Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 12 wrze?nia


Czas umyka jak szalony. Potwierdza si? wci?? prosta zale?no??: im wi?cej wydarze?, tym pr?dzej up?ywaj? godziny, dni, tygodnie. Najpierw pieczo?owicie dotyka?em, ogl?da?em, podziwia?em kolejny z?oty medal Roberta Korzeniowskiego. Przyniós? go na kameralne, towarzyskie spotkanie i pozwoli? nacieszy? wzrok pi?knym trofeum, które zdoby? po samotnej walce. Jego batalia to jeden wielki popis wieloletniej samotno?ci sportowej. Wymy?li? i zrealizowa? wyczynow? karier? w sposób precyzyjny, m?dry, bez niczyjej niemal pomocy. Jest jednoosobow? instytucj?, która osi?gn??a wi?cej ni? niejeden nad?ty koncern. Niew?tpliwy przyk?ad do na?ladowania. Przy okazji gaw?dzimy o dopingu, o nieweso?ej, niestety, sytuacji w rodzimej kulturze fizycznej. Niech za powód sceptycyzmu w tej materii pos?u?y informacja, ?e lekkoatletyk? uprawia w Polsce 25 tys. osób, podczas gdy we Francji np. prawie 2 mln.

Na wspomnianym spotkaniu jest tak?e ?wie?o mianowany gen. broni Mieczys?aw Bieniek. Wróci? z Iraku, awansowa?, obj?? kolejne odpowiedzialne stanowisko, którego znaczenie d?ugo trzeba obja?nia? takiemu laikowi w kwestiach wojskowo?ci jak ja. Ale z optymizmem s?ucham relacji o wszystkim, czego dokona? podczas ostatniej misji, nade wszystko za? wie?ci pocieszaj?cych, mówi?cych o wolno wprawdzie i w bólach, ale przecie? rodz?cej si? stabilizacji ropono?nego kraju. Tam mimo terrorystycznych zamachów t?tni ?ycie. Dzieci chodz? do szkó?, ludzie siedz? wieczorami w kawiarniach, odwiedzaj? kina. Jaki? to niewdzi?czny temat dla mediów, które ?ywi? si? wy??cznie trupami, p?on?cymi wrakami pojazdów, ruinami domostw. To smutne, ?e kamery, aparaty fotograficzne i ich w?a?ciciele znikn?, jak tylko pojawi si? spokój i normalno??. Pop?dz? do innego piek?a, by zda? relacje z kolejnej katastrofy. Sielanka oznacza ?mier? mediów.

Od dawna ju? nie mia?em w d?oniach takiej ksi??ki. Naprawd? nie mog? si? oderwa? od czytania opas?ego tomu: "Stalin - dwór czerwonego cara". Napisa? go Simon Sebag Montefiore - brytyjski (mimo w?osko brzmi?cego nazwiska) dziennikarz i historyk. Oparta na setkach dokumentów, wywiadów, relacji, opowie?? o wielkim dyktatorze i jego otoczeniu pozwala zrozumie? perfidi? totalitaryzmu, jest tak?e nauk? i przestrog?, ?e ów pogardliwy dla jednostek, okrutny system wci?? trwa. A jakie ma tradycje w dziedzinie k?amstwa, dezinformacji, zaszczuwania przeciwników politycznych! W NKWD drukowano fa?szywe numery "Prawdy" specjalnie dla niedo???nego ju? pisarza Maksyma Gorkiego, by ukry? przed nim fakt aresztowania jego przyjaciela Kamieniewa. Tak? sam? sztuczk? pos?ugiwano si? wcze?niej wobec umieraj?cego Lenina!

Lektura obowi?zkowa. Nabierzecie po niej przekonania, ?e nigdy nie dowiemy si? prawdy o szkolnej masakrze w Bies?anie. Utonie w morzu sprzecznych informacji, zginie w trakcie dziesi?tków ?ledztw prowadzonych przez coraz to nowe komisje. Komu rzeczywi?cie potrzebne by?y te ofiary? Wyka?e po latach jaki? badacz, albo nie wyja?ni nikt. Kiedy s?ysz? powszechne sarkania, narzekanie na hipokryzj? i ob?ud? Stanów Zjednoczonych, zak?amanie prezydenta Busha, to ?ycz? wszystkim jego przeciwnikom, a tak?e sobie, by na ?wiecie panowa?y tylko takie jak ameryka?ski systemy. Od tzw. demokracji Putina wol? by? jak najdalej.

W moich zapiskach wci?? powraca t?sknota za minionym. To nie sentyment do komuny, bro? Bo?e, to raczej westchnienie za m?odo?ci?. W wielu aspektach tamtych czasów pojawia?y si? na dodatek elementy pozytywne, jakich obecnie nie u?wiadczysz. Z rozrzewnieniem pomy?la?em w czwartek o telewizyjnych "Kobrach", ?wietnych sensacyjnych widowiskach z inteligentnymi scenariuszami, aktorskimi kreacjami najwy?szej próby, doskona?? robot? re?ysersk?, mimo mizernych ?rodków technicznych.

Wszystko to znik?o, wyparowa?o, przesz?o do anna?ów. Zast?pione gniotami takimi cho?by, jak nowe dzie?o "Glina". Dawno ju? nie widzia?em podobnej bzdury. Dawno tak ?le graj?cych, znanych artystów. Utopiona w papierosowym dymie (najwyra?niej sponsorowana przez monopol tytoniowy) intryga jest manifestacj? nieudolno?ci we wszystkich kategoriach. "Psy" Pasikowskiego to by?o kino na poziomie. Teraz ten sam re?yser cofn?? si? o lata ?wietlne.

Na koniec wyl?dowa?em w Kielcach. W okoliczno?ciach niecodziennych. Otó? zadzwoni?a fanka i zamówi?a wyst?p na w?asne urodziny. By?o to pono? jej marzenie. Zatem w prywatnym ogrodzie, na prywatnym jubileuszu, za czyje? prywatne ?rodki spe?nia?em owe marzenia. Kto? ?ni o wielkiej wygranej, kto? inny chce tylko us?ysze? ulubion? piosenk?.




powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki