Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 25 czerwca


Tolerancja to wedle s?ownika obcych wyrazów "wyrozumia?o??, pob?a?anie dla cudzych pogl?dów, upodoba?, wierze?, dla cudzego post?powania". O t? tolerancj? bój idzie za?arty, bowiem europejski parlament zarzuca Polakom jej brak, pi?tnuje nas, zaliczaj?c do ksenofobów, homofobów i wszelkiej ma?ci wrogów inno?ci. Odpowiadamy oburzeni, ?e to nieprawda, czujemy si? dotkni?ci takim traktowaniem. Czy s?usznie?

Oto kibice uzbrojeni w pa?y, no?e i siekiery gotowi zabi?, wdepta? w ziemi? wszystkich, którzy nie nosz? ich barw. Oto mieszka?cy wioski gdzie? na Podhalu bij?cy sztachet? przybyszów z s?siedniej miejscowo?ci tylko dlatego, ?e s? obcy. Oto dziewczyna wyrzucona poza nawias rodziny i miejscowej spo?eczno?ci, bo zada?a si? z ciemnoskórym i jeszcze - o zgrozo - spodziewa si? dziecka. Pami?tam jak w liceum t?piono uczennice za makija?, zaliczaj?c je od razu do grona lekko si?, ?e tak powiem, prowadz?cych. Owymi restrykcjami popisywali si? nauczyciele z naukowymi tytu?ami. Oto w?adze Uniwersytetu Jagiello?skiego ulegaj? sugestii jakiego? oszo?oma, by zrezygnowa? z pomys?u nadania honorowego doktoratu Romanowi Pola?skiemu, bo to przecie? uwodziciel nieletnich.

Wyraz "peda?" nale?y do najci??szych obelg i w szerokich spo?ecznych kr?gach lokuje nosz?cego to miano od razu na straconej pozycji. Sformu?owanie "peda?y" i "?ydy" w odniesieniu do dru?yny pi?karskiej nie oznacza, ?e ta sk?ada si? z homoseksualistów i syjonistów. Wyra?a jedynie ch?? naj?atwiejszej i jednocze?nie najbardziej pogardliwej obrazy. Dlaczego, pytam, o cz?owieku, którego babka czy prababka by?a Niemk? lub Francuzk?, nie mówi? Niemiec albo Francuz? Odpowied? jest prosta i logiczna. Domieszka krwi ma ju? tylko symboliczne znaczenie w przypadku kogo? urodzonego w Polsce, wychowanego w polskim domu, ho?duj?cego temu a nie innemu zwyczajowi, religii, kulturze. To? o mojej córce nikt nie powie Greczynka, mimo ?e ma matk? z Hellady, zna ?wietnie j?zyk Homera, sp?dzi?a tam mnóstwo czasu.

Sk?d wi?c pojawiaj?ce si? wci?? natr?tnie, z pretensj? w g?osie s?owo "?yd"? Sk?d zestawiane i publikowane przez maniaków i obsesjonatów listy owych ?ydów czyhaj?cych na nasze maj?tki, zdrowie, cze??, na dobro tego kraju, który postanowili rozkra??, rozparcelowa?, wsadzi? w kieszenie cha?atów? Ano st?d, ?e dla ?redniego zjadacza chleba, cz?sto nieudacznika, pozbawionego jakiejkolwiek inicjatywy i pomys?u na egzystencj?, ka?dy m?drzejszy, sprytniejszy, lepiej zarabiaj?cy, posiadaj?cy wi?cej - to wróg. To z?odziej, który dom i samochód sprawi? sobie wykorzystuj?c innych, biednych, bezbronnych, osamotnionych. Jak?e ?atwo obarczy? innych odpowiedzialno?ci? za w?asne niepowodzenia. Znacznie ?atwiej, ni? nauczy? si? solidarno?ci, przedsi?biorczo?ci, w ogóle czegokolwiek si? nauczy?.

O inskrypcji na bia?ym murze otaczaj?cym moje osiedle ju? kiedy? pisa?em, wi?c nie b?d? przytacza? brzydkich wyrazów. Poinformuj? jedynie, gwoli przypomnienia, i? jest ?mia??, prawdziwie chrze?cija?sk? sugesti?, by pozby? si? z tego ?wiata mieszkaj?cych tutaj ?ydów. My?licie, ?e kto? sprawdza? nasze ?yciorysy, a m??czyznom kaza? zdejmowa? bielizn?? Nie. Kwalifikacja etniczna dokonuje si? samorzutnie. Maj? cha?upy i bryki, to znaczy ukradli, a wi?c musz? by? potomkami Abrahama.

Czy wiecie, jak od lat w naszym tolerancyjnym kraju okre?la si? na prowincji tych, którzy nie chodz? do ko?cio?a? To wyznawcy kociej wiary. Gdyby zapyta? debili u?ywaj?cych sformu?owa?, których nie potrafi? nawet logicznie wyt?umaczy?, co to takiego owa kocia wiara, zapewne si? zacukaj?. Wiedz? tylko, ?e chodzi o tych odszczepie?ców, tych spoza t?umu, nie naszych, zatem przynajmniej podejrzanych. Przecie? nikomu nie przyjdzie do g?owy istnienie wielu religii i wyzna?. Wszak tu, nad Wis??, obowi?zuje jeden model wiary, jedni jedyni ?wi?ci, jedne jedyne ko?cielne autorytety.

Gdy w niedzielne przedpo?udnie obserwuj? przed ?wi?tyniami katolickimi grupki m?odzie?y gwarz?cej po cichu, cz?sto z papieroskiem w d?oni, wiem, ?e przyszli tutaj pod s?siedzk? - czytaj - ?rodowiskow? presj?, bo jak?e to nie zaliczy? nabo?e?stwa podczas ?wi?ta? Tymczasem ich udzia? w obrz?dzie jest ?aden. Odb?bniaj? po prostu uci??liwy obowi?zek.

Czy w tym tolerancyjnym kraju mo?liwa jest krytyka papie?a lub dostojników katolickich? Ano pewnie mo?liwa, lecz jej konsekwencje dla krytykanta op?akane. A przecie? s? w?ród nas obywatele prawi, uczciwi, kochaj?cy bli?niego, dla których Ojciec ?wi?ty nie jest ?adnym ?wi?tym ani ?adnym specjalnym autorytetem, tylko funkcjonariuszem instytucji religijnej. Takim samym ?miertelnikiem jak dla nas muzu?ma?ski imam czy szef jakiej? grupy wyznaniowej w Australii.

Europ? zje?dzi?em wzd?u? i wszerz i obserwowa?em rozmaite objawy poszanowania dla inno?ci. I wiem, ?e w tej kwestii musimy si? jeszcze wiele nauczy?. W przeciwnym razie ockniemy si? w pa?stwie pana Wierzejskiego i jego ogolonych na ?yso stuprocentowych Polaków, niekwestionowanych m??czyzn, nieposzlakowanych katolików.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki