Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 2 pa?dziernika


Na pytanie, czy w Londynie odczuwa si? napi?cie, l?k, panik?, zagro?enie po tragicznych wydarzeniach sprokurowanych przez terrorystów, odpowiem przecz?co. Owszem, drobiazgowa kontrola na lotnisku, znaczna liczba mundurowych we wszystkich publicznych miejscach, przegl?danie torebek podczas wej?cia do teatru, ale poza tym to wielkie miasto t?tni ?yciem. Metro funkcjonuje bez zarzutu, notabene trudno sobie wyobrazi? komunikacj? bez niego - wi?kszo?? ?wiatowych metropolii zatka?a si? ca?kowicie, skazuj?c u?ytkowników samochodów na deprymuj?ce stanie w gigantycznych korkach. Wystarczy powiedzie?, ?e dojazd z lotniska do domu przyjació?, którzy go?cili nas przez pi?? dni, trwa? d?u?ej ni? lot z Krakowa.

Uczucie sielanki pot?gowa?a jeszcze niebywa?a jak na ten kraj s?oneczna pogoda, roz?wietlaj?ca architektur? i przyrod?. Przejawy tej ostatniej to g?ównie parki, których tu nie brakuje, niezmierzone po?acie legendarnych angielskich trawników, prawdziwych zielonych dywanów, jakich pró?no gdziekolwiek szuka?. Przypominam sobie natychmiast anegdot? o brytyjskim ogrodniku pytanym o powód wspania?ej jako?ci traw i ?ywop?otów. Otó?, nale?y przycina? i podlewa?, odpar?, na przemian przycina? i podlewa?, i tak przez sze??set lat.

Wielowiekow? tradycj? czuje si? na ka?dym kroku. W sobot? ulica Portobello i jej okolice zamieniaj? si? w jeden ogromny antykwariat. Chodniki zastawione kramami, straganami, bramy i pasa?e pe?ne sprzedawców antyków, staroci, bibelotów, przedmiotów zapomnianych. Wygl?da to troch? jak nasza gie?da pod grzegórzeck? Hal? Targow?, ale znacznie wi?ksza, oferuj?ca niebywa?? ilo?? atrakcji. Ró?noj?zyczny t?um przelewa si? i pl?cze - j?zyk ojczysty rozbrzmiewa cz?sto, tak?e w pubach, gdzie wpadamy na kufelek.

Nasi wal? do stolicy Albionu t?umnie, wabieni zarobkami i perspektyw? szybkiego wzbogacenia. Przecie? za godzin? pracy otrzymuj? tu w zale?no?ci od kwalifikacji i ?utu szcz??cia od 5 do 12 funtów - kwoty trudne do osi?gni?cia w kraju, zw?aszcza dla m?odych. Mimo wielkiej ilo?ci rodaków, w wyborcz? niedziel? prze?ywamy przykr? niespodziank?, bo przy urnach pusto. G?osuj? w konsulacie, w komisji spotykam kole?ank? ze studiów - gaw?dzimy par? chwil.

O wyst?pach w POSK-u, czyli Polskim O?rodku Spo?eczno-Kulturalnym powiem tylko, ?e by?y dwa, ?e przyj?to nas, to znaczy pisz?cego te s?owa i Grzegorza Turnaua, fantastycznie. Dodatkow? frajd? sprawi?a spora liczba m?odzie?y na widowni. Ale przecie? za spraw? tych recitali otrzyma?em satysfakcj? i rado?? spotkania z pani? Iren? Andersow?, z któr? los pozwoli? sp?dzi? kilka godzin i porozmawia? o sprawach, jakie pasjonuj? mnie od zawsze, czyli o przesz?o?ci. Urocze to chwile - po?wi?c? im pewnie wi?cej miejsca, bo otrzyma?em zgod? na wywiad i ta?my magnetofonowe z nagranymi opowie?ciami genera?owej przes?ucham uwa?nie w najbli?szym czasie. Wystarczy nadmieni?, ?e opowiada?a o swojej wokalnej karierze, o wojennych przygodach, o postaciach, które tworzy?y histori? tego ?wiata. Czy mog?em kiedy? marzy? o chwili w salonie pani Ireny pod portretem s?awnego ma??onka, gdy dobywam z pianina nieudolne (jaki? ze mnie pianista) d?wi?ki melodii, a gospodyni rozpromienia si? i mówi ach, jak ja to lubi?, po czym ?piewa pewnym, czystym g?osem "Cie? twojego u?miechu"?

A` propos ?piewania, zaliczyli?my cudowne przedstawienie "Rat Pack". W wolnym t?umaczeniu - szczurza paczka w sensie grupy przyjació?. To przeniesiony z Las Vegas, zrekonstruowany, bowiem jego bohaterowie nie ?yj?, wyst?p Franka Sinatry, Deana Martina i Samye'go Daviesa Juniora. Co za show, jakie granie! A kreuj?cy g?ówne role to kopie pierwowzorów od gestów, mimiki, po wokale uwierzcie, identyczne. Trzyosobowy ?e?ski chórek z epoki, pi?tnastoosobowa anielsko brzmi?ca orkiestra i oni w najwi?kszych przebojach. Kiedy Sinatra zapowiedzia?, ?e teraz przypomni piosenk? o ma?ej rybackiej wiosce nad rzek? Hudson i zanuci? "New York, New York", pomy?la?em, ?e tu w teatrze Savoy znajduje si? muzyczny p?pek wspó?czesnego ?wiata.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki