Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Wtorek, 23 grudnia


Te urocze, kochane ?wi?ta i nadchodz?cy Nowy Rok pokie?basi?y moje zapisywanie i tym razem "Dzienniczek" ma dat? wtorkow?. Ale wszystko ju? wkrótce wróci do normy.

Przyszed? czas podsumowa?, bo koniec roku takim bilansom sprzyja. Czy by? ów rok lepszy czy gorszy? ?askawy czy srogi? Pogodny czy nie? Spokojny czy burzliwy? Zdrowy czy kw?kaj?cy? I jak zwykle ?adna sensowna odpowied? w tej materii nie padnie, bo jej nie ma. Dla ka?dego z nas inny - jedno jest pewne, znów mamy wi?cej dni na grzbiecie i wi?cej do?wiadcze?. Prze?yli?my wi?c kataklizmy - powodzianie do dzi? zbieraj? si? po tragedii. Prze?yli?my odej?cia ludzi, z których brakiem trudno si? pogodzi?. Ubyli Agnieszka Osiecka, Bu?at Okud?awa, Piotr Skrzynecki. Te trzy nazwiska szczególnie mi bliskie, bo za nimi sens i m?dro??, których coraz mniej. Bo dawali nam si? wzrusza? w sposób, którego pró?no ju? szuka?. Bo pozwalali wierzy? w si?? i magi? s?owa, gdy be?kot w modzie, bo byli pi?kni, gdy teraz im brzydziej, tym ?adniej. ?al.

Sporo wydarze? artystycznych przyniós? ten mijaj?cy rok. Wi?c mogli?my zobaczy? i us?ysze? mi?dzy innymi Briana Adamsa i U2, Paco De Luci? i Nin? Simone. Wi?c mogli?my przeczyta? "Pieska przydro?nego" Czes?awa Mi?osza czy "Widnokr?g" Wies?awa My?liwskiego. Kibice sportowi emocjonowali si? coraz ciekawsz? koszykówk? ligow?, niektórzy pewnie tak?e podejrzanymi zmaganiami bokserów. A mnie osobi?cie pozwoli? ten rok zwiedzi? kawa? ?wiata (Australia, Szwajcaria, Holandia, Belgia, Niemcy, Grecja), doczeka? mi?ych chwil zwi?zanych z jubileuszem Pod Bud? (wr?czenie 4 z?otych kr??ków), napisa? teksty na kolejn? p?yt? (nagranie w styczniu 98), spotka? wielu ciekawych ludzi, czyli przy okazji nauczy? si? czego?.

Jeszcze par? dni temu ?piewa?em w starym, malowniczym, szlacheckim dworze Koszuty. Znajduje si? w miejscowo?ci S?upia Wielka przy drodze mi?dzy Jarocinem a Poznaniem. Kiedy? nale?a? do rodziny Koszuckich od 1850 roku po wybuch II wojny ?wiatowej do Napoleona Rekowskiego. To pi?kny, kryty gontem budynek z dost?pnymi dla zwiedzaj?cych siedmioma pomieszczeniami. W salonie odbywaj? si? kameralne koncerty, reszta urz?dzona tak, by mo?na by?o wczu? si? w atmosfer? ziemia?skiego dworu prze?omu XIX i XX wieku. Jakie? niezwyk?e musia?y by? tu ?wi?ta, jak? aur? zyskiwa?y karnawa?owe zabawy. Tradycja siedzi we mnie g??boko i zabytkowe wn?trza zawsze przyspieszaj? t?tno.
Dlatego ze z?o?ci?, ale przede wszystkim zdziwieniem spostrzeg?em, ?e ze wzgórza, które codziennie widz? z okna, znikn?? metalowy krzy?. Przecie? zawsze tam by?. Kto? o?mieli? si? po prostu zabra? przedmiot postawiony 5, 10, 100 lat temu - nie wiem, wa?ne, ?e postawiony na pami?tk? wydarzenia, wa?ne, ?e symbol zwi?zany z miejscem. Jakim prawem to zrobi?, pytam i pytanie zadaj? nie jako wzorowy wierny, bo takim nie jestem. Pytanie to zadaj? jako mieszkaniec tego miasta, jego okolic, jako cz?owiek, dla którego wszystkie te figury, krzy?e, tablice s? najwa?niejsze. One co? opowiadaj?, co? znacz?. Dlatego o ile zawsze bez ?alu rozstawa?em si? ze star?, zu?yt? garderob? wyrzucaj?c j? po prostu na ?mietnik, o tyle nigdy nie pozby?em si? jednej, bodaj najbardziej sfatygowanej i postrz?pionej fotograf, bo ta zawsze jest fragmentem naszej przesz?o?ci czyli tradycji w?a?nie. Wigilia, op?atek, kol?dy, choinka, pasterka pozwol? teraz z ow? tradycj? obcowa?. ?ycz? wszystkim, by od czasu do czasu pami?tali o tym tak?e wtedy, gdy minie czas ?wi?teczny i wpadniemy w wir wydarze? kolejnego roku. ?atwiej go b?dzie znie??.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki