Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 8 stycznia


"Hollywoodzkie zwierz?" to opas?y tom. 800 stronnic, na których pochodz?cy z W?gier Joe Eszterhas opisuje swoje emigracyjne, barwne ?ycie. Urodzony w 1944 r. ucieka z rodzicami z ojczyzny, by przez obóz uchod?ców trafi? do Ameryki, gdzie dorasta, kszta?ci si? i robi zawrotn? karier? w bran?y filmowej jako niebywale wzi?ty scenarzysta.

Jeszcze jedna emigracyjna biografia, jeszcze jeden dowód na to, ?e wywieziony w ?wiat sentyment do rodzinnych stron, do korzeni, nie skazuje nas na obczy?nie na pora?k?, marn? wegetacj? z pi?tnem przybysza, ?e akcent, którego by? mo?e nigdy si? nie pozb?dziemy, nie zamyka drzwi najwa?niejszych gabinetów i salonów. Jednocze?nie musimy przyj?? zastane regu?y gry, nie mo?emy si? zamyka? w etnicznych gettach, sarkaj?c na gospodarzy, postrzegaj?c ich jak tyranów, wyzyskiwaczy, nieczu?ych na nasz? krzywd? i los autochtonów.

Odnosz? wra?enie, i? ka?dy wyjazd za granic?, który ma aspekt inny ni? turystyczny, zatem zarobkowy, rodzinny (ma??e?stwo z obcokrajowcem) musi od samego pocz?tku zak?ada? asymilacj? z obcym ?rodowiskiem, ch?? dog??bnego poznania innego obyczaju, tradycji, j?zyka. Tylko wtedy mo?emy liczy? na sukces. Moje kontakty z Grecj?, mimo ?e prawie wy??cznie wakacyjne, budowa?em na takich w?a?nie przes?ankach, dlatego kraj ?ony odbieram prawie jak swój, przenikaj?c mentalno?? jego mieszka?ców, zewn?trzno?? zachowa?, pozory, grzeczno?ciowe formy itp. Moi te?ciowie, i chwa?a im za to, przez ca?y pobyt w Polsce szykowali swoje dzieci do powrotu do ojczyzny, marzyli o greckich partnerach dla nich, piel?gnowali mow?, ale przecie? nie izolowali od ?rodowiska i zadbali o wykszta?cenie, umo?liwiaj?c tym samym funkcjonowanie w dwóch rzeczywisto?ciach.

Rozmawiamy o tym w telewizji Polonia, w transmitowanym za po?rednictwem satelity programie adresowanym do rodaków na obczy?nie. I pada sakramentalne pytanie adresowane do mojej córki: "Ile ma pani w sobie cech greckich, a ile polskich?". Tak jakby mo?na by?o okre?li? t? kwesti? procentowymi proporcjami. Cechami reprezentatywnymi dla danego kraju nasi?ka si? w sposób oczywisty przez sam fakt bycia - zamieszkiwania, chodzenia po ulicach, korzystania ze ?rodków lokomocji, czynienia zakupów, studiowania, posiadania znajomych i przyjació?. Pod tym wzgl?dem moja ?ona jest bardziej Polk? ni? Greczynk?.

Jednak s? jeszcze takie sprawy, jak temperament, spontaniczna, trudna do zdiagnozowania, wywo?ywana chwil? ch?? do ta?ca, ?piewu, p?aczu, zdecydowanie ?ródziemnomorska, po?udniowa. Takie odruchy szokuj? cz?sto tubylców, ale te? przez swoj? egzotyk? budz? zaciekawienie, cz?sto sympati?. Wspomniany na pocz?tku W?gier swoim korzeniom w?a?nie, wychowaniu zawdzi?cza? system zachowa? odmienny od przyj?tego przez Anglosasów rytua?u obowi?zuj?cego w show-biznesie. Bulwersowa?, ale te? zjednywa? sobie zwolenników.

Emigracja zaczyna w XXI w. brzmie? swojsko. Nie oznacza sprzeda?y ca?ego dobytku, by zdoby? ?rodki na zakup biletu na parowiec za ocean. Nie oznacza wstydu podczas przekraczania granic, kiedy ani be, ani me odbiera mo?liwo?? upomnienia si? o swoje. Nie oznacza zerwania kontaktu z bliskimi, którzy miesi?cami czekali kiedy? na cenzurowane lub okradane z pojedynczych banknotów listy.

Emigracja to nie fala t?paków zza ?elaznej kurtyny. To najcz??ciej m?odzi ludzie z kwalifikacjami, sprytem, ?y?k? do interesów. To mo?e niekoniecznie ów hydraulik czy piel?gniarka, ale tak?e oni gotowi zaburzy? stereotyp Kowalskiego, czyli g?upkowatego robola mieszkaj?cego w norze z o?mioma jemu podobnymi, pracuj?cego jak wó? przez ca?y tydzie?, by podczas weekendu ur?n?? si? do nieprzytomno?ci, kradn?cego z supermarketów gum? do ?ucia i d?ugopisy, ?r?cego przeterminowane konserwy.

Wspó?czesna polska emigracja b?dzie by? mo?e gdzie? na obczy?nie budowa? porz?dek i ?ad pod inn? ni? bia?o-czerwona flag?, ale wstydu tej fladze nie przyniesie. Kiedy? po powrocie ze Stanów ?piewa?em tak:

"Nie opowiem wam o palmach i owocach,
o zarobkach, które wcale nie s? z?e,
a dlaczego nasi p?acz? tam po nocach
tego nie wiem i kto ich tam wie."
Na tym w?a?nie polega emigracja.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki