Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 23 listopada


Zajrza?em do Dworku Bia?opr?dnickiego. Miejsce malownicze i na dodatek po?yteczne, bo prowadzony przez Andrzeja Radniewskiego dom kultury (wybaczcie star? nomenklaturow? nazw?) dwoi si? i troi, by na to miano zas?ugiwa?. Zobaczcie, jakie czyste i zadbane obej?cie, przejrzyjcie program imprez, które tu, z dala od centrum miasta, si? dziej?. Rozmawiam z szefem o wieczorze wigilijnym, jaki 22 grudnia mam rodzinnie zagospodarowa? - ju? teraz zapraszam.

W sobot? jedziemy do stolicy, by dla III programu Polskiego Radia da? jubileuszowy koncert - odbywa si? on w ramach Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Autorskiej. Impreza z du?ymi tradycjami, reaktywowana po latach milczenia, przybra?a na wadze dzi?ki mediom, które bardzo j? nag?o?ni?y. Przyjecha? europejski bard - Paolo Conte, wcze?niej w Teatrze Polskim d?uga?ny koncert graj?cych i ?piewaj?cych autorów. Spotykam starych znajomych, ciep?o si? robi ko?o serca, ?e jeszcze s?, ?e robi? swoje, ?e wszechobecna tandeta nie podci??a im skrzyde?, ?e nie przegrali rywalizacji z boys i girls bandami, ?e reakcja publiczno?ci pozwala s?dzi?, ?e s?, czy te?, ?e jeste?my potrzebni.

Przy okazji ma?a dygresja. Dotyczy zespo?u Just 5 - kilku dorodnych m?odzianów ?piewa przebojowo i jeszcze pl?sa na dodatek. Otó? mia?em okazj? ogl?da? ich sromotn? kl?sk? w Tychach, gdy widownia dos?ownie "pogoni?a" kolesiów z estrady. Epitetów, które fruwa?y w powietrzu, nie przytocz?, bo szanuj? wra?liwo?? Czytelników, powiem jedynie, ?e za?o?ony przez dawnego szefa "Bolter Band" (przebój "Daj mi t? noc") zespolik salwowa? si? ucieczk?, gdy? "zrzut" butelkowy by? totalny i niebezpieczny. Nasza publika - chwa?a jej za to, umie czasami odró?nia? szmir? od spraw warto?ciowych i st?d pewnie powód, dla którego piosenka autorska wiecznie jest ?ywa.

W Warszawie ?piewam ?al za Bu?atem Okud?aw?, zmar?ym niedawno gigantem tego gatunku.

"To jest ?al za Bu?atem O.
pierwsz? wódk? i pierwsz? kobiet?
kiedy z trudem do przodu si? sz?o
ale czasem wierzono poetom"

A metropolia nasza - ech, ?al tak?e i rado?? równocze?nie, ?e to miejsce, gdzie mieszkamy, ten nasz Kraków taki, a nie inny. To dwa ró?ne kraje i zaraz postaram si? udowodni? postawion? tez?. Gdy w sobot? docieramy do rozg?o?ni radiowej, dowiadujemy si? od drzwi, ?e jedzenia nie b?dzie, bo w weekendy bufet zamkni?ty. Zreszt? wieczorem konsumpcja mo?liwa jedynie w najdro?szych hotelowych miejscach, reszta zabita gwo?dziem, a tam, gdzie daj? za ci??kie pieni?dze, to ledwo racz? spojrze? na natr?tnego klienta. W hotelu rumor od rana, sprz?taczki przekrzykuj? si? na korytarzach i dobijaj? do drzwi o ?wicie, by sprawdzi?, czy lokator zwalnia pokój (doba hotelowa do 12), czy nie.
Dla relaksu maszeruj? z koleg? do kina. Centrum miasta - Atlantic, graj? "Kilera", udaje nam si? dosta? bilety, o które tak trudno - wszak film jest hitem sezonu. Komedia zreszt? zgrabna, ale nie o niej chc? opowiada?. Aparatura d?wi?kowa ka?e wysila? s?uch, ?eby z jazgotu wydoby? dialogi. Podczas wy?wietlania czo?ówki z balkonu lec? butelki, seans zostaje przerwany i brygada policji w kominiarkach pacyfikuje "?artownisiów".
W ogóle to miasto jest zimne i pozbawione oblicza, gdy dawno temu je?dzi?em na wschód, by zarobi? jakie? ruble, to Moskwa robi?a na mnie podobne wra?enie. Jedno wiem - Warszawa Ordonki, Warszawa przedwojennych kabaretów, Warszawa Wieniawy i Adrii jest zapisan? kart? i dzisiaj nic do tej karty nie mo?na doda?. Raduj? si? wi?c faktem, ?e mieszkam tu, ?e ?yj? w miejscu czarodziejskim, któremu ?adne czasy nie szkodz?.
To Kraków.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki