Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 28 marca


Leszek Aleksander Moczulski podniós? mnie na duchu. Gaw?dzili?my na rogu S?awkowskiej i Rynku - rozmowa w pewnym momencie dotkn??a pogody, wi?c wyla?em ?al i bole??, utyskiwa? j??em na zimno, brak o?ywczych podmuchów, p?ków na drzewach itd. A poeta powiedzia? tak: Jaki? czas temu przyj??em za?o?enie, i? wiosna zaczyna si? 1 marca. I tego si? trzymam bez wzgl?du na aur?. ?atwo powiedzie?, trudniej zastosowa? w praktyce, ale przecie? powy?sza m?dro?? pochodzi od autora przepi?knej piosenki "Ca?a jeste? w skowronkach" - zatem wszystko jasne.

Moje przywi?zanie do Krakowa ma cz?sto charakter obsesyjny, a lokalny patriotyzm m?ci ostro?? spojrzenia. Bi?em na trwog?, gdy przenoszono redakcj? "Przekroju" do stolicy, przepowiada?em pismu nieuchronn? zgub?, utrat? wizerunku, kl?sk? czytelnicz?. Nic takiego jednak si? nie sta?o - musz? lojalnie przyzna?, ?e nie mia?em racji, ma?o - czytam regularnie, rozwi?zuj? chytre krzy?ówki, podziwiam rysowanie Raczkowskiego.

A? tu nagle w ostatnim numerze natrafiam na wywiad z Micha?em Wi?niewskim, liderem zespo?u "Ich Troje", a w nim akapit dotycz?cy mojej osoby. Na pytanie, czy by?by gotów podj?? wyzwanie i wyst?pi? w mateczniku poezji ?piewanej - Piwnicy pod Baranami, piosenkarz odpowiada: Tam jest taki cz?owiek, który si? strasznie na mnie upar?, niejaki pan Sikorowski... I dalej: Jakby?my przeanalizowali to, co ten pan napisa?... w czym jest lepsza od moich piosenka taka, w której ?piewa: "ciotka Matylda ma koron? z papilotów" albo "babuniu, jak bardzo kocham ci?". Par? s?ów i mnóstwo bzdur.

Nie zamierzam snu? rozwa?a? porównawczych, by dowie??, w czym jest lepsza ballada "O ciotce Matyldzie" od literackich dokona? Micha?a W., ale przecie?, u diaska, nie by?em, nie jestem i pewnie nie b?d? piwniczaninem, nie napisa?em ani nie za?piewa?em nigdy niczego o babuni - sk?d wi?c gotowy tytu? rzekomej pie?ni? Czy fakt, ?e raz czy dwa krytycznie odnios?em si? do idola pewnej grupy naszego spo?ecze?stwa, dowodzi, ?e go z rozmys?em i zapami?taniem t?pi?? By rzec z ca?? zamkn?? raz a dobrze, powiem jedynie tyle, ?e pretensje o lansowanie nieudaczników mia?em zawsze i konsekwentnie do mediów, które nadaj? rang? ludziom i zjawiskom ledwie przeci?tnym.

Ch?? pozyskania t?umów, a wi?c ch?? zarobienia kasy, usuwa jakiekolwiek bariery przyzwoito?ci, lekcewa?y sens i smak. Piotr Najsztub z jednej strony strasznie chce dokopa? swemu rozmówcy, atakuj?c jego telewizyjny program, po czym sam bierze udzia? w owym wydarzeniu. Notabene otrzyma?em propozycj? takiego spotkania - odmówi?em, bo unikam popularno?ci za ka?d? cen?. Mo?e dlatego p?yta "Tokszo?" doczeka?a si? platyny, któr? lada moment nam wr?cz?.

Nowe teleturnieje witam z nadziej? na m?dr? zabaw?, mo?liwo?? sprawdzenia w?asnych wiadomo?ci, dreszcz emocji przed ma?ym ekranem. Niestety, "Najs?absze ogniwo" to kolejny licencyjny niewypa?. Rzecz w tym, ?e umiej?tno?ci, bystro??, refleks wcale nie gwarantuj? ko?cowego sukcesu i finansowej gratyfikacji.

Prawdziwie oblatany i przygotowany zawodnik wcze?niej czy pó?niej wyleci z gry wytypowany przez reszt?, która woli w finale zmierzy? si? ze s?abeuszem. Jednym s?owem, gór? kunktatorstwo i cwaniactwo - do?em wiedza.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki