Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 12 stycznia


Moja awersja do komputera skazuje mnie na r?czn? pisanin?, któr? mimo wszystko lubi?, bo daje mo?liwo?? kontaktu z kartk? papieru wsz?dzie, gdzie tylko przyjdzie na to ochota. Ta sama niech?? do monitora, klawiatury, myszki pozbawia jednocze?nie wiedzy, jak? we w?asnym interesie powinienem posiada?. Oto bowiem poznaniak Micha? Czejgis opracowa? internetow? stron? Pod Bud?, wykazuj?c przy tej okazji niezwyk?? fachowo?? (otrzyma? za sw? prac? jakie? nic mi nie mówi?ce wyró?nienia), kompetencj? prawdziw?, znajomo?? rzeczy i faktów godn? najwy?szego uznania. A ja có? - mog? tylko serdecznie podzi?kowa? naszemu fanowi i dobroczy?cy i przeprosi?, ?e nie odwiedzam ?adnej z ponad tysi?ca podstron zespo?owego has?a, by podziwia? jego kunszt.

Inny rodzaj maestrii ogl?da?em niedawno w Pa?acu Sztuki, gdzie wystawiaj? swe prace uczestnicy biennale pasteli. Ceni? i podziwiam umiej?tno?? pos?ugiwania si? t?ust? kredk? - to ulubiony przeze mnie sposób malowania - ciep?y, intymny, przyjazny. Kocham pastelowe portrety i pejza?e. Zachwyci?y mnie obrazy Marcina Ko?panowicza i to jemu przyzna?bym najwa?niejsze wyró?nienie. Powód, dla którego tak bym zrobi?, wywo?a pewnie grymas niech?ci na twarzach koneserów, bo moje upodobania ma?o nowatorskie, niech?tne wspó?czesnym trendom.

Nic ju? nie poradz? na to, ?e serce bije ?wawiej na widok rzeczy odwzorowanych zgodnie z ich prawdziwym kszta?tem, kolorem, ?wiat?em. A je?li ju? deformowanych, to nie z ch?ci szokowania widza, lecz z prawdziwej artystycznej potrzeby. Jak w przypadku cudownego pastelowego w?a?nie autoportretu Jerzego Panka, który od niedawna zdobi jedn? z moich ?cian.

Pó?no do?? wybra?em si? na g?o?ny ju? polski film Piotra Trzaskalskiego "Edi". Nie zamierzam mno?y? pochwa? i komplementów, jakimi t? ballad? obsypano. Niech za ca?y komentarz do dzie?a pos?u?y kwestia wyg?oszona po wyj?ciu z kina przez ma??onk?: - Wreszcie co? prawdziwego - nie jaki? hamburger. Prawdziwa historia, prawdziwe aktorstwo, prawdziwy kunszt operatorski, re?yserski. Czy te prawdy b?d? jednak czytelne dla cz?onków oscarowej Akademii? Czas poka?e.

A skoro po?wi?ci?em troch? miejsca plastyce i filmowi, to dorzuc? jeszcze par? s?ów na temat teatru. Dzieje si? tak za spraw? obejrzanej w pi?tek premiery ma?o znanej sztuki Williama Szekspira "Stracone zachody mi?o?ci". Przedstawienie przygotowa? dla Teatru im. J. S?owackiego Tadeusz Bradecki i sprawi?, ?e krakowska scena mo?e odnotowa? na swym koncie kolejne udane przedsi?wzi?cie. Ta komedia pomy?ek nie powala intryg?, nie zawiera odkrywczych przes?a? i prawd, broni si? jednak tym wszystkim, czym od wieków fascynuje nas ?wi?tynia Melpomeny - przenosi bowiem w ?wiat u?udy, wyczarowany dekoracjami, kostiumami, gr? aktorsk?, muzyk?. I trzyma w tym ?wiecie bez znu?enia, ziewania, przeklinania momentu wyj?cia z domu.

Brawa zatem dla Bradeckiego, dla Jagny Janickiej za radosn? scenografi?, dla Grzegorza Turnaua za ciep??, dowcipn?, pozostaj?c? w korespondencji z tekstem muzyk?. Brawa dla aktorów, szczególnie za? prywatne wyrazy uznania dla Mariana Dzi?dziela. Gratuluj? dyrektorowi przybytku, mojemu s?siadowi Krzysztofowi Orzechowskiemu, i czekam na kolejne wzruszenia.

Ko?cz? s?odkim akcentem - wszak mamy karnawa?, czas chrustu, p?czków i innych pyszno?ci. W?a?nie dosta?em zaproszenie do hotelu Cracovia na wystaw? fotogramów po?wi?conych... Otó? to. Nie zobaczycie na nich twarzy s?awnych ludzi ani miejsc egzotycznych, ani reporterskich migawek mro??cych krew w ?y?ach - ujrzycie arcydzie?a cukiernicze tworzone przy ró?nych okazjach przez prawdziwego mistrza Stefana Przebindowskiego. Stefanowi w?a?nie zawdzi?cza bez w?tpienia hotelowa cukiernia sw? uzasadnion? wieloletni? renom?. Jest prawdziwym znawc? zagadnienia, wirtuozem formy i smaku. Dobrze wi?c, ?e przynajmniej na kliszach zachowano dla potomno?ci jego sztuk?, w naturalnej formie wszak przetrwa? nie mog?a, zbyt smaczna, by stawi? czo?a ?asuchom. Stefciu drogi - ten lukier p?ynie ze szczerego serca.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki