Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 16 pa?dziernika


W kawiarni "Lo?a" Radio Kraków urz?dzi?o, nomen omen, lo?? prasow?. Zasiadam w niej od czasu do czasu, wykorzystuj?c pewn? sk?onno?? wieku dojrza?ego do wczesnego wstawania. Trzeba bowiem znale?? si? przed mikrofonem ju? o ósmej rano, po uprzedniej lekturze aktualnych doniesie?. Dzienniki czytam nami?tnie, wsz?dzie, gdzie tylko los mnie rzuci, powodowany ciekawo?ci?, jak te? to robi? inni - porównuj?, analizuj?, szukam przys?owiowej dziury w ca?ym - lubi? to po prostu i kropka. Uwa?ne studiowanie papierowych p?acht optymizmem, niestety, nie napawa, bowiem wspó?czesn? ?urnalistyk? nap?dza stara prawda, która mówi, ?e dobra wiadomo??, to ?adna wiadomo??. Na wy?cigi zatem, bo konkurencja na rynku ogromna, faszeruj? nas makabr?, jakby na naszym globie nic ju? prócz wojen, kataklizmów, epidemii, skandali i przest?pstw nie wyst?powa?o. Je?eli na czo?ówkach pojawiaj? si? wie?ci z Pakistanu, jest to zupe?nie oczywista reakcja na tragedi? ludzk?, tak?e ch?? zwrócenia uwagi ?wiata na to nieszcz??cie. Mo?e wywo?a w?a?ciwy rezonans, spowoduje zwi?kszone wysi?ki, by pomóc dotkni?tym katastrof?. Po?wi?canie jednak nadmiernej uwagi dwóm idiotkom fotografuj?cym si? z wcze?niakami, to ju? nic innego ni? brukowy odruch ?owienia sensacji za wszelk? cen?. Panie - won z roboty i koniec - po co ten wrzask i dzielenie w?osa na czworo?

Gdzie? tam na pó?nocy kraju rozgorza?a batalia, bowiem postanowiono odnowi? zbudowany przed ponad wiekiem obelisk upami?tniaj?cy Bismarcka. Nikomu nie przeszkadza?, stoj?c spokojnie przez tyle lat - ch?? odmalowania czy odczyszczenia zwróci?a na? uwag? i natychmiast sta? si? ko?ci? niezgody. Od razu przypominam sobie nasze krakowskie, pi?kne zreszt?, pomniki z Plant. Lilla Weneda, Gra?yna, Micha? Ba?ucki, Jadwiga i Jagie??o - ilu mieszka?ców tego miasta potrafi je bezb??dnie zlokalizowa? i nazwa?. Po prostu s?. Ale niechby kto? nagle zapragn?? je pomalowa? lub przenie?? - rwetes podniós?by si? straszny, a spo?eczno?? grodu sformu?uje kilka ugrupowa? z odmiennymi pogl?dami na spraw?.

Kto wie, co to jest ducka? S?ownik ojczystej mowy takiego wyrazu nie uwzgl?dnia. Ale przecie? funkcjonuje jako ?argonowe okre?lenie obj?to?ci. ?yczy si? potocznie ducki szcz??cia lub zdrowia. Tymczasem faceci z duck? na plecach to zupe?nie oczywiste postaci mojej m?odo?ci. Drewniany pojemnik o kszta?cie ?ci?tego ostros?upa s?u?y? do przenoszenia w?gla zrzucanego na ulicy przez wozaka do w?a?ciwej piwnicy. Nieliczni jedynie szcz??ciarze dysponowali okienkiem w fasadzie budynku - wtedy czarn? kostk?, orzech lub bry?y szuflowano bezpo?rednio z ha?dy. W wi?kszo?ci wypadków nale?a?o przetransportowa? paliwo przez korytarz i labirynt podziemnych uliczek do miejsca jego magazynowania, za pomoc? ducki w?a?nie. Duckarz to by? wa?ny go??, zgadzanie duckarza nale?a?o do corocznego rytua?u, tak samo jak zamawianie w?gla w sk?adach opa?owych i d?wiganie ci??kich wiader na pi?tra od jesieni do wiosny. Palenie w piecach - udr?ka codziennych wysi?ków, zmaga? z brakiem ci?gu, wybieranie popio?u, gromadzenie drewna na podpa?k?. Ale te? niew?tpliwy urok i romantyzm nagrzanych kafli, do których tuli?em zzi?bni?te d?onie. Ciep?y kaflowy piec - synonim bezpiecze?stwa i rodzinnej wi?zi. Czy mog?em sobie bez niego wyobra?a? ?wi?ta?

Szczerze wyznam, ?e lata mi zupe?nie ko?o nosa kwestia pobytu dziadka Donalda Tuska w Wehrmachcie. Jakie? u diab?a ma to znaczenie i wp?yw na bieg zdarze?, na posta? kandydata? Czy fakt, ?e ojciec mojej mamy polowa? zawzi?cie, skazuje mnie na krwio?ercze instynkty? Do ilu pokole? wstecz ob??kani stró?e poprawno?ci b?d? nas rozlicza?? Bycie uczciwym i prawym cz?owiekiem, patriot?, Polakiem nie ma nic wspólnego z pogl?dami, postaw? i czynami naszych antenatów - sko?czmy z g?upim mitem wyssanych z mlekiem matki sk?onno?ci. By? mo?e przodkowie Lecha Kaczy?skiego byli lud?mi wzbudzaj?cymi sympati? - co z tego, gdy ich potomek tej cechy nie odziedziczy?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki