Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 11 stycznia


W?a?nie wróci?em z niedzielnego spaceru po mie?cie. Pogoda wiosenna, sklepy zapraszaj? do wn?trz, a w sklepach odzie? zimowa, do niczego teraz niepotrzebna. Je?li tak dalej pójdzie, to narciarze nie przypn? tak?e desek w tym sezonie, bo brak ?niegu dotyczy ca?ej niemal Europy. Za to uliczni grajkowie brzd?kaj? na gitarach, ?kaj? na akordeonach i palce im nie marzn?. Wi?c i ja ciep?? r?k? rzucam do kapeluszy i futera?ów na instrumenty monety, bo zawsze wspieram t? pogodn? inicjatyw? zarabiania pieni?dzy. S? przecie? tacy, którzy wol? ukra??, by mie? na piwo.

Od poniedzia?ku siedzia?em w stolicy i nagrywa?em p?yt?. Pracujemy w S4, radiowym studio uwa?anym za jedno z najlepiej wyposa?onych w kraju. Za pulpitem realizatorskim siedzi Leszek Kami?ski - uroczy facet i ?wietny fachowiec. Nagrywali?my ju? razem wiele piosenek, znamy si? "jak ?yse konie", atmosfera wi?c panuje rodzinna. ?artujemy, ale te? staramy si?,
by to, co b?dzie mia?o tytu? "?al" i na co z?o?y si? 13 premierowych utworów, by?o jak najlepsze, ?eby spodoba?o si? i sprzeda?o nie gorzej ni? dotychczasowe tytu?y. Wspomniany Kami?ski daje gwarancj? jako?ci - jest przecie? wspó?autorem sukcesów wydawniczych wielu polskich gwiazd estrady, z Edyt? Bartosiewicz na czele, notabene jego ?on?. ?ycie w Warszawie p?ynie w budynku przy Woronicza i w hotelu "Agra", gdzie goszcz? nas serdecznie, karmi?, poj? wedle ?ycze?, które w moim wydaniu troch? si? skomplikowa?y, bo po ?wi?tecznych ob?arstwach zacz??em wegetaria?ski okres swego ?ycia.

W czwartek po nagraniach pomkn??em w Aleje Ujazdowskie. Tam, w siedzibie ZASP-u odby?a si? promocja "Katalogu aktorów krakowskich". Gruba ksi?ga na kredowym papierze daje przegl?d twarzy podwawelskiej sceny, z informacjami dotycz?cymi wieku, wzrostu, koloru w?osów, oczu, znajomo?ci j?zyków kilkudziesi?ciu artystów. Idealna propozycja dla producentów i wszystkich, którzy zajmuj? si? obsad?. Przybyli wi?c mened?erowie pracuj?cy w firmach prywatnych i w mediach pa?stwowych; pogadali przy kieliszku, pos?uchali ni?ej podpisanego i poszli. Katarzyna Figura obdarzy?a mnie pow?óczystym spojrzeniem i tyle. Tego dnia odbywa?a si? premiera "Strasznego dworu" w re?yserii Andrzeja ?u?awskiego i wielki ?wiat zastyg? w oczekiwaniu wydarzenia, skandalu, czego? na pewno niezwyk?ego. Nazajutrz us?ysza?em opinie bardzo krytyczne, kto? wa?ny wyszed? nawet po pierwszym akcie, ale dopóki sam nie zobacz?...

Jeden wieczór up?yn?? ze znajomymi w restauracji "Garret". Mie?ci si? przy Marsza?kowskiej, tu? obok placu Konstytucji. Zrobiona w stylu country and western, ale elegancko, nie prza?nie. Zrobiona zreszt? przez Marka Lewandowskiego, bardzo uzdolnionego scenografa telewizyjnego, z którym los zetkn?? mnie prawie 20 lat temu. Marek stawia? dekoracje do koncertów Studia Gama, które lansowa?o "Kap, kap, p?yn? ?zy". Pami?tam scysj?, gdy dla potrzeb programu plenerowego w stadninie koni gdzie? na Mazurach zdecydowa? przebra? nas za ranczerów. Zawsze mia?em awersj? do takich zabiegów, bo dobrze czuj? si? jedynie we w?asnym ubraniu wi?c po wyczerpaniu argumentów spakowa?em gitar? i powiedzia?em do widzenia. Wywo?a?o to spore zamieszanie - wszechw?adna telewizja nie zna?a przypadków, by m?ody wykonawca przy zdrowych zmys?ach rezygnowa? z jej us?ug, tak jak ja to zrobi?em. Ale Lewandowski pokaza? klas? ust?pi?. Ceni? sobie czyje? w?asne zdanie, dlatego ceni? i ja jego talent do dzisiejszego dnia.
Na kolacj? jedzono nadziewane w?tróbk? skrzyde?ka kurze, potem prosi? z kasz?. Mnie, bezmi?snemu, przypad?a zupa z borowików i pierogi z kapust?. A ?e wyci?gu z ziemniaków nikt wegetarianom nie broni, ca?o?? up?yn??a w przemi?ej atmosferze.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki