Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 9 lutego


Po wielu, wielu latach znów akompaniuj? ma??once. Powód, dla którego zdecydowa?a si? publicznie za?piewa?, jest niecodzienny. Oto w kinie "Atlantic" premiera nakr?conej w Stanach komedii "Moje wielkie greckie wesele". Niskobud?etowy film wyprodukowany przez Toma Hanksa (ale? mia? nosa s?ynny aktor) zarobi? krocie i utrzymuje si? na ekranach d?u?ej ni? np. "Titanic". Dlaczego? Bo jest ?mieszny, relaksuj?cy, inny. Opowiada o greckich emigrantach w Chicago ?yj?cych swoim rytmem, w?asnym obyczajem, razem rodzinnie do bólu, jedz?cych ponad miar?, krzycz?cych i gestykuluj?cych bez opami?tania.

W takie ?rodowisko wpada jak ?liwka w kompot przedstawiciel WASP-ów, czyli w wolnym t?umaczeniu, bia?ych anglosakso?skich protestantów. M?ody cz?owiek zakochuje si? w helle?skiej kobiecie, jak ja dawno kiedy? i prze?ywa to samo, czego ni?ej podpisany do?wiadczy? na w?asnej skórze. St?d nasze z po?owic? ?piewanie przed projekcj?. W ten sposób publika mog?a zobaczy?, jak wygl?da ofiara greckiego wesela ?wier? wieku po fakcie. Id?cie obejrze? ten obrazek, nie spodziewajcie si? arcydzie?a, doce?cie wszak?e dystans i umiej?tno?? ?miania si? z samych siebie, spogl?dania w lustro, je?li nawet nie pokazuje idealnej rzeczywisto?ci.

?yczy?bym Polakom takiej zgrywy i fanfaronady dotycz?cej rodaków z "Jackowa", Greenpointu lub innych zamorskich skupisk. Je?li za? co? w omawianym utworze dra?ni mnie i budzi w?tpliwo??, to sposób komunikowania si? bohaterów. ?aden 60-letni grecki emigrant nie b?dzie rozmawia? ze swoimi dzie?mi po angielsku. Takie zjawisko po prostu nie istnieje!

Wizyta w kinie, które kiedy? nosi?o nazw? "Warszawa", uruchomi?a strumie? wspomnie?. Tutaj zachwyca?em si? z ojcem podczas pierwszego w Krakowie pokazu "Krzy?aków". To by?y czasy drewnianych krzese? w salach o w?tpliwym komforcie. Chadza?em do "Wolno?ci", gdzie bilety sprzedawa?a s?siadka pani Dr?gowa, wi?c mog?em liczy? na kupno bez kolejki. Bywa?em w "Miniaturce" przy ul. Franciszka?skiej, gdzie grano poranki, prowokuj?ce do cz?stych wagarów. Zasiada?em w "Melodii" w budynku filharmonii i "Maskotce" przy obecnej Lea. Odwiedza?em "Krakusa" - teraz mie?ci si? tam Teatr STU - i "Zucha" w dawnej "Ymce" zamienionej na Pa?ac M?odzie?y.

O "Kijowie" nikomu si? nie ?ni?o, tym bardziej o wszystkich multipleksach z mi?kkimi fotelami, amfiteatraln? widowni?, d?wi?kiem dolby, barami i innymi szykanami. Te ostatnie ?wi?tynie X Muzy rozlokowano na peryferiach miasta, dla mnie zatem zbyt daleko. Dlatego zawsze wybior? mniej komfortowe "Pod Baranami" czy ukochane "Mikro" (ów sentyment ju? kiedy? sygnalizowa?em), bo przenosz? mnie podwójnie - w ?wiat ekranowej u?udy i ?wiat m?odzie?czych w?drówek.

Taki ?wiat zostaje za plecami, oddala si? z ka?dym nowym dniem. A z nim, niestety, dobre obyczaje. S?ucham dzisiaj (cho? rzadko to czyni?) w?asnej audycji radiowej. P?yn? w eter pogwarki o muzyce, któr? kocham - w?a?nie trwa wirtuozerski popis Adama Makowicza, a? tu nagle... cisza. Grobowa cisza na antenie - wojna jaka?, my?l?, ?mier? kogo? najwa?niejszego, kataklizm kosmiczny? Po chwili melodia wraca, ale nie maj?ca nic wspólnego z moim programem i tak snuje si? a? do planowanego w ramówce ko?ca. A potem radosny g?os m?ski zapowiada emocje sportowe - koniec, kropka.

Dzwoni? do Warszawy, z trudem przebijaj?c si? przez telefonicznych cerberów, do kogo? odpowiedzialnego za emisj?. Wreszcie wylewam swój ?al wobec jakiej? paniusi, która z rozbrajaj?c? szczero?ci? mówi, ?e zaci?? si? odtwarzacz CD i nie pojmuje mojego wzburzenia. W niedziel? - t?umaczy - nadajemy bez spikera wszystko z ta?my, za pope?nione gafy po prostu nie ma kto przeprosi?. U?wiadamiam sobie kolejny raz, ?e widz, s?uchacz, czytelnik to dla wspó?czesnych mediów przedmiot. Albo lepiej g??, której wciska si? w gard?o t?ust? kluch?, bez pytania, skrupu?ów i wstydu.

Zniesmaczony takim stanem rzeczy wynosz? si? daleko, bardzo daleko. Lec? bowiem do Durbanu. Kto ciekawy, niech sprawdzi w atlasie. Moje milczenie potrwa zatem trzy tygodnie, potem spróbuj? zda? solenn? relacj? z egzotycznej podró?y.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki