Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 23 pa?dziernika


Zaczn? od ptaka. Drozd ?piewak - rozpoznaj? bez ?adnego trudu - wyra?nie chory z rozpostartymi skrzyd?ami, otwartym szeroko dziobem, ledwo utrzymuj?cy równowag?, przykucn?? na moim tarasie. Kobiety wynios?y mu miseczk? z wod?, wiedzione oczywistym instynktownym przekonaniem, ?e biedakowi nale?y poda? co? do picia. Czy skorzysta? - nie wiem, wiem tylko, ?e zanieczy?ci? deski, i ?e ostro?nie przenios?em go do dalszej cz??ci ogrodu, gdzie odzyska? si?y, zacz?? porusza? si? ?wawiej. Czy odfrun?? - nie wiem, nie mia?em czasu obserwowa? jego zmaga?. By?o to tu? po doniesieniach o grypie w Rumunii. Starannie zmy?em odchody i dalej bez strachu obserwuj? skrzydlate towarzystwo uwijaj?ce si? w koronach drzew, w g?stwinie krzaków, spaceruj?ce po trawniku.

Epidemia - jak?e wdzi?czne s?owo, by wywo?a? medialny skutek. Przerazi?, sparali?owa?, a przede wszystkim kaza? s?ucha? i ogl?da?. Ucich?a zadyma wokó? w?ciek?ych krów, ucichnie i ta, wokó? azjatyckiego wirusa. Zastanawia?em si? cz?sto, jak dalece sterowane s? te doniesienia, ile w nich prawdy, a ile interesu. Jak naj?atwiej zachwia? przemys?em spo?ywczym, jak najszybciej za?atwi? producentów papu? Ano wystarczy powiedzie?, ?e ?ywiec, konserwy, przetwory s? zainfekowane, zatrute, zanieczyszczone. Skutek murowany.

Dlaczego zacz??em od drozda? Po niedzielnych wyborach na ustach ca?ego kraju cz?owiek, którego nazwisko zwi?zane z ca?kiem innym ornitologicznym osobnikiem. "Ten Chrystusa ubiczuje, kto na Tuska zag?osuje". Powy?sze zdanie otwiera?o odezw? do Polaków podpisan? przez Konfederacj? Jasnogórsk?, a rozdawan? w postaci kserograficznych odbitek przez niektóre krakowskie kioski. Element kampanii, kto? powie - zgoda obrzydliwy element i tyle. Sta?o si?. Mój kandydat przegra?. ?a?uj?, ale szanuj? zwyci?zc?, bowiem wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazuj?, i? wygra? w demokratycznej walce. Nie obra?am si? na nikogo.

Przera?a mnie natomiast jedno. Doprawdy nie spodziewa?em si?, ?e w spo?ecze?stwie, którego jestem przedstawicielem, przetrwa?a mimo up?ywu lat tak wielka t?sknota za komun?. Tak, tak - wcale nie myl? poj??. Prawicowy pretendent swoj? socpopulistyczn? retoryk? zupe?nie nie ró?ni? si? od minionych w?adców. Jak?e ?atwo nabra? t?umy na takie grepsy. Jak wielu rodaków chcia?oby doczeka? dekretu odbieraj?cego zamo?nym domy, samochody, jak wielu ch?tnie powróci do stanu, gdy wszystkim jest równie kiepsko.

Na Kaczy?skiego zag?osowali s?abo wykszta?ceni i najgorzej sytuowani. Ufni w jego cudotwórcze mo?liwo?ci oraz zapewnienia, ?e rozliczy si? z bezprawiem. A bezprawie w oczach biedy - to bogactwo. Pogl?d, i? uczciwie dorobi? si? nie mo?na, obowi?zuje w tym nieszcz?snym kraju, skazuj?c zamo?nych, przedsi?biorczych i utalentowanych na rumieniec wstydu. Jak wyt?umaczy? zast?pom Rydzyka, ?e nie ukrad?em i nie jestem ?ydem?

Koalicja rozleci si? mimo wspólnych korzeni obu stron. Bielmo w?adzy na oczach bli?niaków przes?oni racjonalizm dru?yny Tuska i ka?e szuka? innych koneksji.

W warszawskim teatrze Roma koncert po?wi?cony pami?ci Andrzeja Zauchy. Bior? w nim udzia? jako jeden z tych najbli?szych obok Ali Majewskiej, Gra?yny ?obaszewskiej, Zbyszka Wodeckiego, Rysia Rynkowskiego, Krzy?ka Piaseckiego, Mietka Szcze?niaka i grupy m?odzie?y. Teraz po latach uzmys?awiamy sobie, jak pi?kne piosenki ?piewa?, jak by?o ich wiele i jak zapad?y w pami??:

Pami?tasz J?drek tak? tras? w CSR
gdy z?ote piwo wci?? p?yn??o jak We?tawa
a ka?dy z nas pi?kniejszy by? ni? walet kier
i na panienki nikt nie musia? nas namawia?.

Pami?tasz J?drek tak? tras? w NRD
gdy po sukcesy nas unosi? z?oty Robur
a po kieszeniach szele?ci?y marki dwie
i do zachodu by?o bli?ej ni? do wschodu.

?al, ?al sentymentów si? zachcia?o starszym go?ciom
ale teraz trzeba b?dzie przetrwa? bied?
a? si? zrobi dooko?a wielki eden
a w tym raju my ze swoj? publiczno?ci?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki