Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 23 maja


Kolejny raz wyjazdowe obowi?zki uniemo?liwiaj? obserwowanie Festiwalu Zupy, który odbywa si? na krakowskim Kazimierzu. Ba, ?al tym wi?kszy, i? proponowano mi by? jurorem imprezy. Takich s?dziowskich ofert otrzymuj? sporo, niektóre przyjmuj?, niektóre odrzucam, zw?aszcza wtedy, gdy temat przekracza skromne kompetencje. Tym razem by?bym w?a?ciwym cz?owiekiem na w?a?ciwym miejscu - kocham przecie? je??, na dodatek jestem zagorza?ym fanem potraw pe?ni?cych w naszej kulinarnej rzeczywisto?ci rol? tzw. pierwszego dania. Niewiele wszak krajów dysponuje tak imponuj?cym spisem p?ynnych wywarów ró?ni?cych si? wprawdzie konsystencj?, ale maj?cych zawsze za baz? popularn? H20.

Jakim rarytasem potrafi by? w?a?ciwie przyrz?dzona ziemniaczanka, ile smaków mo?na znale?? w krupniku, szczawiowej, ogórkowej, kapu?niaku, wszelkich odmianach roso?u, barszczu itd. Potrafi? zajada? si? czym? tak prozaicznym i banalnym jak grysik (kasza manna) ugotowany na wodzie z dodatkiem soli, okraszony kawa?eczkiem mas?a. Z dalekiej przesz?o?ci, z przedszkolnych czasów pozosta?a jedynie niezm?cona awersja do kminkowej. Nie kocham tak?e ch?odników, bowiem s?odko?ciami zwykle ko?cz? uczt? ni? j? zaczynam. Mo?e w przysz?ym roku los b?dzie dla ?asucha ?askawszy.

Z pewnym opó?nieniem przychodzi pisa? o Festiwalu Eurowizji. Dlaczego w ogóle podejmuj? ten temat? Otó? kilka tygodni wstecz ogl?da?em przypadkowo w akcji naszych reprezentantów. Ogl?da?em Blue Café od zaplecza, stoj?c na estradzie za kolumnami g?o?nikowymi, ogl?da?em okiem go?cia, który wie, co to t?um, mikrofon, ods?uch, wspó?praca z innymi muzykami. By?em pod wra?eniem estradowej sprawno?ci kapeli i solistki Tatiany Okupnik, obdarzonej przez natur? zwierz?cym niemal instynktem obcowania z publiczno?ci?. Umie? porwa? s?uchacza to wielka i niecz?sta zaleta.

Dlaczego zatem tak sromotnie przepadli w Turcji? Otó? doskonale wtopili si? w artystyczn? nijako?? reszty. Bieg?o?? wykonawcza to jedno, to za?, co si? ma do powiedzenia, stanowi zupe?nie inne, ale przecie? chyba najistotniejsze zagadnienie. Unifikacja, jaka dokona?a si? w ?wiatowej kulturze masowej, przybra?a znamiona karykatury. Patrz?c na bohaterów zmaga? wspomnianej imprezy, odnios?em wra?enie, ?e wszystkich ubra? i uczesa? ten sam cz?owiek. ?e ta sama osoba napisa?a wszystkie piosenki i teksty. W efekcie otrzymali?my pozbawion? tre?ci, lukrowan? wydmuszk?. U?miechom i posy?anym w dal ca?usom nie by?o ko?ca. Ca?o?? zamieni?a si? w piknik radosnych kukie?.

Powie kto?, ?e wys?anie artystów o zdecydowanym w?asnym wizerunku skaza?oby ich niechybnie na etykiet? czarnej owcy w tandetnym towarzystwie. Zgoda. Dlatego mo?na by?o wzorem kilku europejskich pa?stw nie delegowa? nikogo. To najlepszy sposób og?oszenia swojej inno?ci i braku akceptacji bylejako?ci. To tak?e patent, by w razie wygranej nie musie? organizowa? przysz?orocznej gali u siebie, czyli wyrzuca? w b?oto jak?e potrzebnych pieni?dzy. Tegoroczna laureatka z Ukrainy ?adnej globalnej kariery nie zrobi, bo tak ?piewaj?cych i fikaj?cych nogami jest wiele, a masy znudzone ow? kalkomani? wyrzucaj? z pami?ci kolejne jej egzemplarze ju? po paru chwilach.

Bacznie przygl?dam si? dziennikarskiej m?odzie?y, z premedytacj? udzielam wywiadów przeró?nym lokalnym pisemkom czy radiostacjom, by zobaczy?, jak radz? sobie przyszli giganci piór i mikrofonów. Konfrontacja wypada cz?sto ?a?o?nie, autoryzowane teksty roj? od kardynalnych b??dów i przeinacze?. Tote? inicjatywy pozytywne witam z rado?ci?. Wydawany przez studentów naszej Akademii Ekonomicznej miesi?cznik "Manko" jest przyk?adem m?odzie?czego zapa?u, ale te? fachowo?ci, a rozmow? z jego przedstawicielkami zachowam w pami?ci jak smak najlepszej zupy, która na Kazimierzu jeszcze przede mn?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki