Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Pi?tek, 26 kwietnia


Felieton z dwudniowym wyprzedzeniem, bo za pasem d?ugi majowy weekend. Zaczynam pomnikowo. We wtorek ?piewa?em w Nowohuckim Centrum Kultury, gdzie zbierano pieni?dze na nagrobkowe popiersie Tadeusza Kantora. Poprzedni wizerunek wielkiego maga zniszczyli wandale, zatem krajan artysty, pochodz?cy tak?e z Wielopola Marcin Daniec zainicjowa? akcj? odnowienia straty. Akcj? chwalebn? i je?li k?adzie si? na niej jaki? cie?, to cie? w?tpliwo?ci, czy aby kolejny wysi?ek nie pójdzie na marne. Jak bowiem zabezpieczy? przed bandziorami b?d?ce dowodem ho?du i pami?ci dzie?a sztuki, które dla pozbawionych serc i duszy zwyrodnialców s? tylko kawa?kami ?atwego do spieni??enia metalu b?d? obiektami do wy?ycia si?.

Schodzi?em z estrady z przekonaniem, ?e przecie? nawet w u?amku nie sp?aci?em d?ugu, jaki kiedy? zaci?gn??em u twórcy teatru Cricot. D?ugu wzrusze?, prze?y?, przemy?le?. Nie zapomn? chwili, gdy opuszcza?em Krzysztofory po spektaklu "Umar?ej klasy" z g?si? skórk? i ?zami w oczach. Jeszcze teraz s?ysz? walca animuj?cego tamten ?wiat - ?wiat, który odszed? razem z jego kreatorem.

W Opolu natomiast stanie pomnik Agnieszki Osieckiej. Brawo! Pomys? ?wietny - przecie? mo?na ?mia?o uzna? nie?yj?c? poetk? za matk? polskiej powojennej piosenki. Niech wi?c zamieszka w jej stolicy. Mo?e obecno?? czcigodnej damy podzia?a mobilizuj?co na przedstawicieli naszej podkasanej muzy i jak dawniej Opole zakwitnie przebojami. Po tegorocznych Fryderykach bowiem twarz autorki "Ma?go?ki" czy "Okularników" zdobi najwy?ej br?zowa, ci??ka ?za.

"B?d?my wszyscy dobrej my?li" ?piewa? kiedy? Tadeusz Wo?niak. Podchwycili ten refren pracownicy Fundacji Pociechom i urz?dzili w warszawskiej filharmonii cykl charytatywnych koncertów, z których dochód ma zasili? powstaj?cy tam o?rodek hipoterapii. Coraz bardziej popularna metoda leczenia robi karier?. Stwierdzono ponad wszelk? w?tpliwo??, ?e id?cy wolnym krokiem ko? przekazuje je?d?cowi 90 do 120 impulsów w ci?gu minuty. Impulsy owe wymuszaj? w?a?ciw? sylwetk?, uruchamiaj? partie mi??ni odpowiadaj?cych za nasz? motoryk?, zatem s? niezb?dne dla pacjentów z pora?eniem mózgowym, tak?e innymi schorzeniami neurologicznymi oraz ortopedycznymi. Okazuje si?, ?e sam fakt ogl?dania ?wiata z grzbietu wierzchowca stanowi dla przykutych do wózków inwalidzkich niezwyk?y bodziec mobilizuj?cy. Wizytuj? zatem warszawskie media i zapraszam na recital naszego zespo?u. Przy okazji ogl?dam w jaskini lwa mecz Legia-Wis?a. Kiedy wszed?em do pubu przy ulicy Chmielnej, gdzie zainstalowano wielki telewizyjny ekran, poczu?em si? jak rachityczny ksi?gowy samobójca krzycz?cy po wej?ciu do si?owni: nie znosz? mi??niaków! Na sali siedzieli kwadratowi ch?opcy ogoleni na ?yso. Zaj??em miejsce w k?cie, zamówi?em jakie? jedzenie i picie, i zacz??o si?. Bramk? daj?c? naszym prowadzenie skwitowa?em dyskretnym u?miechem i zatarciem r?k pod stolikiem. To usz?o uwadze przeciwnika. Gorzej by?o w drugiej po?owie, gdy Legia wyrówna?a. Trudno mi by?o wrzeszcze? i skaka? do góry z rado?ci. Zacz?to mnie wi?c mierzy? podejrzliwie wzrokiem. Gdy opuszcza?em lokal, facet przy barze rzuci?: jednak nie b?dziecie mieli mistrza. Przytakn??em i pogratulowa?em sukcesu, a oni wspania?omy?lnie uznali, ?e jestem w porz?dku.

Wiktor Chorobik gra? kiedy? na fletach z wieloma krakowskimi kapelami. W 1981 roku wyjecha? z kraju i osiad? w Vancouver, gdzie pracuje jako projektant wystaw muzealnych. Przys?a? w?a?nie p?yt? z w?asn? muzyk?. Jest w niej wyra?na inspiracja kultur? Dalekiego Wschodu, ale przede wszystkim prywatna, s?owia?ska, wzruszaj?ca melodia, któr? wiatr gra w Himalajach i w Tatrach, dla której nieistotne granice ani szeroko?? geograficzna. S?ucham i rozumiem go. Czy mo?e by? co? wa?niejszego w kontaktach z przyjació?mi?



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki