Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 6 marca


Onegdaj zg?osi? si? do mnie ojciec Wojciech Zió?ek - duszpasterz studentów. Poprosi?, bym odby? spotkanie z m?odzie??, po?piewa? jej, poopowiada? o tzw. ?yciu. By?o uroczo i co tu du?o gada?, odm?adzaj?co dla starego repa, który beztroskie czasy uniwerku dawno ju? zapomnia?. Potem przysz?a podobna oferta z Lublina. Pojecha?em tam i stan??em oko w oko z wype?nion? po brzegi aul? KUL-u. Miejscowy ksi?dz wzi?? mikrofon i oznajmi?: - A teraz pan Andrzej Sikorowski wyg?osi wyk?ad na temat duchowo?ci kobiety i m??czyzny - i wyszed?.

Poczu?em jak ziemia ucieka spod nóg, publika rado?nie wali?a brawo, a ja mia?em ochot? da? dyla z tej imprezy. Uratowa?a mnie wierna gitara, na której zawsze mog? polega?. Opowie?? o do?wiadczeniach rodzinnych, pogl?dach na sprawy damsko-m?skie ilustrowa?em piosenkami i jako? uda?o si? wybrn??. Pojawi?y si? pytania z sali, znik?o skr?powanie i trema. Ca?o?? nagrano i teraz w postaci magnetofonowej kasety kr??y po kraju. A wspomniany w pierwszym zdaniu inicjator mego kaznodziejstwa zaproponowa? poprowadzenie rekolekcji wielkopostnych w Bazylice pod wezwaniem Naj?wi?tszego Serca Jezusowego przy ul. Kopernika. W?a?nie przed momentem wróci?em z pierwszych nauk, które po?wi?ci?em rodzinie, tradycji, tolerancji.

Niezwyk?e prze?ycie, niezwyk?e do?wiadczenie. I pewnie nigdy bym si? na tak? prób? si? nie zgodzi?, gdyby nie uzyskane wcze?niej zezwolenie na ca?kowit? swobod? formy wypowiedzi i mo?liwo?? podparcia instrumentem. Mia?em wreszcie w?t?e przekonanie, ?e rówie?nicy Mai co? by? mo?e skorzystaj? z moich do?wiadcze?. Czy prze?ycie z jedn? kobiet? pod wspólnym dachem prawie 30 lat jest wystarczaj?c? legitymacj? do udzielania wskazówek? Nie s?dz?, cho? w dzisiejszym, zwariowanym ?wiecie takie stad?a ma??e?skie zaczynaj? nabiera? wyj?tkowego charakteru. Rekolekcje - to z ?aci?skiego praktyki religijne maj?ce na celu osi?gni?cie wewn?trznego skupienia. Jak je zafundowa? t?umowi, gdy samemu trudno taki stan przywo?a??

Wizyta ekipy telewizyjnej to co? porównywalnego jedynie z tsunami. T?um facetów z kablami, statywami, reflektorami, którzy przestawiaj?, przesuwaj?, depcz?, szukaj?c lepszej ekspozycji, ciekawszych kadrów - zgroza. Cykl "Zacisze gwiazd" ma za zadanie pokazywanie podobnych mnie delikwentów w domowych pieleszach, w sytuacjach mo?liwie najbardziej intymnych, osobistych, w?ród bliskich sercu przedmiotów i pami?tek, s?owem - prywatno?? na d?oni. Jak?e kocha takie obrazki szary obywatel! Wyci?gn??em towarzystwo na spacer do lasu i próbowa?em t?umaczy?, ?e ukochana cha?upa, gdzie wci?? dzwoni telefon, gdzie gwar rozmów, muzyka, go?cie, wcale ?adnym matecznikiem nie jest. Jednak?e teza postawiona w scenariuszu nie podlega?a dyskusji. Katowali nas do pó?nych godzin wieczornych.

Oper? i operetk? uwa?am za sztuki anachroniczne. Powa?na wokalistyka razi mnie brakiem naturalno?ci, ale przecie? nie kwestionuj? ich prawa do istnienia, ma?o - uwa?am, ?e wzbogacaj? ?wiat artystycznych prze?y?. Maj? wielu zwolenników i entuzjastów, a najwa?niejsze jest sedno sprawy - muzyka. Ile pi?knych melodii powsta?o w powy?szej intencji. Do dzi? wiele spo?ród nich wzrusza mnie nieodmiennie. Z rado?ci? zatem stan??em u boku gwiazd owego gatunku podczas charytatywnego koncertu w krakowskiej filharmonii.

Janusza ?e?obowskiego podziwia?em jako m?okos, gdy ?piewa? u boku niezapomnianej Iwony Borowickiej. Z synem wielkiej diwy chodzi?em zreszt? do liceum. Bo?ena Zawi?lak-Dolny to s?siadka z osiedla - s?ucha?em jej z niek?amanym podziwem. I wielu m?odych, fantastycznych artystów obdarzonych talentem i pasj?, bo bez tej ostatniej uprawianie zawodu, który coraz mniej obchodzi otoczenie, by?oby niemo?liwe. W dobie finansowej bryndzy ksi??niczki czardasza i cyga?scy baronowie prz?d? cienko.

Przed laty otrzyma?em nagrod? wojewody krakowskiego. Wr?cza? mi j? piastuj?cy wtedy ów urz?d Tadeusz Piekarz. W?a?nie odszed? od nas do lepszego pono? ?wiata. A mnie pozosta?a duma i satysfakcja, ?e to jego w?a?nie d?o? mia?em okazj? u?cisn??. Coraz rzadziej bowiem dotykamy ludzi prawych. Kto poka?e naszym dzieciakom, jak godnie ?y??



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki