Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 25 marca


Ew? Wachowicz pozna?em wkrótce po tym, jak zosta?a najmilsz? studentk? Krakowa, czyli Miss Juwenaliów. Wioz?em j? mizern? skod? 120L do Gorlic, gdzie razem zasiadali?my w jury licealnego konkursu pi?kno?ci. Ona, ju? w roli eksperta, ja pewnie dlatego, ?e przy okazji robi?em tam cz??? artystyczn?. To by? zreszt? jedyny raz, gdy zgodzi?em si? ocenia? urod?, czyli dyskutowa? nad d?ugo?ci? rz?s, wdzi?kiem u?miechu, gracj? ruchów - walorami, jakich obiektywnie wymierzy? nie sposób. Zawarta wtedy znajomo?? przetrwa?a po dzi? dzie?, mimo sporej ró?nicy wieku dziel?cej pó?niejsz? etatow? pi?kno?? rozmaitych przegl?dów od ni?ej podpisanego. A mo?e w metafizyczny sposób scala nas zodiak - wszak oboje jeste?my spod Wagi. Tak czy siak kibicowa?em i wci?? przygl?dam si? kolejnym dokonaniom Ewki, b?d?c cz?sto doradc?, wyrazicielem opinii, powiernikiem w jednej osobie. Kiedy wi?c spyta?a o zdanie w kwestii udzia?u w "Ta?cu z gwiazdami", powiedzia?em "ta?cz", wiedz?c, ?e lubi to robi?, wychodz?c na dodatek z za?o?enia, ?e przecie? to tylko zabawa, ?e straci? w niej nic nie sposób, z wyj?tkiem kilku kilogramów, a na taki uk?ad idzie ka?da kobieta, prócz cierpi?cych na anoreksj?. Zyska? za? mo?na wiele. I nie o finansach tu my?l?, jeno o milionowej ogl?dalno?ci daj?cej popularno?? i rozpoznawalno??. A przecie? producentce najlepszego bodaj w Polsce kulinarnego popisu z Robertem Mak?owiczem w roli g?ównej owa popularno?? mo?e pozwoli? rozwin?? skrzyd?a w jakim?, na przyk?ad, pó?niejszym solowym przedsi?wzi?ciu. Poszczególnych edycji "Ta?ca z gwiazdami" nie ogl?dam, bo nie przepadam za licencyjn? konfekcj? ka??c? ?ciga? si? w rytmie rumby, samby czy tanga argenty?skiego, ale odwiedzi?em swoj? kole?ank? podczas treningu kolejnego etapu. Wierzcie - nie zdawa?em sobie sprawy, ?e to ci??ka, wielogodzinna harówka pod okiem surowego zawodowca, który przecie? chce pokaza? ?wiatu zarówno talent choreograficzny, jak i pedagogiczny. Wszystko tutaj podporz?dkowano regu?om show, zatem i moj? wizyt? tak?e. Czu?e powitanie a jak?e, co? o bohaterce wydarzenia - byle pikantnie. A mnie po g?owie chodzi? pomys?, by rodacy zaprezentowali si? mo?e w czym? swojskim, jak kujawiak, mazur, krakowiak, polonez, krzesany. Wiem, ?e to mrzonki, ?e musi by? ?wiatowo, wizytowo, na wysoki po?ysk. Musi si? dzia?. Widowisko za wszelk? cen? sta?o si?, niestety, zasad?. A ?e sens po drodze zgubiony? A kogó? to obchodzi.
Kaczmarski w rytmie reggae. Wybaczcie, ale bez wzgl?du na opinie modnych krytyków, uwa?am to za kompletne nieporozumienie. Przecie? bard "Solidarno?ci" kontestowa? konkretny czas i sytuacj?, o której koledzy jego córki nie wiedz? nic. Tote? ich "Mury" czy "Ob?awa" o?enione z rytmami z Jamajki musz? zabrzmie? groteskowo. Tak? sam? bzdur? jest pomys? raperów, by wykona? piosenki Mieczys?awa Fogga. A co niby o ?wiecie przedwojennych salonów wiedz? ch?opaki z blokowisk? I na odwrót - starszy pan, gdyby dzisiaj by? w?ród ?ywych, nie zacz??by wykrzykiwa? buntu przeciw beznadziei betonowych pusty?, bo to nie jego beznadzieja. Zaistnie? za wszelk? cen? - oto obowi?zuj?ce has?o. W?a?nie proponuj? mi wykonanie "Nie przeno?cie nam stolicy do Krakowa" z jakim? pono? wa?nym reprezentantem stylu rap. A poszli won! Po?omski ju? taki maria? zaliczy? i z?by bol?. Pozwólmy wybrzmie? nutom raz napisanym w jakim? celu, w jakiej? intencji. Dajmy odpocz?? oczom. ?yjemy w chorej epoce fruwaj?cej kamery. Ona zabi?a wiele ciekawych inicjatyw, skasowa?a niemal rzeteln? rozmow? czy samodzieln? wypowied?, bo nie pozwala na chwil? skupienia potrzebnego, by wys?ucha? wa?nej tyrady m?drego cz?owieka. Ona wje?d?a temu komu? do ucha, zagl?da do dziurki w nosie, lustruje plomby w z?bach, bo jaki? kretyn uzna?, ?e to dynamizuje obrazek, czyni go bardziej atrakcyjnym, bardziej trendy. Czy zauwa?yli Pa?stwo, ?e piosenkarki i piosenkarze - wszyscy bez wyj?tku - pokazywani w naszej telewizji musz?, czy chc?, czy nie chc?, wspó?istnie? z pl?saj?c? band? pajaców? Oboj?tne, na pierwszym planie, b?d? w tle, kto? si? ko?ysze, podryguje, przemieszcza bez ?adnego pomys?u, ale za to bez chwili przerwy. Czekam zatem na hiphopow? wersj? Mazurka D?browskiego, heavymetalowe Pie?ni Wielkopostne. 1 jeszcze ogolony na zero wielkanocny baranek z tatua?em na grzbiecie, i kurczaczek z fioletowym baleja?em, i króliczek transwestyta owini?ty ta?m? Oleksego. I budz? si? zlany zimnym potem, a nade mn? stoi u?miechni?ta Ewa Wachowicz w koronie królowej parkietu i mówi: dzi?kuj? ci Andrzejku.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki