Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 5 sierpnia


"Costa Magica" sunie majestatycznie po spokojnym o tej porze Morzu Pó?nocnym. Cichutki pomruk ogromnych silników i pojawiaj?ce si? od czasu do czasu dr?enie, jakby dreszcz przechodz?cy po statku przypominaj?, ?e nie stoimy przycumowani do nadbrze?a, ale poruszamy si?, i to z wcale niema?? pr?dko?ci?. ?adnego ko?ysania, ?adnych gwa?townych przechy?ów, ?adnych zatem objawów morskich dolegliwo?ci, które kiedy? przed laty zdziesi?tkowa?y pasa?erów "Gruzji" powoduj?c, ?e na posi?kach miast kilkuset, pojawia?o si? kilka osób z ni?ej podpisanym w??cznie. Po prostu nie cierpi? na b??dnik i wszelkie hu?tawki, tak?e z hu?tawk? nastrojów, zwyczajnie mnie nie dotycz?.
Poranek wdziera si? przez szpary w zas?onach, wi?c odsuwam je jednym ruchem i dos?ownie staj? jak wryty. Za oknem bajkowy zupe?nie pejza?. Niemal na wyci?gni?cie r?ki wyrastaj?ca z zielonkawej toni skalista ?ciana fiordu poro?ni?ta sk?p? dosy? ro?linno?ci?, z przylepionymi do niej gdzieniegdzie domkami, kipi?ca niezliczonymi wodospadami, kataraktami, siklawami, ko?cz?cymi swój bieg w g??binach dochodz?cych do 1300 metrów. I tak ju? b?dzie przez najbli?szy tydzie? - osza?amiaj?cy spektakl przyrody, jak?e innej ni? ta, do której przywykli?my, ka??cej natychmiast zachwyci? si? tym niezwyk?ym krajem i zazdro?ci? jego mieszka?com miejsca na ziemi.
Powierzchniowo wi?ksz? od Polski Norwegi? zamieszkuje nieca?e 5 milionów obywateli. ?yj? spokojnie, dostatnio, zdrowo, obsesyjnie dbaj?c o czysto?? otoczenia, k?ad?c ogromny nacisk na t??yzn? fizyczn?. Warunki geograficzne i klimat uczyni?y z nich naród narciarzy i ?eglarzy. Znalezione niedawno z?o?a ropy przynios?y zamo?no?? i dobrobyt. Obliczono pono?, ?e gdyby potomkowie wikingów nie robili nic przez 2 lata, to obecny bud?et móg?by to znie??. Zarabiaj? du?o, proporcjonalnie wiele wi?c wydaj?, co szokuje przybyszów z innych stron. Nam, Polakom, dro?yzna szczególnie rzuca si? w oczy, kiedy trzeba zap?aci? za piwo równowarto?? 30 z?!
Dop?ywamy do male?kiej miejscowo?ci Fleam le??cej u kresu jednej z rozlicznych odnóg wspomnianego Sogne-fjorden. Ta polodowcowa paj?czyna zakamarków, zau?ków, zatoczek, przesmyków, którymi morze wdar?o si? w skalisty l?d daje jedyne w swoim rodzaju krajobrazy. Za moment szynowa kolejka zawiezie nas do Myrdal i na krótkiej trasie pokona ró?nic? wysoko?ci prawie tysi?ca metrów, czyni?c podró? karko?omn? wspinaczk? w?ród o?nie?onych szczytów, rw?cych potoków o krystalicznej wodzie, ludzkich osad jakby wyj?tych z bajek Andersena. Czy du?ski twórca "Królowej ?niegu" zdoby? popularno?? w Norwegii? Pewnie tak, chocia? Du?czycy pojawiali si? na tych terenach tak?e w roli okupantów. Jest ch?odno, rze?ko, wilgotno, inaczej ni? w kraju, z którego dochodz? wie?ci o upa?ach.
Kolejny fiord, do którego wp?ywamy, nosi nazw? Ge-iranger - zw? go per?? norweskich fiordów. I znów porcja widoków, których opisa? niemal nie sposób. Robimy setki zdj?? i ju? wiem, jak trudna b?dzie selekcja tego materia?u.
Mam natur? kameralisty - kocham miejsca przytulne, zaciszne, gdzie ruch niewielki, gdzie t?tno zdarze? ledwo wyczuwalne. Takim miejscem jest niew?tpliwie po?o?one na pó?nocny zachód od stolicy Bergen. Prawa miejskie otrzyma?o w 1070 roku i cho? utraci?o w XIII wieku prymat na rzecz Oslo, to po dzie? dzisiejszy pozosta?o istotnym o?rodkiem handlowym i kulturalnym. W okresie Hanzy sta?o si? g?ównym eksporterem ?ledzi. Funkcjonuj?cy wci?? targ rybny jest obowi?zkowym punktem programu zwiedzania. Dorsze, halibuty, ?ososie, krewetki, homary, w przeró?nych postaciach i z ró?nymi dodatkami, trafiaj? na plastikowe tacki turystów mimo s?onych cen, bo kto nie skusi si? na te przysmaki w jaskini lwa? A potem przeja?d?ka spalinow? ciuchci? ci?gn?c? kilka wagoników, z przewodnikiem opowiadaj?cym o mijanych obiektach.
Bergen le?y podobnie jak Rzym na 7 wzgórzach i na tym analogie si? ko?cz?. Kolorowe domy, w?skie uliczki, du?o zieleni i wsz?dobylskie morze zapewniaj? miastu niepowtarzaln? aur?. Mnóstwo galerii, pawilonów wystawowych, gmach Narodowego Teatru, rozliczne muzea, w ko?cu filharmonia, przypominaj?, ?e nie darmo to tutaj w 2000 roku znalaz?a siedzib? kulturalna stolica Europy. Przygl?da si? temu wszystkiemu z pomnika Edward Grieg. Na jego g?owie zwie?czonej bujn?, artystycznie rozwian? czupryn? przysiada co chwil? mewa, przez co mistrz wymaga cz?stej toalety. Ale przecie? wsz?dzie na ?wiecie ptaki dokonuj? takich bezece?stw nie wy??czaj?c wieszcza Adama na krakowskim Rynku. Kilkadziesi?t metrów od Griega nieco manieryczny monument przedstawiaj?cy wybitnego skrzypka Olle Bulla. Jakby za moment na znak dany przez kompozytora wirtuoz mia? o?y?, a z jego instrumentu chcia?a ulecie? t?skna nuta inspirowana natur?, jakiej poza Norwegi? pró?no szuka?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki