Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 20 lipca


Tego si? mo?na by?o spodziewa?. Stacje benzynowe s? czyste jak ?ródlana woda, której dolewaj? do paliw. To nie ich pracownicy chrzcz? niezb?dne dla samochodowych silników p?yny - oni takie ju? dostaj?. Zatem kontrolowa? trzeba o szczebel dystrybucyjny wy?ej. A co z przeskalowanymi licznikami? Kto nam odda ukradzione z?otówki i dlaczego winni procederu nie siedz? w kryminale? ?miesznie zaiste brzmi? zapewnienia, ?e znajdziemy w Internecie wykaz kanciarzy. Proponuj? trosk? o klienta posun?? dalej, publikuj?c listy restauracji, gdzie truj?, w?dliniarni, gdzie sprzedaj? zielon? kie?bas? (zielony kolor pono? uspokaja) itd.

Prawo jazdy uzyska?em pó?no, bo w wieku 30 lat, wystarczaj?co wcze?nie jednak, by za?apa? si? na motoryzacyjn? gehenn?, jaka zdaje si? w tym kraju nie mie? ko?ca. Pami?tam kilometrowe kolejki do pomp, piwnice pe?ne kanistrów, piecz?tki na specjalnych karnetach, obowi?zkowe znajomo?ci w?ród panów Józków, Kazków i Mietków, których wielkoduszno?? poparta odpowiednim banknotem pozwala?a jecha? dalej. Owe piecz?tki usuwali?my zreszt? za pomoc? wybielinki, inni smarowali papier parafin? przed ostemplowaniem, by pó?niej zetrze? ?wiadcz?cy o zakupie znak. Drogocennych nabytków musieli?my si? czasem z bólem serca pozbywa?. Zapas przewieziony przez W?gry Jugos?owianie na granicy kwestionowali (chcieli, by tury?ci tankowali u nich), zawracali bez pardonu ca?e kawalkady aut i do madziarskich przydro?nych rowów p?yn??y wraz z krokodylimi ?zami hektolitry piastowskiej etyliny.

Takie opowie?ci brzmi? pewnie dla wspó?czesnych dzieciaków, rozbijaj?cych si? cz?sto drogimi wózkami, jak abstrakcyjna bajeczka, ale i oni, cho? inaczej ni? my, z ka?dym dniem poznaj? gorzki smak motoryzacji. Oprócz wspomnianych oszustw, nied?ugo dojd? k?opoty silnikowe, jakie zdaniem wielu fachowców spowoduj? biopaliwa. O stanie dróg w ogóle nie wspomn?, bo jest katastrofalny, tak?e perspektywa jego zmiany. Kiedy s?ysz? zapewnienia ministra Pola o... 70 kilometrach autostrad w przysz?ym roku, czuj? si? po prostu obra?ony i wykpiony.

Smutne refleksje, które tu snuj?, psuj? mo?e wakacyjny nastrój, ale przecie? czas urlopów to czas wzmo?onej drogowej aktywno?ci ca?ego spo?ecze?stwa. Wszak do malowniczych miejsc upragnionego wytchnienia musimy jako? dotrze?. Potrzeba zmiany otoczenia, ch?? poznania nowych krajobrazów determinuj? nas cz?sto do tego stopnia, i? podejmujemy wyzwania porównywalne z ekstremalnymi rajdami.

Ze zgroz? my?l? o swoich wyczynach, kiedy pozbawionym ?wiate? i hamulców "maluchem" mkn??em do Turcji lub zwiedza?em Grecj?. Nie oznacza to, ?e pojazd by? niesprawny, on nie posiada? potrzebnych urz?dze? od nowo?ci na tej samej zasadzie jak ?wie?o wzi?ta z fabryki krajowa gitara w ?aden sposób nie pozwala si? nastroi?.

Wracam do fiata 126p. Krztusz?c si? i przerywaj?c, grzej?c do czerwono?ci, wióz? mimo wszystko swoich bohaterskich, ciekawych ?wiata pasa?erów. A gdy zawiód?, naprawiali?my go na poboczach za pomoc? najprostszego zestawu kluczy.

?ycz? wszystkim udanego, zas?u?onego wypoczynku, a tym, którzy z jakich? powodów musz? zosta? w Krakowie, gor?co polecam wystaw? "Ziemia z nieba". Na odcinku Plant mi?dzy Wawelem a ulic? Franciszka?sk? ustawiono rz?d przepi?knych kolorowych fotogramów. Ich autor sp?dzi? wiele godzin w helikopterze, fruwaj?c nad ró?nymi rejonami globu. Powsta?a mozaika, dowodz?ca prawdziwo?ci s?ów wielkiego przeboju ?piewanego przez Loiusa Amstronga.

Rozstaj? si? z ?amami "Dziennika" na miesi?c. Po powrocie z Krety opowiem, jak tam by?o.




powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki