Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 14 marca


Z pasj? opu?ci?em nabit? do ostatniego miejsca sal? kinow?. Uczyni?em to w trakcie seansu, nara?ony na psykania i inne wyrazy niezadowolenia mijanych widzów, którym zak?óci?em przez moment krwaw? uczt?. Nie mog?em d?u?ej znie?? masakry pozbawionej wszelkich racjonalnych uzasadnie?, poza jednym - ch?ci? wywo?ania rozg?osu, czyli ch?ci? przyci?gni?cia maksymalnej ilo?ci ciekawskich. Uda?o si? - sukces kasowy jest ju? faktem dokonanym, publiczno?? wali drzwiami i oknami, media hucz?, recenzenci zawzi?cie dyskutuj?.

Dawno ju? nie wypowiedziano tylu sprzecznych opinii, nie spierano si? tak zawzi?cie nad czym?, co powinno si? wstydliwie przemilcze?. Bo "Pasja" Mela Gibsona jest, moim zdaniem, przede wszystkim z?ym, okropnie z?ym filmem.

Wiosna zbli?a si? wolno, niezno?nie wolno. Marzec funduje nam mrozy i opady ?niegu, który w Rz?sce zalega jeszcze spor? warstw?. ?al bocianów - niektóre zrobi?y niewyobra?aln? tras? lec?c a? z po?udniowej Afryki, by teraz marzn??. Nie ocieplaj? te? i nie nastrajaj? optymistycznie doniesienia z Hiszpanii. Zamach w Madrycie dowodzi, ?e nigdzie nie mo?emy czu? si? bezpiecznie, ?e terrorystyczna paranoja grozi ca?emu ?wiatu. I niewa?ne sk?d pochodzi - z obszarów arabskich czy z Kraju Basków, z Irlandii czy z innego zak?tka globu - ma na celu jedno - porazi? strachem, sparali?owa? funkcjonowanie spo?ecze?stw, w których ?yjemy, pracujemy, wychowujemy dzieci. Problem nadchodz?cego wieku gorszy ni? epidemie i kl?ski ?ywio?owe. Jak wygra? t? walk? z cieniem?

U?ycie bokserskiego terminu u?wiadomi?o mi szum podniesiony wokó? rzekomego powrotu na ring naszego pseudobohatera, Andrzeja Go?oty. Bawi? mnie takie doniesienia, a wszystkim sk?onnym ponie?? si? fali entuzjazmu przypomn? i? mamy do czynienia z komityw? przest?pców. Otó? Don King - czarny mafioso od zawodowego boksu, to bandzior z zabitymi na koncie. O tym, ?e ustawia walki poza ringiem, kreuj?c kolejnych idoli mordobicia, wiedz? wszyscy. Wcze?niej czy pó?niej musia? wi?c trafi? na naszego, za przeproszeniem, rodaka. ??czy ich bowiem taki sam sposób poszanowania dla prawa i bli?nich. By? mo?e dojdzie niebawem do nast?pnej farsy z hymnem narodowym i bia?o-czerwon? flag? w tle, z podnieconymi sprawozdawcami, spragnionymi lansowania nowych herosów. Nie zmieni to ponurej prawdy o degrengoladzie tej dyscypliny.

Wieczorna przechadzka po gda?skiej starówce niech b?dzie mi?ym akcentem powy?szych refleksji. D?ugi Targ, Mariacka, Promenada nad Mot?aw? czaruj? pi?kn? architektur?, odnawian? pieczo?owicie i z detalami, imponuj? ilo?ci? malowniczych knajpek, galerii, sklepów. Majka ogl?da te cude?ka pierwszy raz i pieje z zachwytu. Jej pieniom przys?uchuje si? za? pierwszy zbudowany w PRL-u statek handlowy "So?dek". Staruszek emeryt przycumowa? do ojczystego brzegu i tak jak wszyscy czeka na wiosn?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki