Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 4 wrze?nia


Statystyka greckich wakacji przedstawia si? mniej wi?cej tak: cztery tygodnie, a w nich 26 dni s?onecznych, dwa pochmurne z grzmotami i ulew?, niezliczona ilo?? zanurze? w morzu, którego temperatura osi?ga?a 29 stopni, tak?e trudna do policzenia obj?to?? wypitej retsiny, mnóstwo zjedzonych p?ywaj?cych stworze? (po?ród nich pierwsze miejsce dzier?y niewielka czerwona rybka - barwena), codzienne d?ugie rodaków rozmowy, bowiem ka?dego roku ?ci?gamy do Afitos t?umy znajomych, dziesi?? przeczytanych ksi??ek - od sensacyjnych czytade? po filozoficzne rozprawki.

Te ostatnie zdecydowanie zdominowa?a urocza opowiastka "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu", jak?e aktualna w dobie islamskiego terroryzmu, jak?e jednocze?nie ludzka, pe?na nadziei i ufno?ci. Zd??y?em jeszcze obejrze? zmagania lekkoatletów w Helsinkach, gdzie zbierali?my sromotne baty. Sportowcy nie popisali si? zupe?nie, za to moi ulubieni dziennikarze dawali popis braku kompetencji. Pytanie, czy Anna Rogowska nawi??e walk? o z?oto z Isinbajew?, to tak jakby rozwa?a? szanse niewidomej staruszki w starciu z Go?ot?. Rosjanka skacze rekord ?wiata z wyra?nym zapasem i jest przygotowana, by na ka?dym kolejnym mityngu robi? to bez problemu, a wi?c tak?e kasowa? nale?ne premie. Nasza zawodniczka zmaga si? z wysoko?ciami o pó? metra mniejszymi i pewno?ci sukcesu nigdy nie posiada.

Po?ród Greków przysz?o tak?e kibicowa? Wi?le. Pierwszy mecz da? nam wielk? satysfakcj? i rado??, drugi dowiód?, ?e salony europejskie wci?? jeszcze dla nas zamkni?te. Nie umiem zdiagnozowa? przyczyny takiego stanu rzeczy. Czemu nie potrafimy przekroczy? zaczarowanego progu, za którym ju? tylko elity, mimo wcale nie gorszych umiej?tno?ci. Po zako?czonych bojach przybi?em miejscowym pi?tk?, rozstali?my si? w zgodzie i spokoju.

Powrót do Polski to by? zimny prysznic i to wcale nie z przyczyn meteorologicznych. Walka wyborcza przypomina magiel w najgorszym stylu. Bycie pos?em lub senatorem to ju? ewidentna synekura i prywatna korzy??. Dobro publiczne jawi si? pustym sloganem. Sk?d ten ca?y wysyp kandydatów niemaj?cych z polityk? nic wspólnego, pozbawionych kwalifikacji i fachowej wiedzy? Dlaczego uznany aktor, re?yser, estradowiec, miast gra?, ?piewa?, kr?ci? filmy, pcha si? do ??obu? Bo w powo?anie tych facetów nigdy nie uwierz?. A g?upi naród wybierze z ostatniego miejsca na li?cie cymba?a, tylko dlatego, ?e wyst?puje w popularnym serialu.

Przeciera?em oczy ze zdumienia, uszu za? nie przetyka?em, nawet marzy?em o jakich? korkach. To, co si? dzia?o w Sopocie, wo?a?o o pomst? do nieba. Festiwal ?piewania, podczas którego wi?kszo?? wykonawców ma podstawowe problemy z wydobywaniem d?wi?ków, przypomina jak?? schizofreniczn? fet? rodem z Witkacego. Jak mo?na wmawia? t?umom, ?e Mandaryna jest piosenkark?? Kto odpowiada za artystyczny skandal, za realizacyjn? nieudolno??? Kto przep?aci? b?d? zastraszy? jurorów, ?e nie potrafili wyduka? s?owa prawdy na temat ewidentnej przewalanki?

Rzadko u?ywam nazwisk, gdy krytykuj?, wol? po imieniu chwali?, ale przecie? s? granice przyzwoito?ci, których przekracza? nie sposób. Dlaczego w tym ponurym kraju postanowiono udowodni?, ?e im gorzej, tym lepiej, ?e w ka?dej dziedzinie, od polityki po kultur?, mo?na robi? karier? bez ?adnych umiej?tno?ci, talentów, wiedzy? Czy?by?my przyj?li za?o?enie, ?e kierowa? b?d? Polsk? durnie pozbawieni wdzi?ku i urody, a do ta?ca zagraj? im kalecy muzykanci i za?piewaj? g?uche panienki? Mandaryna na prezydenta.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki