Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 26 czerwca


Przeczyta?em wywód prof. Miodka. Uwa?a on, ?e m??czy?ni "babiej?", bowiem u?ywaj? coraz cz??ciej ?e?skiej formy czasownika mówi?c: posz?em, wysz?em. Szanuj? pogl?dy zas?u?onego filologa, z przyjemno?ci? ogl?dam jego wyk?ady na szklanym ekranie, podziwiam za swad? i s?own? maestri?, ale tym razem pozwol? sobie na odmienne zdanie. Otó?, uwa?am, ?e niechlujstwo j?zykowe, nagminne zreszt? i karygodne, nie podlega ?adnym klasyfikacjom p?ciowym. Jest wynikiem niedouczenia i objawem skretynienia raczej ni? zniewie?cienia.

Gwa?t na ojczystej mowie dokonuje si? bez przerwy - pope?niaj? go wybitni politycy i szarzy zjadacze chleba, ale tak?e - o zgrozo - dziennikarze, a nawet nauczyciele, czyli ci, którzy teoretycznie powinni sta? na stra?y poprawno?ci. Ró?ne gremia przyznaj? od czasu do czasu jakie? nagrody tzw. z?otoustym. Wszystkie te premie ?miesz? mnie, bo wyró?nianie telewizyjnego spikera, publicysty prasowego, dramatycznej aktorki za w?a?ciw? polszczyzn? to tak, jakby dzi?kowa? kierowcom za to, ?e potrafi? je?dzi? albo kelnerom za to, ?e przynosz? zup?. To? to ich obowi?zek, do diab?a.

J?zyk si? zmienia i wcale nie pragn?, by?my wracali do fraz Reja czy Kochanowskiego. Wspó?czesno?? wci?? wzbogaca go o nowe formy leksykalne, ale te? czyni coraz ubo?szym i mniej zasobnym. Ludzie pos?uguj? si? coraz krótszym komunikatem, jakimi? monosylabami, równowa?nikami zda?. Moda na ?wiatowo?? ma, niestety, ma?pi wymiar. Przyswajamy sobie natychmiast s?owa klucze, najcz??ciej pojedyncze angielskie wyrazy i paplamy bez sensu te wszystkie: "okeje", "sorki", "kule". Gorzej, je?li w obcym narzeczu trzeba skleci? par? prostych zda?.

Lansowane przez niektórych krytyków obecne pisarstwo epatuje wulgaryzmami, knajactwem, zwrotami slangów z pó??wiatka, blokowiska. Nie znajdziemy tam misternych konstrukcji. Taka sama "kaszana", ?eby nazwa? spraw? za pomoc? popularnego m?odzie?owego zwrotu, panuje w piosence, w serialach, w programach na ?ywo. Tabloidy wr?cz lansuj? prostack? form? przekazu, bo ch?? dotarcia do milionów najzwyczajniej je do tego zmusza. A miliony, jak wykazuj? skomplikowane badania statystyczne, nie rozumiej? pono? tre?ci wieczornych wiadomo?ci telewizyjnych. I czasem im tego zazdroszcz?.

Rozdawanie ulotek na ulicach - to powszechny niemal sposób najprostszego zarobkowania. W du?ych miastach na ka?dym kroku wyrastaj? ludzie reklamuj?cy knajpy, firmy, kancelarie adwokackie, biura po?rednictwa sprzeda?y itp. Odbieram te karteczki masowo, wyrzucam je, nie czytaj?c nawet, ale wiem, ?e przys?uguj? si? dystrybutorom p?aconym za ilo?? wci?ni?tych sztuk. Obserwuj? ich od czasu do czasu, zatem pozby? si? ca?ego ba?aganu, pakuj?c na przyk?ad do kosza, nie mog?. To oznacza?oby koniec roboty. Namawiam wszystkich nieufnych i podejrzliwie spogl?daj?cych do takiej samej reakcji. Nas to nic nie kosztuje, im u?atwia ?ywot.

Z zainteresowaniem przeczyta?em artyku? o tuzach krajowej estrady i ich politycznych preferencjach, manifestowanych ch?ci? wspierania podczas kampanii wyborczych, takich lub innych ugrupowa?. Wynika z niego jednak niezbicie przykry dosy? mora?. Otó? brak zainteresowania tak? dzia?alno?ci? wykazuj? g?ównie gwiazdy, które ?wiec? jasno, zatem dobrze po prostu prz?d?. Potrzebuj?cy kasy albo cynicznie og?aszaj?, ?e tylko jej wysoko?? decyduje kogo popr?, b?d? lawiruj? mi?dzy ugrupowaniami i prostacko dorabiaj? ideologie do niezr?cznej decyzji.

W efekcie niedawni pupile czerwonych nagle p?yn? teraz w prawicowej flocie, inni bezpiecznie lokuj? si? w centrum, wszystko to po prostu niesmaczne, bo zawoalowane pozorami. Albo, bracie, co? umiesz, publiczno?? ci? akceptuje i przychodzi, p?yty sprzedaj? si?, przynosz?c dochód i nie musisz ucieka? si? do s?u?alczych gestów, albo jeste? cienias, a wtedy ?adna si?a nie zmieni tego stanu. Podwieziesz si? jeszcze chwil?, pó?niej wysiadka. Unikam takich akcji i wpierw sonduj? kontrahentów, czy nie grozi mi agitka, potem dopiero wyra?am zgod? na wyst?p. Bowiem w stu procentach popieram pogl?d Andrzeja Poniedzielskiego brzmi?cy tak: "Jedyny klucz w jedynie s?usznej sprawie - tworz? ?urawie".

"?urawiowi" z Wis?y Kraków ?ycz? powodzenia w Szkocji.




powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki