Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 14 stycznia


W dniu, kiedy gra?a Wielka Orkiestra ?wi?tecznej Pomocy, odby?a si? tak?e feta z okazji 15-lecia Samoobrony.Naród bra? udzia? w gigantycznej kwe?cie na rzecz poszkodowanych w wypadkach dzieciaków, koalicyjna partia ?wi?towa?a swój kuriozalny polityczny sukces. Nie znam drugiego ugrupowania, którego nazwa tale dobitnie ilustrowa?aby program dzia?ania. Rzeczywi?cie w perfekcyjny sposób cz?onkowie Samoobrony broni? samych siebie przed s?dami i krymina?em. Ukryci za pancerzami immunitetów, drwi? z praworz?dno?ci, podczas gdy wyst?pkami mogliby zainteresowa? ca?y niemal kodeks. Wjechali na salony na plecach wyborców naci?gni?tych na populistyczne has?a i teraz b?d?c j?zyczkiem u wagi, szanta?uj? pozosta?e towarzystwo, które bez lepperowej ha?astry nie mo?e pe?ni? rz?dów.
Nie wiem, kogo dzisiaj jeszcze interesuje tak skompromitowana grupa, tak pozbawiona skrupu?ów i kompetencji, tak wyra?nie daj?ca do zrozumienia, ?e poza ch?ci? zysku nie ma ?adnego innego pomys?u, a ju? na pewno takiego, by kogo? reprezentowa?.
Z jednej strony kolejne lustracyjne rewelacje, kolejni ludzie naznaczeni nies?aw?, skazani na towarzyski ostracyzm i niebyt, z drugiej oficjalni przest?pcy ?a??cy bezkarnie po ulicach - co ja mówi? - wo?eni rz?dowymi limuzynami.
W poniedzia?ek poszed?em do Dworku Bia?opr?dnickiego, by wzi?? udzia? w spotkaniu z cyklu "Twarze teatru, twarze ekranu". Z jednym i drugim niewiele mam wspólnego, mo?e troch? z ekranem telewizyjnym, ale da?em si? namówi? na zwierzenia dotycz?ce ró?nych fragmentów mojego ?yciorysu. Na szcz??cie wzi??em ze sob? gitar?, bo gdy nadesz?a pora pyta? ze strony publiczno?ci, zabrzmia?o nie pytanie, lecz ??danie, bym za?piewa?. U?wiadomi?em sobie natychmiast, ?e to jedyna sensowna forma kontaktu ze s?uchaczami i ?e inn? nie powinienem si? zajmowa?. Piosenka streszcza w ci?gu trzech minut kawa?ek ?wiatopogl?du, opisuje jaki? obszar mojej rzeczywisto?ci, oddaje stan ducha lepiej i dosadniej ni? jakiekolwiek gl?dzenie.
Przy okazji zapozna?em si? z wydawanym przez wspomnian? instytucj?, czyli Dworek, kwartalnikiem artystycznym "Dworzanin". ?wietnie robione pismo z przejrzyst? szat? graficzn?, doskona?ymi zdj?ciami, interesuj?cymi wywiadami, ciekaw? publicystyk?, dobrymi wierszami, wykracza daleko poza rejon krakowskiej dzielnicy i powinno rosn?? w si??, to znaczy w nak?ad. Na to, rzecz jasna, potrzebne s? ?rodki finansowe, które musz? wygenerowa? nasi mo?ni od kultury, by warto?ciow? inicjatyw? ocali?.
Wracam jeszcze do autorskich piosenek. Niedawny udzia? w programie "Szansa na sukces" potwierdzi? moje g??bokie przekonanie, ?e osobiste wyznania w?o?one w cudze usta trac? si?? przekazu, brzmi? sztucznie i nijako. Ja wiem, ?e regu?y zabawy ka?? cz?sto amatorom zmierzy? si? z zadaniem ponad si?y, ale nie umiem bez za?enowania obserwowa? nastolatki ubranej w m?ski doros?y tekst lub piej?cej jak zarzynany kogut, bo oryginalna tonacja jest ca?kowicie poza skal? g?osu delikwentki. Có?, ludzie kochaj? patrze? na bli?nich, gdy ci m?cz? si? i nara?aj? na ?mieszno??. Normalno?? nie wzbudza ?adnego zainteresowania.
Ubawi? mnie natomiast facet z Malty, który nie znaj?c polskiego j?zyka, bohatersko czyta? s?owa wy?wietlane na ekranie zainstalowanym w studiu i dokonywa? jakich? niewiarygodnych lingwistycznych akrobacji. Na koniec powali? zebranych fraz? "a mnie boli zad", zamiast "a mnie boli z?b". Pomy?la?em, ?e Samoobrony nie boli ani jedno, ani drugie. A powinno.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki