Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 1 lutego


Pó?n? nocy z ubieg?ej niedzieli na poniedzia?ek ogl?damy po?egnanie Jana Pawia II na Kubie. Papie? wyra?nie zm?czony, ale gdyby s?ysza? polskie t?umaczenie przemówienia Fidela Castro, powsta?by zapewne w ?wi?tym oburzeniu, bo my - trójka doros?ych ludzi przed telewizorem oniemieli?my zupe?nie.


0tó? lektor dukaj?c i zacinaj?c si? mówi? s?owa tak ze sob? nie powi?zane, tak pozbawione sensu, ?e a? obra?liwe dla wszystkich zainteresowanych wizyt?. Plót? co? o faszyzmie, o ?ydach, o komunizmie i godno?ci cz?owieka - najt??szy talent literacki nie odtworzy owego steku bredni. Ciekawe, czy doczekamy si? komentarza skandalu i przeprosin przede wszystkim.

Andrzej Garczarek to jeden z najwybitniejszych polskich ?piewaj?cych autorów. Jego "sztajerki", jak sam okre?la wykonywane z 12-strunow? gitar? ballady, to rnistrzowskie obserwacje otoczenia i ludzi, pe?ne ciep?a i humoru, ale te? gorzkie cz?sto, jak ?ycie, które portretuj?. Nie przebi? si? do masowego obiegu, pewnie te? nigdy o to specjalnie nie zabiega?. W nie zauwa?onym (a szkoda) krótkim cyklu "P?yta dla poety" wyda? analogowy kr??ek funkcjonuj?cy pewnie jako "bia?y kruk". Teraz prowadzi w radiowej "Trójce" autorski program, w którym mam okazj? go?ci?. Rozmawiamy o dawnych czasach, gdy?my zaczynali zmagania. Wspominamy "Fam?" sprzed 20 lat, gdy do ?winouj?cia przybywali arty?ci z ca?ego kraju i pod studenckim szyldem pokazywali si? publice w pi?knym letnim amfiteatrze. Stwierdzamy, ?e ci, którzy w tamtych czasach zrywali si? do lotu, teraz tworz? klucz pod??aj?cy na do?? stabilnej wysoko?ci.


We ?rod? l?duj? w Otwocku porwany przez przyjació? ze studenckich lat. Iza Wyczó?kowska (z tych Wyczó?kowskich) studiowa?a histori? sztuki - zrozumia?e, Micha? Plisecki sko?czy? prawo i jest dzi? wzi?tym warszawskim adwokatem. Zapisa? ju? zreszt? w swej karierze spektakularny moment, gdy broni? zbieg?? córk? by?ego marsza?ka Sejmu. Zamieszkali Pliseccy w rodzinnym Otwocku i maj? si? dobrze w stylowym domu otoczonym starodrzewiem. Znowu wspomnienia.

W pi?tek wracam do Krakowa. Jad? w poci?gu z Kasi? Skrzyneck? - podró? mija b?yskawicznie. Ka?ka jest pi?kn? kobiet?, gada te? jak nakr?cona, ale, co si? zdarza rzadko, gada do rzeczy i dowcipnie. Opowiada o nowej sztuce Wojtyszki, w której ma zagra? szykuje si? chyba interesuj?ca premiera. Odwo?? j? do hotelu Forum, bo ?piewa tam na jubileuszu Radia Alfa, sam pod??am do Wieliczki. Tu w kopalni gramy imprez? dla 800 osób. Miejsce malownicze i niecodzienne. Od stoiska z minera?ami szlachetnymi dostaj? upominek i przygl?dam si? przez chwil? niezwyk?ym kolorom ametystów, jaspisów, kryszta?ów górskich, opali i agatów. Pan Marcin sporo by o nich opowiedzia?, ale czas nagli.

A teraz siedz? w "Halamie", która na okres ferii zimowych jest moim zakopia?skim domem. Tu, jak g?osi pami?tkowa tablica, umar? Tuwim, tu króluje kilkudziesi?cioletnia tradycja i ka?e wzywa? na posi?ki gongiem, a ?niadania serwowa? do ?ó?ka. Czysta rozpusta. Ale najwa?niejsze to, ?e zawsze w tym okresie spotykam t?um znajomych. Pogaw?dkom, spacerom, wypadom na piwko w zimowej tatrza?skiej scenerii nie b?dzie ko?ca. ?wieci s?o?ce, ?nieg skrzypi pod nogami, za oknem Giewont w ca?ej krasie, przez lornetk? dostrzegam ludzi pod metalowym krzy?em. Pe?en dla nich podziwu zak?adam kurtk? i spacerkiem schodz? na Krupówki, by wmiesza? si? w kolorowy t?um, a kufelkiem grzanego piwa z sokiem zaostrzy? apetyt przez kolacj?. Nigdy nie próbowa?em nauczy? si? je?dzi? na nartach i wolny od konwencjonalnych pogaduszek na temat tego, ile ile razy z Kasprowego i jakie warunki na Nosalu, zajmuj? si? tylko tym, co mi aktualnie strzeli do g?owy.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki