Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 30 listopada


Pó?no, bardzo pó?no zobaczy?em film Marka Koterskiego "Dzie? ?wira". Dzie?o doczeka?o si? ju? pono? epitetu "kultowy" (wyrazu nie kocham, ale wobec powszechnego u?ycia niech?tnie akceptuj?). Scenariusz w ksi??kowej formie sprzedano na przys?owiowym pniu - sukces zatem oczywisty i zarazem rzadki w tej dziedzinie. ?wietny Marek Kondrat w gorzkiej komedii o ludzkiej u?omno?ci, która ka?e ?y? zgodnie z irracjonalnym rytua?em, w ramkach od - do, pseudozdrowo, niby-m?drze, w sumie byle jak.

Autora owego prawdziwie zabawnego traktaciku o naszej codzienno?ci pozna?em w zakopia?skim ZAiKS-ie wiele lat temu. I wierzcie - nigdy nie zasygnalizowa? prze?miewczych sk?onno?ci, sprawiaj?c wra?enie osobnika sztywnego, nie kontaktowego, zamkni?tego w sobie. Jeszcze raz wi?c pozór, ochronna fasada, sprytnie noszona maska myl? otoczenie. Czy wszyscy j? ubieramy? Jedno jest pewne - zakrywa twarz, tote? pozwala bezkarnie rumieni? si? ze wstydu.

A ja si? wstydz?, gdy s?ysz?, ?e w ?odzi og?aszaj? Davida Lyncha zas?u?onym dla kultury polskiej. Jakie? to prowincjonalne kompleksy ka?? fetowa? akurat tego pana? Jakimi wybitnymi warto?ciami nas nasyci?, jakich specjalnych wzrusze? dostarczy?? Jak? godno?ci? w takiej sytuacji nale?a?oby uhonorowa? bezimiennych nauczycieli ojczystego j?zyka zmagaj?cych si? codziennie z dziatw?, która koniecznie chce by? kul?

Jurka Dru?kowskiego znam od dawna. Operator tutejszego o?rodka telewizyjnego, tak?e fotografik przygl?da? si? mojej facjacie tyle razy, ?e pewnie zarejestrowa? dok?adnie przybywaj?ce zmarszczki i ubywaj?ce w?osy. Ta umiej?tno?? obserwowania ?wiata poparta talentem wyzwalania migawki w odpowiedniej chwili zaowocowa?y wystaw? "Twarze Teatru Krakowskiej Telewizji". Zach?cam wszystkich do odwiedzenia Domu Pod Krzy?em przy ul. Szpitalnej. Zobaczycie w akcji znanych i kochanych aktorów (niektórzy ju? niestety, po tamtej stronie rampy) w przedsi?wzi?ciach najwy?szej artystycznej próby, bo takie kiedy? na Krzemionkach majstrowano. To jest dokument mistrzostwa, którego pró?no obecnie szuka?, rewia nazwisk b?d?cych chlub? narodowej sceny. I jeszcze dodatkowo sentymencik niewielki - smakowity k?sek dla takich jak ja bywalców kulis, znawców tzw. kuchni czy zaplecza. Obok gigantów sceny uwieczni? Jurek realizatorów owych spektakli, facetów od dekoracji, d?wi?ku, ?wiat?a, monta?u, najcz??ciej anonimowych (bo jak zapami?ta? przelatuj?c? w b?yskawicznym tempie ko?cow? list? p?ac), ale nie mniej wa?nych i potrzebnych ni? gwiazdy. Pi?kne i m?dre zdj?cia.

W sobot?, czyli wczoraj, za?piewa?em podczas wr?czenia nagrody Fundacji im. Andrzeja Urba?czyka. Za?artowa?em na powitanie, ?e wdzi?czny jestem szlachetnemu obyczajowi, jaki nakazuje wszystkie oficjalne spotkania wie?czy? tzw. cz??ci? artystyczn? - przecie? czasami ?yj? z tych ostatnich. Tym razem jednak wyst?powa?em gratis. Dlaczego? Bowiem z przedwcze?nie zmar?ym Andrzejem ??czy?a mnie ni? szczególnego porozumienia. Ona w ca?kowicie niewymuszony i nieudawany sposób omija?a kwestie ?wiatopogl?dowe, wi???c dwie polonistyczne dusze, dwa zdroworozs?dkowe spojrzenia na problemy, dwa identyczne upodobania do rozmów i biesiady. Wiem, ?e ceni? moje piosenki, wiem, ?e przy nich sp?dzi? niejedn? imprez?. Czasem pó?n? noc? dzwoni?, bym us?ysza?, ?e razem ze mn? "id? na ca?o??". Szkoda, ?e zbyt wcze?nie odlecia?, zw?aszcza teraz, gdy go?ci zestawiaj?cych bez problemu podmiot z orzeczeniem jak na lekarstwo.

A dzisiaj odwiedzi?em Opole. Nocleg w legendarnym festiwalowym hotelu znów kaza? wróci? do przesz?o?ci. ?ciany przybytku obwieszono bowiem zdj?ciami z amfiteatralnych zmaga?. Ujrza?em wi?c siebie sprzed lat 12, a zaraz potem w restauracji szczuplutkiego ch?optasia, bez zarostu na twarzy, w koncercie debiutów w roku 1972. Grzesio Turnau skwitowa? zjawisko cytatem ze wspomnianego na wst?pie "Dnia ?wira": k..., ja pie...", a potem doda? od siebie "mia?em wtedy 5 lat".



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki