Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 6 listopada


Tydzie? pami?ci. P?on? cmentarze, a media po?wi?caj? mnóstwo czasu tym, którzy odeszli. Dobrze, ?e chocia? ten jeden raz w roku od?wie?amy zakamarki ja?ni, przywo?uj?c bliskich i znajomych, ludzi, którzy co? nam zostawili przez sw? obecno??, talent, dzia?alno??. Spaceruj? z córk? w?ród grobów w Alei Zas?u?onych na Rakowicach. O wielu tu spoczywaj?cych musz? opowiada?, obja?nia?, kim byli. Ma?o wiedzia?a o Barbarze Lass-Kwiatkowskiej, Stefanie Otwinowskim czy Tadeuszu ?liwiaku. Czas wyma?e wszystko, ale przecie? opieraj?c si? jego up?ywowi, kultywujemy tradycj?, piel?gnujemy obyczaj, u?wiadamiamy sobie z ca?? moc? w?asne korzenie.

Nie mam zatem ?adnych obaw o to ?wi?to i zupe?nie nie zgadzam si? z alarmem podniesionym przez grup? hierarchów, którzy uznali ameryka?ski Halloween za szkodliwy, obrazoburczy, niesmaczny. Stary celtycki zwyczaj maskarad i zabaw nie ma przecie? na celu poni?enia majestatu ?mierci - on raczej próbuje nas oswoi? z ponur? ostateczno?ci?, nada? jej codzienny wymiar. Nic nie stoi na przeszkodzie, by modli? si? i pali? ?wiat?a, a wieczorem sp?dzi? czas w?ród ?ywych, w masce w?ród lampionów z wydr??onej dyni. Nie bójmy si? o nasz? to?samo?? je?li jest - a wierz? w to - silna. Ona przetrwa.

Swoj? drog?, ma?powanie i sk?onno?? do przenoszenia na polski grunt wszystkich zaoceanicznych gad?etów to ju? nasza specjalno??. Plastikowa bu?a smakuje piastowemu rodowi tak samo jak mydlane opery, sitcomy, g?upawe seriale, skandaliczne tabloidy. Taniocha zawsze sprzedawa?a si? doskonale.

Zmar?a Marysia Ziemianinowa. Walczy?a dzielnie z tym nowotworowym obrzydlistwem, które tylu ju? zabra?o. Straszna jest bezsilno?? wobec takich chorób. Niby wszystko ju? umiemy, post?p w wi?kszo?ci dziedzin naszego ?ycia jest niewiarygodny, a tutaj wci?? pe?na bezradno??.

Pami?tam, jak mieszkali Ziemianinowie jeszcze przy Krupniczej w Domu Literatów. Zachodzi?em do nich na wigilijne posiady, b?d?ce jednocze?nie imieninowymi przyj?ciami pana domu. Najedzony ju? przy rodzinnym stole, zasiada?em do kolejnej porcji karpia, popijanego kieliszkiem wódeczki. Halszka by?a w powijakach - Marysia kr??y?a mi?dzy kuchni?, ?ó?eczkiem dziecinnym, próbuj?c podo?a? obowi?zkom pani domu i m?odej mamy. A pó?niej urodzi?a Kacpra, który podobnie jak moja Maja zacz?? nauk? w szkole muzycznej. Spotykali?my si? zatem na korytarzach budy, po??czeni podobnymi problemami. A potem ruszy?a w wir pracy dziennikarskiej, radz?c sobie doskonale z pisaniem i byciem ?on? uznanego poety. Jeszcze niedawno widzia?em j? w Galerii Bronis?awa Chromego podczas jakiego? artystycznego spotkania. By?a w ?wietnej formie, jakby upora?a si? ze zdrowotnymi problemami.

A teraz zapal? jej lampk?, chocia? ?zy nie uroni?, bo nie umiem p?aka? z w?ciek?o?ci. A w?ciek?y jestem na pod?y, niesprawiedliwy los, który wali na o?lep, bez ?adnej racjonalnej przyczyny, ?adnego sensu.

Kiedy prawie 50 lat temu trafi?em ze swoim ojcem do Marsylii, wci?? s?ysza?em od tamtejszych krewnych i znajomych ostrze?enia, by nie zapuszcza? si? podczas w?drówek po mie?cie do dzielnicy arabskiej. Stamt?d mo?na ju? nie wróci? - mówiono, albo te? wyj?? z no?em w plecach i na sto procent bez grosza. Teraz owe przestrogi nabra?y niezwyk?ej aktualno?ci. Pal? si? samochody na ulicach francuskich miast - muzu?ma?ska mniejszo?? z pó?nocnej Afryki mimo up?ywu lat nie integruje si? z rdzenn? ludno?ci?, zaczyna jej zagra?a?.

Ten sam problem lada dzie? mo?e pojawi? si? w innych krajach zachodniej Europy. Robi si? gor?co i ka?e powa?nie zastanawia? si? nad mo?liwo?ciami symbiozy tych ró?nych kultur, ras, religii, potencja?ów gospodarczych, spojrze? na ?ycie. Jestem daleki od lansowania ksenofobicznych hase?. Uwa?am, ?e Polska mo?e by? ojczyzn? ró?nych ludzi, ale przecie? od go?ci, których wpuszczamy pod dach, oczekujemy poszanowania dla praw, które pod tym dachem panuj?. Nie chcia?bym ba? si? we w?asnym domu. Dlatego uprzejmie prosz? ministra Ziobr?, by nie wypuszcza? z krymina?u ludzi na w?asn? r?k? wymierzaj?cych sprawiedliwo??, ale raczej zadba?, by system ?cigania funkcjonowa? w?a?ciwie i likwidowa? zagro?enia czyhaj?ce na obywateli, podatników. Chc?, by broni?a mnie policja i szybko dzia?aj?ce s?dy, a nie zdesperowany s?siad. Bo wysy?anie sygna?u popieraj?cego samowol? to krok do anarchii.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki