Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 20 pa?dziernika


Co za tydzie?! Istne szale?stwo! Nieustanna podró?. Zacz??em od Kwidzyna na Pomorzu, gdzie moim autorskim recitalem postanowiono ozdobi? Dzie? Edukacji Narodowej. Przyzwyczajony do dawnego Dnia Nauczyciela, wol? t? poprzedni? nazw?, bo mniej napuszona, bardziej za to zwi?zana z rzeczywisto?ci?. I na dodatek oddaje pok?on wszystkim, którzy z trudem, mozo?em, z zaci?ni?tymi z?bami przedzieraj? si? przez wci?? nowe programy, wymagania, zalecenia, by m?ód? nasz? natchn?? wiedz? tak potrzebn? w ka?dej dobie.

Ogl?danie sejmowych transmisji utwierdza w tym przekonaniu coraz bardziej. Przy okazji uwaga rzucona przez znajomego - uwaga tak trafna, ?e musz? si? ni? podzieli?. Szef naszego rz?du wyra?a zatroskanie sytuacj? na Ukrainie i ubolewa, ?e demokratyczne przemiany napotykaj? u s?siadów na wiele przeszkód. Czy?by nie widzia? w?asnego podwórka i smarkaczy (czytaj: urz?dników pa?stwowych), którzy po nim biegaj?, podk?adaj? sobie nogi, pluj? w twarz, wypisuj? obrzydliwe obelgi na murach? Demokracja to perfidny przywilej. Wywalczy? go trudno - korzysta? ze? jeszcze trudniej.

Wracam do podró?owania. Z Kwidzyna pojecha?em do D?wirzyna. Malutka osada 13 kilometrów na zachód od Ko?obrzegu zasn??a po sezonie. Pi?kn? nadba?tyck? pla?? przechadzaj? si? nieliczni, przewa?nie starsi wczasowicze. Nie zjesz ju? sma?onej ryby, nie udr?czy ci? gwar dyskoteki. Sporo tutaj Niemców, bo blisko i ci?gle jeszcze tanio. I jest niewiarygodnie luksusowy hotel Senator - kompleks pawilonów z klimatyzowanymi apartamentami, z basenem, kr?gielni?, kinem. Pytany o w?a?ciciela taksówkarz odpowiada, ?e powtarza jedynie plotk?, a ta g?osi, i? ca?o?ci? w?ada ?ona Józefa Oleksego. Mniejsza o to.

?ci?gni?to nas dla 200 sióstr instrumentariuszek, którym firma Johnson & Johnson urz?dzi?a tutaj cykl wyk?adów i wypoczynek zarazem. Przy okazji wspomnianych peregrynacji zakosztowa?em troch? kolejowych realiów, które s? w naszym kraju okropne. Brud, dewastacja dotycz? nie tylko taboru, tak?e poczekalni dworcowych, peronów itd. To si? powinno natychmiast sprywatyzowa?, tylko jak?

I jeszcze Wroc?aw, gdzie otwarto pi?kne, nowe Centrum Sztuki Zachód. Okaza?y o?rodek kultury w ci??kich dla tej?e czasach wyposa?ono doskonale - plany repertuarowe s? rozliczne, ch?tna publiczno?? za ten promyk nadziei, ?e potrzeby ducha nie przegra?y jeszcze z kretesem walki z ch?ci? napchania ?o??dków.

Przy okazji odpytuj? dzia?aczy o wroc?awskich znajomych sprzed lat. Fantastyczny basista Andrzej Pluszcz - kiedy? motor grupy Krash, potem b?dzie Recydywa, Alek Mro?ek - wspó?twórca Homo Homini - gdzie oni? Gdzie wyparowa?y talenty, zapa?, si?a przebicia? A mo?e po prostu tylko zestarza?y si? i wypoczywaj? na artystycznej emeryturze?

Atakuje dziatwa. Par? lat temu nagrywali?my p?yt? pt. "Tok szo?". Do jednej z piosenek potrzebna by?a m?oda dziewczyna, bo chodzi?o o stworzenie duetu pokoleniowego. Szukali?my d?ugo i wreszcie kto? zaproponowa? studentk? Wydzia?u Jazzu i Rozrywki katowickiej Akademii Muzycznej Kasi? Klich. Dziewcz? nagra?o swoj? parti? bardzo zreszt? przyzwoicie, wzi??o udzia? w teledysku i... dzisiaj jest czo?ow? gwiazd? polskich dyskotek, jej piosenki okupuj? wysokie pozycje list przebojów - s?owem kariera, sukces, powodzenie.

Czy to znaczy, ?e przy?o?yli?my r?k? do takiego rozwoju wypadków? Ale? nie - Kasia znalaz?a w?asne miejsce na mapie dzisiejszego show-biznesu, swoj? publiczno?? i mit. A to, czy my, jej starsi koledzy, kochamy ów wizerunek, to ju? zupe?nie inna sprawa.

Wracam do domu, gdzie smutno. Moja Figa, wierna towarzyszka przechadzek, choruje. Diagnoza jest ponura. Mimo m?odego wieku cierpi na powa?ne zwyrodnienie kr?gos?upa. Nie umiem sobie wyobrazi?, ?e d?ugie spacery z ni? to ju? tylko mi?e wspomnienie.





powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki