Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 7 wrze?nia


A wi?c poniedzia?kowy charytatywny wielki koncert dla powodzian mamy ju? za sob?. Pisz?c mamy, my?l? o pomys?odawcach, wykonawcach i organizatorach przedsi?wzi?cia, bo natrudzili si? niema?o, ?eby Rynek G?ówny zatrz?s? si? w posadach. Tysi?czne t?umy bawi?y si? do pó?nych godzin wieczornych, muzyka wspomagana pot??n? aparatur? wype?ni?a centrum naszego miasta, mog? ?mia?o powiedzie? jako naoczny ?wiadek imprezy, ?e by?o to prawdziwe wydarzenie w Krakowie. Tym bardziej zdenerwowa?a mnie reakcja prasy, która nazajutrz zby?a wszystko krótkimi wzmiankami.

A poprzedniego dnia kwestowano w Pa?acu Decjusza na Woli Justowskiej i na ten temat pisano wiele. Wi?c o tym, kto licytowa?, jakie przedmioty sprzedano, za ile, kto wyst?pi?, wreszcie, ?e zebrano ponad 300 mln starych z?otych. Tymczasem "nasz" koncert przy pomocy Zbyszka Preisnera (wystawi? na licytacj? statuetk? Cezara), koszulek z podpisami artystów i ulicznej zbiórki, tak?e sponsorów, przyniós? kilka miliardów, a jego spo?eczny odd?wi?k by? znacznie wi?kszy. Jak wida?, pisze si? nie o tym, co istotne, tylko o tym, co si? lubi. Pal licho. Dla powodzian to bez znaczenia, a nam chodzi?o o wsparcie tych ostatnich i to si? powiod?o.

Nast?pnego dnia poci?g uwióz? mnie do Szczecina. Na dziedzi?cu Zamku Ksi???t Pomorskich odby? si? koncert "Odkrywcy wyobra?ni". Beata Rybotycka, Grzegorz Turnau i ni?ej podpisany odkrywali, jak umieli najlepiej, ?wiat muzycznej poezji przed liczn? widowni?. Ci??ar przedsi?wzi?cia spad? na barki Grze?ka, bo prawie ca?y czas przebywa? na estradzie z muzycznym zespo?em (Beata i ja dochodzili?my tylko na swoje piosenki), ale m?ody jest - mo?e popracowa?. A szczeci?ski zamkowy podwórzec stanowi? pi?kn? opraw? dla nastrojowego ?piewania. W ka?dym razie owacja widowni na to wskazywa?a.

Teraz o poezji nie ?piewanej. W?a?nie przeczyta?em najnowszy tomik Józefa Barana. Znamy si? od lat i od lat kibicuj? tym rymom jako wierny fan. Baran to twórca uznany, nagradzany, wyl?dowa? zreszt? w podr?cznikach szkolnych. Jego wiersze s? kolejn? prób? opisania naszego ?wiata, czyli przyrody, cz?owieka, nami?tno?ci, wiary. To próba zmierzenia si? z tematem, któremu na imi? ?ycie. Owe zmagania podejmuj? zreszt? od wieków wszyscy arty?ci, ci najwi?ksi z Noblem w kieszeni i ci mniej znani: Wszyscy bez wyj?tku szukaj? anegdoty, by o tym ?yciu opowiedzie?. A anegdota Józkowa, czyli tomik "Majowe zakl?cia", jako? mi bliska, bo liryczna, serdeczna i ciep?a. Polecam. I jeszcze jedno - sporo miejsca zajmuje w tej ksi??ce przemijanie. To jest chyba zwi?zane z baga?em lat na karku. Jako prawie rówie?nik Barana te? coraz cz??ciej wspominam i coraz cz??ciej my?l? o nadchodz?cym.

We czwartek powspomina?em z Krzy?kiem Jasi?skim, który wpad? z ?on?. A prawie trzydzie?ci lat temu siedzia?em z gitar? w klubie "Nawojka", przede mn? Krzysiek (znany w studenckim ?rodowisku re?yser) i ?piewa?em z wielk? trem?. Chodzi?o o mój udzia? w pierwszym w ?yciu koncercie, który w teatrze "Groteska" Jasi?ski re?yserowa?, wi?c mia? stwierdzi?, czy si? nadaj? czy nie. Z próby wyszed?em obronn? r?k? i dzi? ?miejemy si? do tych wspomnie?, potem jeszcze gwarzymy o... rybach. Krzysztof jest do?wiadczonym w?dkarzem, wi?c ma takich opowie?ci w zanadrzu pe?no.

Koniec tygodnia to rozjazdy bez wytchnienia, Cieszyn, Warszawa, Pszczyna. W tej ostatniej spotkanie z Wiktorem Grabowskim, najstarszym z trójki, któr? uzupe?niaj? Miko?aj, re?yser i aktor, i tak?e aktor Andrzej. Wiktor zajmuje si? organizacj? imprez kulturalnych, swojej agencji da? nazw? rodzinnej Alwerni, ale przede wszystkim jest uroczym go?ciem i na dodatek robi najlepsz? przepalank? na ?wiecie.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki