Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 18 stycznia


Kolejny tydzie? w stolicy - p?yta nabiera kszta?tu, tak?e dzi?ki pysznemu kwartetowi smyczkowemu.
M?odzi ludzie, znani szerszej publiczno?ci dzi?ki telewizyjnemu programowi Tok Szok, gdzie robi? muzyczne przerywniki, tworz? tak?e wielce oryginalny kabaret o nazwie Mozart. Graj? ró?n? muzyk? i wymy?laj? przy tym sytuacyjne gagi, które z t? muzyk? inteligentnie i na dodatek bardzo ?miesznie koresponduj?. Widzia?em ich w akcji - zabawa przednia i forma estradowa, jakiej dot?d chyba nie by?o.

Skorzysta?em z us?ug warszawskiego metra. To oczywi?cie namiastka prawdziwej szybkiej komunikacji, kilka stacji zaledwie na pó?nocno-po?udniowej osi miasta. Gdy je porównam z paryskim, nowojorskim, szkokholmskim czy moskiewskim, wypada blado, ale to przecie? pocz?tki. Wagony wyprodukowane w Petersburgu, przestronne i estetyczne, szybko??
jazdy przyzwoita, perony czyste, chocia? koszy na ?mieci nie u?wiadczysz. Mo?e obawa przed szalikowcami, którzy z tych w?a?nie koszy uczynili popularne ostatnio narz?dzie ulicznych walk? Za to jedna rzecz przy wej?ciu zirytowa?a mnie bardzo. Jest bowiem zakaz poruszania si? na ?y?worolkach. W Wiedniu t?umy m?odych ludzi podró?uj? przy pomocy tego nap?du, wje?d?aj? do kolejek tak?e, tworz?c jeden z kolorów miejskiego pejza?u. A u nas nie wolno, có? za bzdura!

We wtorek dowiaduj? si? przez telefon, ?e umar? Krzysiek Stachowski. Dobry znajomy i dobry aktor. Sko?czy? krakowsk? szko?? teatraln?, udziela? si? w telewizyjnych Spotkaniach z Ballad?, przez wiele lat by? na etacie w "Bagateli". Wspó?pracowa? te? z kabaretami Pigwa i Pirania, ?wietnie wykorzystuj?c wrodzony komediowy talent. Nasz? za?y?o?? pog??bi?a si?, gdy poj?? za ?on? rodaczk? mojej ma??onki, spotykali?my si? w Grecji na wakacjach. Zmaga? si? od lat z chorym sercem, które odmówi?o pos?usze?stwa. Za wcze?nie, o wiele za wcze?nie.

A w sobot? via Monachium polecia?em do Grecji i w?a?nie w Atenach robi? te zapiski. Cel mojej podró?y jest nieco mglisty, ale spróbuj? wyja?ni?. Jedna z najciekawszych greckich piosenkarek nazywa si? Alkisti Protopsalti. Jej p?yty ciesz? si? tu du?ym uznaniem, koncerty tak?e. Powsta? wi?c pomys?, by zaprosi? artystk? do Polski i spróbowa? przybli?y? naszej widowni. Wybrano mnie do rozmów, sugeruj?c si? znajomo?ci? j?zyka i, jak s?dz?, pokrewie?stwem piosenkarskich dusz. Przylecia?em wi?c pod Akropol i noc z soboty na niedziel? sp?dzi?em pij?c wino i s?uchaj?c ?ywej muzyki w wydaniu rebetika. Jest rodzajem miejskiego folkloru i cieszy si? tu szalon? popularno?ci?. Wykonawcy to zespó? muzyczny: akordeon, gitara, buzuki, skrzypce i zmieniaj?cy si? soli?ci. Publiczno?? podejmuje chórem wszystko, co zagraj? i za?piewaj?, s? tak?e ta?ce. ?wita?o ju?, a sala wci?? by?a pe?na.

Rano wyjrza?em za okno, zobaczy?em Likawitos - wzgórze z bia?ym ko?ció?kiem na szczycie - i skonstatowa?em, ?e o tej porze roku jeszcze tu nie by?em. Jest ciep?o - rodzinny obiad jemy w knajpie nad morzem. Wieczorem spotykamy si? ze wspomnian? gwiazd?. ?ciska mi d?o? ?ci?ta na ch?opaka, szczup?a dziewczyna, ubrana skromnie i najpro?ciej, jak to mo?liwe. Jest ze swoj? tek?ciark? i impresario, rozmowa toczy si? przyja?nie, l?dujemy w restauracji, gdzie wnosz? wci?? kolejne pó?miski z ró?norakim mi?siwem. Na szcz??cie jest Zbyszek Preisner i ratuje honor ob?artuchów, gdy ja wymawiam si? od baranin i wieprzowin, bom przecie jarosz. Zbyszka tu zreszt? kochaj?, wi?c sama jego obecno?? rozja?nia twarze. Alkisti chce bardzo przyjecha? do Polski, cieszy si? na artystyczn? przygod?, jaka by? mo?e wyniknie z tej wizyty. Kierowca, który odwozi mnie do hotelu, wypytuje o rodzin? blisk? i dalsz?, a na koniec ?yczy szcz??liwej podró?y i mówi: dobrej nocy kirie Andrea. Dobrej nocy, Ateny.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki