razem". Ujrza? ?wiat?o dzienne pó? roku temu i dowodzi, ?e blisko 25-letnia historia kapeli wci?? si? zapisuje. Czy mo?e by? zreszt? lepszy dowód na potwierdzenie takiej tezy ni? obecno?? na scenie mojej Majki, czyli reprezentantki drugiego ju? pokolenia z nami zwi?zanego?

Na dodatek poprzednie wydawnictwo "?al za..." zosta?o uhonorowane "z?otem", o czym powiadomi? zebranych szef Pomatonu, rozdaj?c kr??ki z w?a?ciwego kruszcu. A potem lampka wina, gratulacje od bliskich i dalekich. Te drugie szczególnie wa?ne, gdy? nie wymuszone konwencj? towarzysk?, nakazem powiedzenia czego? mi?ego, by nie urazi?, nie zrobi? przykro?ci. Pochodz? z prawdziwej szczerej ch?ci wyra?enia akceptacji. Wszystkim, którzy nie zmie?cili si? na widowni, a wiem, ?e by?o ich sporo, obiecuj? powtórk? w niedalekiej przysz?o?ci.

Gdy pisz? te s?owa, mam za sob? kolejn? wizyt? w szacownym przybytku Melpomeny. Tym razem ?piewa?em podczas niecodziennej aukcji zorganizowanej przez zegarmistrzowsk? firm? pa?stwa Strojnych, ?wi?tuj?c? swoje 60-lecie. Do akcji dobroczynnych, kwest, zbiórek przyzwyczaili?my si? - s? w naszej wspó?czesno?ci chlebem powszednim. Pi?kny i szlachetny to cel wspiera? biednych, chorych, zagubionych. Ale mo?na nada? jeszcze wszystkiemu rang? wydarzenia, gdy pomys? niebanalny. A takowy by?.

Zwróci? si? bowiem pan Wojciech Strojny do znanych ludzi z pro?b?, by oddali na licytacj? swoje zegarki. Odzew przeszed? wszelkie oczekiwania. Czasomierze przys?ali wielcy politycy, re?yserzy, aktorzy, ludzie estrady. Zatem handluj?cy nimi Andrzej Starmach wspierany przez Ani? Dymn? podsyca? jedynie atmosfer? wielkiego wspó?zawodnictwa, by niewidomym dzieciom, dla których wszystko to urz?dzono, przekaza? jak najwi?cej z?otówek. Emocje by?y niema?e, wszak mo?na by?o wej?? w posiadanie pi?knego z?otego cacka, które wiele lat nosi? Roman Pola?ski, albo malutkiego bi?uteryjnego ulubie?ca Annie Lennox.

Mój stary kieszonkowiec poszed? za 5 tys. z?otych, co by?o kwot? przyzwoit?, cho? nie najwy?sz?. Ale czy mog?em konkurowa? z Helmutem Kohlem, Lechem Wa??s?, Andrzejem Wajd?, ksi?ciem Monako Albertem, z?ot? Omeg? odtwórcy legendarnego modelu Swatch pana Nicolasa Hayeka czy wykonanym z tego samego szlachetnego metalu zegarkiem prezydenta Kwa?niewskiego? W sumie za same tykaj?ce urz?dzenia zebrano 100 tys. z?otych. Brawo pomys?odawcy, brawo ofiarodawcy, brawo nabywcy.

Na koniec kilka s?ów o pi?knym wernisa?u, jaki we wtorek odby? si? w krypcie Ojców Pijarów. Swoje prace prezentowa? Krzysztof Skórczewski. Uwa?am, ?e jest jednym z najwybitniejszych polskich grafików, a pochwa?y pod jego adresem kieruj? z tym wi?ksz? rado?ci?, ?e chodzili?my do jednej budy. "Ogrody Jozafata" to nie tylko miedzioryty, w której to technice artysta porusza si? z precyzj? i maestri? wr?cz cyrkow?. Zachwyci?em si? natomiast rysunkami, bo bij? si? w piersi - tej dziedziny twórczo?ci Krzysztofa nie zna?em. Nad g?owami unosi?y si? d?wi?ki oboju. To jeszcze jeden wirtuoz, Mariusz P?dzia?ek, gra? fragment koncertu Jana Kantego Pawlu?kiewicza o tym samym tytule, co rzeczona wystawa. A wszystkie te czary jak zawsze w Krakowie.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki