Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 2 czerwca


Ruszy? mundial. Oczy sportowego, i nie tylko sportowego, ?wiata skierowane na boiska w Korei i Japonii. Kiedy poni?sze zapiski uka?? si? w druku, b?dziemy ju? po pierwszym spotkaniu naszej reprezentacji z gospodarzami mistrzostw. By? mo?e wlejemy sko?nookim i zapanuje znany, wypróbowany, jedyny w swoim rodzaju entuzjazm. Ale nie o prognozach chc? dywagowa?, o szansach, poziomie gry itp. Takich dyskusji jest pe?no.

Wracam do paskudnego incydentu l?enia polskich dziennikarzy przez niektórych cz?onków narodowej jedenastki. Bo to nie ?art, jak próbowano t?umaczy?, nie wynik stresu czy chwilowy kaprys. To przede wszystkim przejaw niedopuszczalnej bezkarno?ci butnych gwiazdorów, pewnych, ?e nikt im nie podskoczy. Agresja wobec rodaków i to tych rodaków, którzy buduj? medialny wizerunek bohaterów w krótkich majtkach, tych rodaków, bez których kariery kopaczy nie dosz?yby w ogóle do skutku, dowodzi nie tylko pospolitego chamstwa, ale tak?e zupe?nego braku kontroli nad dru?yn?. Je?li nie mo?na utemperowa? jej w autokarze po treningu, trudno b?dzie zrobi? to podczas gry. Selekcjoner Engel jeszcze raz jawi si? jako facet bez autorytetu, za to z dobrym samopoczuciem.

Przejrza?em zamieszczone w prasie metryki naszych pi?karzy. Wynika z nich niezbicie, ?e ?rednia wieku bia?o-czerwonych zbli?a si? do trzydziestki, zatem na kolejne wielkie zawody trzeba b?dzie budowa? nowy team. I ca?e szcz??cie. A kolegom od piór i mikrofonów zalecam wi?ksz? wstrzemi??liwo?? w lansowaniu idoli, którzy nad?ci niezas?u?on? s?aw? rewan?uj? si? obelgami.

Nie mog? uwierzy? w to, co zrobiono ze ?wi?tem polskiej piosenki. Nie mog? uwierzy? w to, ?e zaniechano tradycyjnego Kabaretonu wbrew powszechnym opiniom, i? ta estradowa forma ma si? dobrze (patrz - krakowski przegl?d "Paka"). Nie mog? uwierzy? w to, ?e po ludziach formatu Lucjana Kydry?skiego konferansjersk? pa?eczk? przej?li tacy jak Orzech czy Kamel - dukaj?cy, nieporadni, nie?mieszni. Nie mog? uwierzy? w to, ?e 11 okropnych premierowych utworów wybrano spo?ród ponad 100 zg?oszonych do konkursu. Nie mog? uwierzy? w to, ?e dawnych jurorów, fachowców, kompozytorów, autorów, re?yserów od rozrywki zast?pili notable z gabinetów, maj?cy blade o tej?e rozrywce poj?cie. Nie mog? uwierzy? w to, ?e wi?kszo?? wykonawców niemi?osiernie fa?szuje, ?e wszystkim prezentacjom musi towarzyszy? obowi?zkowy balecik, ?e w migotaniu laserów zgubiono resztki sensu i melodii.

Nie mog? uwierzy? w to, ?e szef Jedynki S?awomir Zieli?ski (niestety, znam go osobi?cie) ociera ?zy ?miechu wywo?ane klozetowymi dowcipami przebranego za bab? szmirusa. Nie mog? uwierzy? tak?e w to, ?e impreza, która mia?a kiedy? twarz, dzisiaj odwróci?a si? do nas zadkiem. I dlatego ch?tnie odes?a?bym swoje opolskie nagrody, by nie sta? w jednym rz?dzie z tegorocznymi laureatami. Tylko komu? Bo przecie? nie dyrektorowi Sierockiemu, twórcy tego "wydarzenia" - m??czy?nie o oczach wodnistych i m?tnych, jak przysz?o?? rodzimej pie?ni.

A` propos pie?? rodzima. Mo?e by? pi?knie, wzruszaj?co, porywaj?co zarazem. I to za spraw? melodii lubelskich, kurpiowskich, mazowieckich, kro?nie?skich. Ale nie wtedy, gdy rz?poli zespó? z Koziej Wólki, a podparte pod boki dziarskie staruszki, posiadaczki kilku z?bów, zawodz? o nie?miertelnym Jasie?ku, który Kasie?ce ukrad? wianuszek. Pi?knie jest, gdy ow? muzyk? bior? na warsztat fachowcy. Tacy jak zespó? Muzykanci. Tworz? go dwa ma??e?stwa: Joanna i Jan S?owi?scy oraz Alicja i Jacek Ha?asowie. U?ywaj? skrzypiec, akordeonu, b?bna, liry korbowej, basów, gordona (w?gierski instrument strunowo-perkusyjny). ?piewaj?c za?, u?ywaj? duszy i dlatego ich p?yta (notabene folkowa p?yta roku 1999) wiruje rado?nie w rytm oberków i czardaszy, a mnie serce ro?nie, ?e s?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki