Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 7 stycznia


Na pytanie, które wci?? pojawia si? w mediach: czy Ko?ció? polski prze?ywa kryzys - wi?kszo?? rozs?dnych obserwatorów sytuacji odpowie twierdz?co. Jednak dotyczy to ca?ej instytucji, z watyka?sk? central? w??cznie. Powodów jest wiele i nie omówi? wszystkich w niniejszych zapiskach, chc? natomiast zwróci? uwag? na jeden fakt. Degradacja elit dotyczy nie tylko w?adz ?wieckich, niestety, post?puje tak?e w szeregach duchowie?stwa. Najwy?sze i najwa?niejsze stanowiska zajmuj? cz?sto ludzie ??dni w?adzy, kariery, zaszczytów, wp?ywów, limuzyn, obro?ni?ci dobrami wszelakimi, czyli ?yj?cy w stylu, który z chrze?cija?sk? pokor?, skromno?ci?, pos?ug? wobec bli?nich nie ma nic wspólnego. Ci ludzie wybieraj? uk?ady, kompromisy wygodne dla siebie, dalekie od etyki, moralno?ci i prawdy, jak? g?osz?.
Kompromitacja arcybiskupa Wielgusa jest, niestety, blama?em wielu hierarchów.
którzy prawie do ko?ca szli w zaparte, wmawiaj?c nam, ?e niezbite dowody agentury to oszczerstwo, nagonka zaplanowana przez "wrogie si?y". Jak?e ta retoryka przypomina?a mi slogany komunistycznych dzia?aczy! Nie dowierza?em w?asnym uszom, gdy Leszek S?awoj G?od? oznajmia? Monice Olejnik, i? komisja powo?ana przez rzecznika praw obywatelskich go nie interesuje. Czy?by nie mia? w kieszeni polskiego paszportu, czy?by nie dotyczy?a go polska jurysdykcja i zwyczaje panuj?ce w naszym kraju? Jak?e daleka jest taka arogancja, takie poczucie autonomii i nieomylno?ci od szlachetno?ci, ?wi?to?ci, prawo?ci.
Byli?my przez kilka dni ?wiadkami oburzaj?cej próby konstruowania podwójnej moralno?ci - takiej troch? na w?asny u?ytek. Nie mog? zgodzi? si? z ksi?dzem Bonieckim, który przed kamerami sugerowa? rodakom, ?e w aktach Wielgusa jest sporo nie?cis?o?ci i niedomówie?. ?e wiele tam ?ycze? pod adresem wspó?pracownika, za to ma?a jego aktywno??. Szpicel, prosz? ksi?dza redaktora, to kto? naznaczony ha?b?, bo podpisa? cyrograf zdrady. Opowie?ci o jego ma?ej szkodliwo?ci mog? jedynie rozbawi?. A tutaj rzecz dotyczy wyroczni, autorytetu, opoki, któr? powinien by? kap?an. Czy wyobra?acie sobie, ?e kapu? dochowa tajemnicy spowiedzi, ?e mo?e wyg?asza? wiarygodne kazania, udziela? ?wi?tych sakramentów?
Odwo?anie ingresu "za pi?? dwunasta" jest niebotyczn? gaf?. Za t? gaf? odpowiada, niestety, tak?e papie?, któremu nasz bohaterski "wywiadowca" zwierza? si? podobno ze swych grzechów. Na co wi?c czekano do ko?ca, na jaki cud liczono? Wierni chc? wyja?nie?, bo od nich zale?y odzyskanie zaufania do ?wi?tyni, za któr? wielu wybitnych poleg?o.
Kilka lat temu, po jakim? recitalu zagranym na ?l?sku, odwiedzi?a mnie w garderobie grupa uczniów maturalnej klasy chorzowskiego liceum. Opowiadali z entuzjazmem o swoich ukochanych wychowawcach polonistach
- przymierzali si? notabene do dziennikarskiego zawodu
- prosili, bym dla tych pedagogów co? napisa?. Sko?czy?o si? piosenk?, któr? w pocie czo?a skleci?em i nagra?em na kaset?. M?odzi przyj?li j? z wdzi?czno?ci?. Mia?em zreszt? pó?niej okazj? spotka? si? z ca?ym towarzystwem, prze?ywa? ich rado??, wypyta? o plany na przysz?o??.
Najbardziej aktywna w tym gronie Ma?gosia wybiera?a si? na romanisty-k?, któr? uko?czy?a, o czym informowa?a mnie w sporadycznie wysy?anych kartkach, a to z okazji moich imienin, a to znów ?wi?t. Potem dowiedzia?em si?, ?e pracuje we Francji, pó?niej zapad?a cisza. A? tu otrzymuj? par? dni temu list z Hiszpanii. A w nim prócz ?ycze? na Bo?e Narodzenie taki akapit: "Nie wiem, czy jeszcze kiedy? spotkamy si? na jakim? koncercie w Chorzowie. Bardziej prawdopodobne, ?e w Hiszpanii, w Badajoz, gdzie od maja jestem w zakonie klauzurowym sióstr klarysek. Mam oko?o sze?ciu lat na podj?cie ostatecznej decyzji, wi?c wszystko jeszcze mo?liwe, ale mam nadziej?, ?e znalaz?am Mi?o?? mojego ?ycia".
Mog? tylko zazdro?ci? Stwórcy takiej s?u?ebnicy, bo Wielgusa i jego moherowej armii mu nie zazdroszcz?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki