Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 28 lipca


Zaproszenie na premier? sceny Henryka Cyganika "Sieroty PRL-u" przyj??em z rado?ci?. Jest bowiem krakowski autor twórc? najwi?kszych sukcesów kabaretu Pod Bud?, bliskiego memu sercu z powodów oczywistych. On to przekszta?ci? za?o?ony przez studentów Wy?szej Szko?y Rolniczej amatorski teatrzyk w polityczn? trybun?, z której pada?y s?owa odwa?ne, m?dre, donios?e. On kaza? rolnikom i zootechnikom mówi? i ?piewa? teksty programów: "Cze??, S?awek, za co ci??" i "Uwa?aj S?awek, uwa?aj" - spektakli nagradzanych na wszystkich niemal festiwalach i przegl?dach satyrycznych w kraju.

Do piwnicy przy ul. Ziai chodzi?em cz?sto i podziwia?em niecodzienny w studenckim ?rodowisku profesjonalizm, dojrza?o??, przygotowanie. Cyganikowe liryki z muzyk? Jana Hnatowicza by?y pi?knymi rodzynkami, chwil? oddechu w?ród g?stych kwestii podawanych przez Smolenia, Rewi?skiego, Sikor?, Ga?k?. Z nadziej? wi?c zasiad?em w podziemiach Cafe Molier - nadziej? i sentymentem, a to powa?ny kredyt zaufania. Na wst?pie pad?o retoryczne pytanie o sens politycznej twórczo?ci kabaretowej. A potem tym samym j?zykiem sprzed 30 lat rozprawa z ?ydem, wspóln? Europ?, klerem, Balcerowiczem itd.

Wspomniany j?zyk, niestety, zestarza? si? i zetla? nieodwracalnie - sta? si? po prostu nie do zniesienia. To, co dawno brzmia?o ?wie?o i odkrywczo, dzi? tr?ci szmir?, ale co najgorsze, zupe?nie nie ?mieszy. Ja wiem, ?e stwierdzenie nie?mieszny kabaret brzmi jak wyrok, ale nie umiem r?e?, gdy siermi??no?? dowcipów idzie w parze z nieporadno?ci? wykonawcz?, a ca?o?? przypomina kombatanck? wieczornic?. I jeszcze go?? specjalny Mieczys?aw ?wi?cicki ?piewaj?cy swój hit z Festiwalu Piosenki ?o?nierskiej w Ko?obrzegu i wymieniaj?cy liczb? nagród, jakie tam otrzyma?. Sieroty PRL-u - nic doda?, nic uj??. I szkoda tylko bardzo ?adnych melodii Henryka Mosny, bo przepadn? w tym ca?ym kramie z kretesem.

Kocham zespó? "Raz, Dwa, Trzy". Kocham piosenki Adasia Nowaka - niektórych s?ucham na okr?g?o. Ale nie pokocham p?yty z utworami do tekstów Agnieszki Osieckiej, mimo i? kr??ek sprzedaje si? doskonale i mo?e by? najwi?kszym sukcesem kapeli. Wiem, ?e wielu m?odych ludzi przyjmie te utwory jak objawienie niemal, jak co? z innej planety. Jednak s?uchacze mojego pokolenia znaj? je doskonale i doprawdy nie znajd? powodu, by zachwyci? si? wspó?czesn? wersj? czego?, co by?o sko?czone i doskona?e.

Nie ma potrzeby ?piewa? po Sewerynie Krajewskim przecudnej osobistej ko?ysanki dla synka. Nie ma potrzeby poprawia? "Miasteczka Beuz" opisanego kiedy? przez Magd? Umer wstrz?saj?cym szeptem, nie ma potrzeby ?ciga? si? z Maryl? Rodowicz, bo jej "Niech ?yje bal" to wzorzec metra. Powodzenie p?yty to jeszcze jeden dowód na to, ?e up?ywaj?cy czas jednych odsuwa w niepami??, by na ich minionej obecno?ci inni wzrastali hen do nieba. To tak?e dowód, ?e trudno przeskoczy? dawnych mistrzów - tak wysoko bowiem zawiesili poprzeczk? marze?.

Je?eli przypadkiem wpadnie wam w r?ce ksi??ka-album Zbigniewa Adrja?skiego "Kalejdoskop estradowy", to odrzu?cie j? precz, nie zagl?daj?c do ?rodka. Zrobi?em to ju? za was, kochani, i nie mog?em uwierzy?, ?e co?, co kosztuje 65 z? i ma ambicje leksykalne (wymaga zatem szczególnej troski o detale), jest zbiorem b??dów, przeinacze?, bzdur. W swoim ha?le znalaz?em ich tyle, ?e resztki w?osów zje?y?y mi si? na g?owie. Autor - prominent polskiej rozrywki - etatowy lokator gabinetów ró?nych instytucji, firmuje rzecz skandaliczn?, która Wydawnictwu Bellona chwa?y nie przyniesie.

"Historia prosta, czyli piosenki z Kabaretu Starszych Panów". Ewa Kaim, Beata Paluch, Anna Radwan z Januszem Butrymem przy pianinie - pomys?owy, uroczy, dowcipny, ?wietnie za?piewany monta? piosenek Przybory i Wasowskiego w lokalu Fundacji Starego Teatru przy S?awkowskiej. Dowód na to, ?e mo?na za pomoc? prostych ?rodków (wa?ne w dzisiejszych trudnych czasach) bawi?, nie rezygnuj?c z ambicji i nie flirtuj?c z tandet?. Brawo!



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki