Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 27 listopada


Popularny tygodnik zamieszcza recenzj? p?yty ?wie?o upieczonej gwiazdki. Recenzj? mia?d??c?, sugeruj?c?, by panienka zaj??a si? lepiej innymi sprawami ni? ?piewaniem. Jednak tak naprawd? robi? jej dobrze, lej? wod? na ten cwaniacki, amatorski m?yn, obliczony na obecno?? wsz?dzie, gdzie tylko si? da. Bu?ka w poczytnym pi?mie to sukces bez wzgl?du na to, co o jej w?a?cicielce powiedz?. Nasze media wci?? nie chc? przyj?? do wiadomo?ci, ?e cz?sto przemilczenie osoby, zjawiska, wydarzenia to gorsza kara ni? nag?o?nienie i robienie szumu. Niech pisz? ?le, byle pisali.

Geje i lesbijki, je?li naprawd? chodzi im o rozg?os, powinni natychmiast uda? si? do Poznania i podzi?kowa? gor?co prezydentowi tego miasta. Gdyby bowiem zgodzi? si? na parad? równo?ci, na marsz tych zepchni?tych na margines, to ju? dawno by?oby po krzyku. A teraz odezw? si? wszystkie mo?liwe o?rodki w kraju i spraw? b?dziemy przerabia? przez kilka tygodni, stanie si? g?o?na i modna. Za chwil? Kozia Wólka og?osi jak?? manifestacj?, bo takie wydarzenia b?d? teraz trendy dzi?ki g?upocie urz?dników.

Poruszy?a mnie samobójcza ?mier? 17?letniej dziewczyny. Tragedii rodziców nie umiem i nie chc? sobie wyobra?a?. Jednak og?aszanie wszem i wobec, ?e pad?a ofiar? lektury komiksów japo?skich, dorabianie do zdarzenia pi?trowej filozofii, to dowód paranoi, na jak? cierpi wspó?czesny ?wiat. Jedno natomiast nie ulega w?tpliwo?ci. Nastolatki run? do kiosków i ksi?gar?, by owe komiksy natychmiast naby? i sprawdzi?, co te? takiego w nich siedzi, ?e potrafi? doprowadzi? do ostateczno?ci. M?drcy telewizyjni za? zasi?d? przed kamerami, by dyskutowa? nad nowym zjawiskiem wykreowanym na w?asny u?ytek.

Jaki? ksi?dz z ?odzi sugeruje, ?e czytanie Harry?ego Pottera mo?e prowadzi? do z?ego, ?e ksi??ka popularyzuje okultyzm, magi? ? po prostu wiedzie do szatana. Pytam wi?c ? czy je?li m?ody ch?opak wysadzi si? w piwnicy domu, bo tak poruszy?a go postawa Wo?odyjowskiego, to zaka?emy czytania ?Trylogii?? A co z bajkami braci Grimm? A co z bohaterami m?odo?ci Winnetou i Zorro? Przecie? zabijali swoich wrogów. Toksyczna jest wszechobecna g?upota i walce z ni? powinni?my po?wi?ci? wi?cej czasu. I pami?ta?, ?e paplanina promuje, bez wzgl?du na to, czy pozytywna czy negatywna. Marzy mi si? stacja radiowa emituj?ca kawa?ek ciszy w dowolnej porze.

Wyl?dowa?em u Ewy Drzyzgi. Ja, zagorza?y przeciwnik talk?show, da?em si? namówi?, bo temat rozmowy zafrapowa? mnie, wyda? si? interesuj?cy. Dziedziczenie artystycznych zawodów ? relacja znanych rodziców ze swoimi pociechami, które kontynuuj? dzia?alno?? ojców. Julia Chmielnik, córka aktora, marzy tak?e o filmie i teatrze, mimo uko?czonej dyrygentury. Podobnie jest u Grabowskich. Zuzia studiuje w warszawskiej szkole teatralnej, m?odsz? Kasi? flirt z zawodem komedianta równie? kusi. Moja Maja ?piewa. Scheda ca?kiem oczywista.

Z licealnych czasów pami?tam, ?e synowie adwokatów szli na prawo, a lekarzy zajmowali si? medycyn?. Czym skorupka za m?odu ? zjawisko ze wszech miar zrozumia?e. Potomek dobrego internisty ma, wedle mojej opinii, wi?ksze szanse bycia ?wietnym fachowcem ni? jego rówie?nicy. On po prostu ju? na starcie dysponuje wiedz? wyniesion? z domu. Dziedziczenie wielkich pieni?dzy, prawdziwych fortun nikogo nie dziwi. Spadek w postaci talentu jest od razu tematem plotek i spekulacji. A dzieciaki po prostu obroni? si?, je?li ów talent maj? ? beztalenciom nawet najlepsze nazwisko nie pomo?e.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki