Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 14 listopada


Do Szczecina prowadzi nas system nawigacji satelitarnej GPS. Montowany na sta?e w bardzo drogich samochodach jest równie? do nabycia luzem. P?askie prostok?tne urz?dzenie wielko?ci ma?ego podr?cznego kalkulatora, przyczepione do szyby i zasilane z gniazda zapalniczki, ciep?ym ?e?skim g?osem wydaje kierowcy komendy, których wykonanie gwarantuje dotarcie do wyznaczonego celu jak po sznurku. Wystarczy w Krakowie wpisa? dowolny adres w kraju, by bez problemów trafi? na miejsce. Robi wra?enie i z szacunkiem ka?e my?le? o niewiarygodnym post?pie, jaki w technice dokona? si? w ci?gu ostatniego ?wier?wiecza.

Mozolnemu oszcz?dzaniu zawdzi?cza?em pierwsze w ?yciu auto. Nabyty w 1981 roku u?ywany "maluch" mia? ?yse letnie opony, a akumulator zako?czy? ?ywot podczas jesiennych przymrozków. Domoros?y mechanik s?siad jawi? si? wtedy najwi?kszym dobrodziejem. Znajomo?ci za? w warsztatach Polmozbytu nobilitowa?y bardziej ni? arystokratyczne koneksje. Kolejny 126p by? ju? "nówk?". Odbiera?em to pomara?czowe pude?ko w ?owiczu. Potem nasta? jeszcze jeden "fiacik", tym razem grafitowy, który mia? elektroniczny zap?on. Pozby?em si? wi?c specjalnego kijka s?u??cego do wciskania d?wigni rozrusznika, bowiem linka tego mechanizmu urywa?a si? nieustannie.

Takimi wehiku?ami bez ?wiate? i hamulców (fabryczne przypomina?y bowiem i dzia?a?y jak atrapy) ruszali?my na wakacyjny podbój Europy. Jakim stresem by?o przemierzanie obcych krajów, gdzie ka?da ewentualna usterka nara?a?a na niebywa?e ubytki w portfelu. Jak?e uwa?nie ws?uchiwa?em si? w prac? silnika, ?owi?c najl?ejsze nieprawid?owo?ci w jego poszumach i warkotach. Dzisiaj z GPS-em do Szczecina, wtedy przejechanie przez Budapeszt stanowi?o wielogodzinny problem. W pl?taninie ?le oznakowanych ulic, bez mo?liwo?ci zasi?gni?cia j?zyka, jedynie instynkt i determinacja pozwala?y znale?? w?a?ciw? tras?. Potem zosta?em w?a?cicielem skody 120 L. Musia?em uda? si? po ni? do zachodnich Niemiec. Có? to by? za skok jako?ciowy! A przecie? na poduszki powietrzne, klimatyzacj?, elektrycznie opuszczane szyby, przysz?o czeka? jeszcze bardzo d?ugo.

Dziwne by?y te szczeci?skie imprezy. Pierwsza w katedrze pw. ?w. Jakuba. Zi?b, ch?ód, dr?twienie paluchów, dreszcze na plecach. W zakrystii, gdzie pozwolono si? ogrza?, temperatury tylko ciut wy?sze. Na koniec, gdy wytrwa?a i podobnie jak my zmarzni?ta publiczno?? zgotowa?a wspania?? owacj?, mikrofon przej?? miejscowy biskup. Nakaza? wspóln? modlitw?, pó?niej Apel Jasnogórski, stawiaj?c ni?ej podpisanego w do?? kuriozalnej sytuacji. Pierwszy raz bra?em udzia? w liturgii zwrócony ty?em do o?tarza, przodem do widowni. Nazajutrz w ko?ciele ?w. Jana w Stargardzie Szczeci?skim te? zimno. Lodowate tak?e spojrzenia siostry Florentyny, traktuj?cej estradowców w ?wi?tyni jak intruzów i obrazoburców. Za? po wszystkim pocz?stunek wydany przez prezydenta miasta w restauracji na... stacji benzynowej. Prawdziwe panoptikum.

Opisane zdarzenia nie dowodz? wcale masowego akcesu artystów do towarzystwa modlitewnego i próby pozyskiwania fanów od strony kruchty. Powoduje je czysty, czytaj - wolnorynkowy interes. Otó? organizatorzy imprez ch?tnie korzystaj? z ko?cielnych pomieszcze? z kilku co najmniej powodów. S? bardzo cz?sto najwi?kszymi w danych miastach, czyli pozwalaj? sprzeda? maksymalnie du?? ilo?? biletów. Wynajem owych powierzchni niewiele kosztuje, a og?oszenia z ambony s? ta?sz? i skuteczniejsz? metod? reklamow? ni? plakaty, anonse prasowe, komunikaty radiowe. Takie czasy.

Oszust, kanciarz, k?amca - brzydkie epitety. Obecnie niezwykle popularne. Gdy dotycz? ludzi doros?ych dysponuj?cych wielkimi pieni?dzmi, wydaj?cych kluczowe decyzje, pojawiaj? si? oczywiste w takich wypadkach w?tpliwo?ci. Komisje ?ledcze? Prosz? bardzo. Pod jednym wszak warunkiem, ?e ci, którzy maj? dociec prawdy, udowodni? fa?sz, s? absolutnie wiarygodni i nieskazitelni, s?owem - maj? czyste r?ce. Jak mam wierzy? obro?cy cnót, który sam ??e? Natomiast wszystkim uczestnikom serialu pt. Orlen serdecznie wspó?czuj? konieczno?ci s?uchania "wypowiedzi" przewodnicz?cego. One doskonale okre?laj? przejrzysto?? i poziom ca?ej sprawy.

Pewien pose? z PSL-u
do jasnego d??y? celu
lecz gdy pyta? si? o drog?
u pytanych budzi? trwog?
- rozumia?o go niewielu.




powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki